Chociaż odejście Iskry, wciąż było bolesne dla kocura, a obraz czekoladowej kotki i jej pięknego uśmiechu, nie znikał z jego myśli, Jeżowa Ścieżka sądził, że wszystko będzie dobrze. Siostry i rodzice byli zdrowi, Zajęcza Stopa mogła trochę ulżyć sobie w pracy, kocięta stawały się coraz starsze (ta mała kluska Melodyjka, została nawet uczennicą!). Nie spodziewał się żadnych niespodzianek, ani większych zmian. Medyczka Klanu Burzy, jak zawsze potrafiła go jednak zaskoczyć.
- Dobre wieści, Jeżu
Jeżowa Ścieżka upuścił trzymany w pysku nagietek, by ze zdziwieniem spojrzeć w błyszczące z podekscytowania oczy jego dawnej mentorki.
- Kojarzysz tą znajdę, którą przyjął Czapla Gwiazda?
- Konwalię? - od razu odpowiedział Jeżowa Ścieżka, doskonale kojarząc koteczkę. - Coś się stało?
- Zdecydowała się szkolić na medyka.
- Naprawdę? To faktycznie dobre wieści! - miauknął radośnie. Więcej łap do pomocy, może nawet nowa relacja. - Ze mną sobie poradziłaś, Konwalię pewnie też świetnie wyszkolisz.
Zajęcza Stopa z rozbawieniem poruszyła wąsami, zanim potrząsnęła głową.
- To nie ja będę ją szkoliła, ale ty. Jesteś już dość duży, Jeżu. - mrugnęła do niego porozumiewawczo.
Jeżowa Ścieżka poczuł, jak jego łapy stają się bardziej miękkie. Otworzył szerzej niebieskie oczy ze strachu. Nigdy nikogo nie szkolił. Nawet w żłobku, to siostry dawały mu w kość, a on posłusznie słuchał ich rozkazów. Podobnie było, gdy stał się uczniem. Teraz to on miał być mentorem? Nie sądził, że ten dzień w ogóle nastąpi. A jeśli sobie nie poradzi? Jeśli zawiedzie?
- J-jesteś pewna?
- Chyba się nie boisz małej kotki? - rzuciła na odchodne Zajęcza Stopa, wracając do pracy.
***
Wpatrywał się w nią. Ona w niego. Na razie wszystko szło dobrze. Konwaliowa Łapa zapamiętywała to, co jej mówił i ciekawiła się roślinami. To był duży plus. Nie chciał zawieść tej kotki, musiał się postarać być najlepszym mentorem. Jeżowa Ścieżka właśnie przedstawił uczennicy medyka zasady dwóch kodeksów. Postanowił, że gdy tylko będzie starsza, nauczy ją polować, oraz walczyć. Mimo iż nie musieli, chciał by na wszelki wypadek to umiała.
Akurat pokazywał jej kilka ziół.
- Popatrz, to jest mak. Służy na ból i usypia.
- Jasne.
- Spójrz te małe, czerwone kulki to Jagody Śmierci, mogą zabić. Nigdy, przenigdy ich nie jedz, a może i nawet nie dotykaj.
Ogonem wskazał na malutkie owoce, bacznie przyglądając się reakcji swojej uczennicy.
- O-oczywiście.
Teraz pokazał na roślinę o małych, żółtych kwiatkach i słodkim zapachu.
- To jest wrotycz, leczy kaszel, zatrucia i rany. Postaraj się to zapamiętać, dobrze? - miauknął, zanim pokazał kolejną roślinę. - Podbiał ułatwia oddychanie, natomiast gwiazdnica jest kolejną rośliną leczącą zielony kaszel. Rumianek wzmacnia serce, trybula jest dobra na ból brzucha.
Cały czas wskazywał podane zioło, gdy tłumaczył właściwości. Konwaliowa Łapa skinęła głową.
- To tylko się wydaję takie trudne. - pocieszył ją.
<Konwalio?>
Super ^^! Dziękuje Jeżowa Ścieszko :)
OdpowiedzUsuń(+5procent) xd
OdpowiedzUsuń