-Ale...
-Cykasz się?
Pokręcił głową. Wcale nie bał się tego zjeść. Co ten Aronia próbuje mu wmówić? To było tylko jakieś lecznicze zioło. Nie mogło mu nic zrobić zwłaszcza, że wujek je sam zjadł. A jak na razie nie widział u kocura oznak zatrucia.
- No to spróbuj - zachęcał młodszego- Nikt ci za chwilę relaksu nie urwie ogona.
Cóż... byli tu na misji, ale skoro wojownik uznał to za nic złego, to chyba pójdzie jego przykładem. Jednak zbytnio nie rozumiał, co ma relaks do zjedzenia kocimiętki.
Podszedł niepewnie do rośliny i dziabnął jeden listek. Miał... naprawdę interesujący smak. Nigdy czegoś takiego jeszcze nie czuł. Chyba zaczynał rozumieć, dlaczego wujek sam się na to połasił. Chwycił po jeszcze jeden i jeszcze jeden listek, dopiero łapa Aroniowego Podmuchu ostudziła jego zapał.
- Starczy ci jak na pierwszy raz. Zerwij tamtą jak cię uczyłem i możemy ruszać - powiedział łagodnie, a jego głos zabrzmiał bardzo zabawnie.
Jesionowa Łapa zachichotał cicho. Wujek zrobił głupią minę, widząc jego zachowanie.
- Co cię tak bawi, co? - syknął Aroniowy Podmuch, marszcząc brwi.
Spoglądał na kocura o tęczowej sierści, który brzmiał jak małe kocię. Czemu tak nagle zmienił mu się głos? Był taki piskliwy i słodziutki. Wybuchnął śmiechem. Po prostu nie mógł tego w sobie tłumić.
Wojownik machnął ogonem, którego wystrzeliły kwiatki.
- W-wybacz... - miauknął w końcu czekoladowy, próbując powstrzymać śmiech, łapiąc gwałtownie powietrze. - Masz... masz taki śmieszny głos.
- Naprawdę? - zapytał głupio bicolor.
Pokiwał łbem.
- Może faktycznie mam - mruknął zakłopotany wojownik.
Czuł coraz większą ochotę na ruch. Bardzo szybko przyturlał się do kocura.
- Wujku nie martw się, ja tam lubię twój głos - miauknął wesoło, uśmiechając się szeroko.
- D-dzięki - odpowiedział zmieszany Aroniowy Podmuch.
Spojrzał w niebo i dostrzegł coś tajemniczego na białym tle chmur. Była to wspaniała istota, która chyba była znakiem od Klanu Gwiazdy. Miała wielkie, motyle skrzydła, głowę ptaka, a ogon jaszczurki. Jej ciało migało w promieniach słońca, różnymi kolorami, przez co aż nie krył zachwytu.
- Na co tak się patrzysz? - mruknął do niego jakiś głos.
Skądś go kojarzył. Kim był? Nie widział tego pięknego stworzenia? Spojrzał na żabę, która była dość duża, jak na swój gatunek. To chyba ona przemawiała?
- Na niego - wskazał na punkt na niebie. - Jest cudowny... — dodał rozmarzony.
Żaba powiodła wzrokiem na piękną istotę. Jego łapy zareagowały instynktownie. Wybił się od ziemi i skoczył w górę, chcąc dotknąć przynajmniej ogona istoty, aby zesłała na niego swój blask. Niestety insekt był za wysoko. Wspiął się po białych królikach, aby być wyżej. To coś było takie piękne. Nagle stworzenie zniknęło, przez przeraźliwy huk. Opadł na ziemie ze stęknięciem i zobaczył go. Dwunożnego. Było to chyba najdziwniejsze zwierzę, jakie widział w całym swoim krótkim życiu. Chodziło na dwóch łapach, miało dużo matowego, płaskiego futra, a głowę podłużną z szyszką na czubku. A w łapach, które nie chodziły, trzymał jakąś rurę. Skierował ją w stronę czekoladowego. O co mu chodzi? Czy tak się komunikował ze światem?
Poczuł nagłe uderzenie, gdy Aroniowy Podmuch rzucił się na niego, aby uratować przed wystrzałem, który zmiótłby kocura z ziemi. Szybko wepchał mu w pysk kocimiętkę i dał znak ogonem, aby za nim podążył. Jesionowa Łapa chwiejnie rzucił się za czerwonym ogonem, który wskazywał mu kierunek. Uderzenie zimna nieco go otrzeźwiło, kiedy opuścili zamknięty świat. Biegli co sił w łapach, słysząc wołania Dwunożnego i jego metalowej rury. Dopiero gdy stawili łapy na swoim terenie, odetchnęli z ulga. Jesionowa Łapa wypluł roślinkę i podziękował czerwonemu kotu o żabich oczach.
- Dzięki za ratunek. Nie chce się tulić... masz śluz! - odepchnął go łapą, wycierając ją następnie w śnieg.
No jak tak można? Pierwsze spotkanie, a on już chciał się mizdrzyć?
- Zabiorę cię do obozu. Może wujek będzie miał pomysł co z tobą zrobić.
Właśnie? Gdzie się podział bicolor? Rozglądał się dookoła, ale po kompanie nie było śladu. Padł w śnieg, ponieważ zakręciło mu się w głowie i zachichotał.
- Żaboooo mojaaa żaboooo, masz głowy trzyyy, we śluzie pchłyyyy, o żaboooo, moja żaboooo. Patrz w nieboooo, tam skacze was róóójjjjj!
- Co ty wyprawiasz? - odezwał się głos, należący do zaginionego wujka.
- Śpiewaaaam - Wstał i rzucił się na żabo-kocura, wpychając go w śnieg. - A masz! Zły płaz! Rach, ciach! Rach, ciach! Re, kum, kum, re, kum, kum - Zaczął skakać dookoła pokonanego. - Ale kolorki... Mamusiu? Ja naprawdę nie wiem, skąd Gruszka ma trzy głowy... o patrz! Widzę tunel... - Po czym oczy, uciekły mu w głąb czaszki i stracił przytomność.
<Aroniowy Podmuchu? Patrz coś zrobił>
Dlatego nieletnim nie dajemy kocimiętki xd
OdpowiedzUsuńNiechaj ten stan nietrzeźwości pozostanie pamiątką dla Aronii i Jesionka, sług nocy. Niech nauczy ich dbania o swoje dusze, żeby los nakierował was w kierunku adorowania niekoronowanego kwiatu nocnego, zaiste.
OdpowiedzUsuń