Ojej. Dzisiaj moja pierwsza lekcja. Ciekawe co będziemy robić? Zapomniałam nawet zjeść śniadanie bo byłam tak podekscytowana. Wybiegłam od razu z legowiska ucznia, poczłapałam do schowka na zioła. Uwielbiałam to miejsce, dawało mi spokój było tam, też trochę ciemniej i zimniej. Jednym słowem, wspaniałe miejsce do nauki czy odpoczynku. W powietrzu unosił się zapach kurzu i ziół. Poczekam tu na Jeżową Ścieżkę. Spojrzałam na zioła, niektóre wyglądały na smaczne i kuszące, zwłaszcza te z fioletowo-niebiesko, drobnymi kwiatkami. Przybliżyłam się do nich i zaczęłam je wąchać.
- Cześć – usłyszałam głos mojego mentora – Kuszące co nie?
- Tak. A co to za zioło? – spytałam się Jeżowej Ścieżki.
- To kocimiętka, używa się ją na kaszel. Jest pora nagich drzew więc możemy się spodziewać tej choroby, dlatego trochę nazbierałem tego cudownego zioła.
- O, zapewne leczenie musi być ciekawą rzeczą – pisnęłam – Co będziemy dzisiaj robić?
- Dzisiaj… - zatrzymał się w skupieniu mój mentor – dzisiaj nauczę cię kodeksu medyka no i wojownika.
Spojrzałam trochę zawiedziona. Nie będę ukrywać to jest pewnie nudne. Wolałabym uczyć się różnych ziół, ale trudno przecież medyk nie ma w głowie tylko kwiatów, prawda? – pomyślałam.
- Dobrze.
- To może najpierw kodeks medyka?
- Oczywiście – próbowałam jak najbardziej wyglądać na zainteresowaną.
A może będzie ciekawiej niż mi się wydaje?
- Naucz się go na pamięć gdy zostaniesz medyczką na pewno ci się przyda – miauknął mentor – powtarzaj za mną.
- Jasne.
- A więc… Po pierwsze medyk ma obowiązek chodzenia na wyprawy medyka, czyli takie, na których zbiera zioła
- Medyk ma obowiązek chodzenia na wyprawy medyka, czyli takie, na których, zbiera zioła – powtarzałam.
*** Jakiś czas później ***
- Dobrze to już wszystko, możemy teraz… pouczyć się o ziołach i leczeniu – uśmiechnął się Jeżowa Ścieżka.
- Jej! – krzyknęłam z radością
- Poczekaj przyniosę ci kilka.
Mentor poszedł, a zaraz potem wrócił z kiścią różnych kwiatów.
- Popatrz, to jest mak. Służy na ból i usypia.
Mentor pokazami taki czerwony kwiatek który w środku miał malusieńkie, czarne kuleczki.
- Jasne.
- Spójrz te małe, czerwone kulki to Jagody Śmierci, mogą zabić. Nigdy, przenigdy ich nie jedz, a może i nawet nie dotykaj – przestraszył mnie Jeżowa Ścieżka.
Przełknęłam ślinę, wyglądały jeszcze przedtem na niewinne owoce lasu. Zapamiętam to sobie.
- O-oczywiście.
<Jeżowa Ścieżko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz