̶ Śledziowe Futro, jesteś gotowa na przyjęcie swojego pierwszego ucznia. Pokazałaś, że jesteś lojalną wojowniczką Klanu Nocy i wobec tego zostaniesz mentorką Brzoskwiniowej Łapy.
Mała, puchata koteczka rozszerzyła z zaskoczeniem ślepia. Jej spojrzenie mimowolnie powędrowało w kierunku Śledzia – średniego wzrostu kocicy o silnych łapach i długim tułowiu. Jej nowa mentorka podeszła do niej i, nim Brzoskwiniowa Łapa zdążyła zareagować, przycisnęła zimny, mokry nos do jej nosa. Brzoskwinka mimowolnie skrzywiła się; fuj. Śledź rzuciła jej ostre spojrzenie i rozejrzała się z niepokojem dookoła, zapewne mając nadzieję, że nikt nie zwrócił uwagi na wyskok swojej uczennicy. Następnie zaprowadziła ją na obrzeża zgromadzenia i usiadła, nie obdarzając Brzoskwinki spojrzeniem.
̶ Brzoskwiniowa Łapa! Brzoskwiniowa Łapa!
Nie miała najmniejszego pojęcia, dlaczego wykrzykiwali jej imię, ale bardzo jej się to podobało. Bardzo bardzo. Czyżby to była ta osławiona ceremonia mianowania na ucznia? Wyprężyła swoje niewysokie ciało i z dumą przyjmowała kolejne okrzyki. Gdy ścisk wokół nowo mianowanej uczennicy troszeczkę się „rozluźnił”, Śledź zaprowadziła kotkę w okolice uczniowskiego legowiska. Drobną koteczkę rozpierała duma. Uniosła wysoko ogon i uśmiechała się do każdego napotkanego kota, co jakiś czas zerkając na mentorkę. Czy raczy się w końcu odezwać? Z takim bananem na buzi Brzoskwinka miała wrażenie, że zaraz połknie własne uszy. Nie była w stanie iść dłużej w tym dziwnym napięciu i milczeniu. Na szczęście Śledziowe Futro odezwała się.
̶ Znajdź sobie jakieś wolne legowisko. Z samego rana zaczynamy solidny trening i liczę na twoje zaangażowanie.
̶ Nie… Nie pomożesz mi? ̶ zapytała, siadając z wrażenia. Że miała to zrobić sama, tak? Samiuteńka. Nie, że była jakoś strasznie nieporadna, nic z tych rzeczy. Po prostu liczyła na czyjąś pomoc.
̶ W walce z mchem? ̶ zapytała Śledzik sarkastycznie, wymijając puchatą kotkę. Nic z tego; na tych krótkich łapach w życiu by jej nie dogoniła. Już lepiej, jeśli zajmie się tym od razu. Wystawiła Śledziowi język i zawróciła w kierunku legowiska. Nie musiała nawet pochylać głowy przy wejściu; jej drobne, puchate ciałko zmieściło się tam bez problemu.
̶ Dobry ̶ burknęła, z zaskoczeniem zdając sobie sprawę, że w legowisku jest tylko bury kocur. Jego ciemne, klasycznie pręgowane cielsko niespecjalnie odcinało się w ogólnym mroku legowiska. Brzoskwiniowa Łapa spojrzała na niego bystro. Czyżby to był brat Jesionowej Łapy?
̶ Cześć! ̶ zagdakała, posyłając mu przyjazne spojrzenie ̶ Ty musisz być Malinowa Łapa, prawda? Jesionek opowiadał mi o tobie. To super kocurek, wiesz? Jest najlepszy. Najlepsiejszy. Ty też musisz być w porządku, skoro jesteś jego bratem.
<Malinowa Łapo? Jakoś tak… przypadkowo do ciebie. Nie musisz odpisywać, jeśli nie chcesz>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz