Ziewnęłam. Nowy, piękny poranek. Spojrzałam na Jeżową Ścieżkę, spał. Nie miałam serca go budzić, wyglądał tak słodko. Wyjrzałam za legowiska, na dworze choć świeciło słońce to na trawie leżał biała, puszysta chmurka. To był chyba śnieg. Poszłam zjeść, niektóre koty dalej spały, a inne wychowywały swoje codzienne obowiązki. Polowanie, czynność której się boje i nie lubię. Jeszcze nie umiem załapać zwierzyny, ale wiem że nie długo nadejdzie czas i się tego nauczę. Gdy skończyłam śniadanie postanowiłam obudzić mojego mentora. Dotknęłam go moim zimnym nosem.
- Już czas chyba wstać – szepnęłam.
Jeżowa Ścieżka dalej leżał. Po chwili ziewnął. Otworzył lepko jedno oko.
- K-Konwailowa Łapo, daj mi chwilę.
- Yhm… dobrze to możesz ja pójdę pomóc Zajęczej Stopie.
- Tak idź… ja jeszcze chwileczkę się zdrzemnę i zjem coś.
Podreptałam do schowka medyka. Zajęcza Stopa jak zawsze coś niosła w pyszczku lub układała.
- Cześć, Zajęcza Stopo.
- O, witaj. Pomożesz i układać rumianek?
- Tak – jak zawszę byłam chętna do pomocy medyczce.
Wzięła w pysk roślinę i położyłam na stertę, tam gdzie odkładała to Zajęcza Stopa. Nie długo potem skończyłyśmy układać zioła.
- To już wszystko – miauknęła medyczka.
- Dobrze.
Kontem oka zauważyłam mojego mentora, przypatrującego się nam. Spojrzała na mnie i lepko się uśmiechnął.
- Cześć – przywitałam się z Jeżową Ścieżką.
- Cześć. Pewnie zastanawiasz się co będziemy dzisiaj robić. – machnął ogonem -
Dzisiaj powiem ci gdzie rosną dane rośliny, a jeśli starczy czasu nawet pójdziemy poza obóz je zbierać.
Moje oczy prasnęły zachwytem jak oczy kociaka. Będziemy zbierać zioła! Nawet wyjdziemy poza obóz.
- Oh… T-to cudowniiiie – wydusiłam z siebie szybkim wdechem.
- Dobrze. A więc mak rośnie na naszym terenie i na siedlisku owiec.
- Pójdziemy na siedlisko owiec?!
- Raczej nie. Rośnie na naszym terenie nie musimy wędrować tak daleko – zaśmiał się mentor.
- U, masz rację.
- Hm… niestety mięta nie rośnie na naszych terenach tylko na terenie Klanu Nocy i obrzeżach lasu. Używa się ją na ból brzucha.
- Oj.
- Chyba mamy ją w zapasach. Za to nie mamy nagietka, rośnie na naszym terenie, myślę że możemy po niego pójść.
- Tak! Na co jest ta roślina?
- Jest na infekcje no i leczy rany, i wrzody.
- Kiedy po niego pójdziemy?
- Teraz chcesz?
- No ch-chyba tak.
- Dobrze, ale nie jestem pewien czy go teraz znajdziemy bo wiesz… jest pora nagich drzew i rośliny rzadko kwitnął o tej porze.
- Proszę – jęknęłam – będę grzeczna i przyłażę się bardzo, bardzo, bardzo do pracy – błagałam czekoladowego kocurka.
- No dobrze, ale nie marudź jak nic nie znajdziemy – zaśmiał się mentor. Na pewno też kiedyś ekscytował się tak jak ja.
***
- To jest łąka. Gdy jest pora nowych liści jest tu pełno kwiatów. Szukaj takiej rośliny jakiej pokazywałem ci w obozie. Ma żółto-pomarańczowy kwiatek.
- Jasne. Pamiętam jego wygląd. Ile potrzebujemy?
- Poszukaj z siedem kwiatów i je zerwij.
***Jakiś czas potem, gdy wróciliśmy do obozu***
Popędziłam po skończonych lekcjach do żłobka. Chciałam opowiedzieć Cętce o tym wszystkim. Rozejrzałam się. Zobaczyłam w krzach cętkowany ogon i jakiś inny koci ogon. Wyskoczyła zaraz z nich Cętka i inny kociak. Po chwili na cętkowaną główkę spadł śnieg. Pisnęła cicho, a potem się zaśmiała. Po chwili zobaczyła mnie i powiedziała:
- O-Orlik to jest Konwaliowa Łapa – miauknęła, podbiegając do mnie.
- Witaj Cętko i Orliku.
- Cześ-ść.
- Wiesz co dzisiaj robiłam? – miauknęłam podekscytowana.
- Nie wiem.
- Dzisiaj wyszłam poza obóz zbierać zioła, było super!
- Poza obóz?! Jejuuuu! Co tam było?
- Łąka, ale niestety była pokryta śniegiem i strasznie mało roślin.
- Łąka? To takie zielone coś z kolorowymi kwiatami i owadami? – zapytał Orlik.
- Tak, tylko teraz jest pokryte tym białym, puszkowym… śniegiem.
<Cętko? Orliku? Jeżowa Ścieżko?>
Przymierzam się do odpisu! *Orlik*
OdpowiedzUsuń