- Wszystko dobrze, Rysia Łapo?
Znów ten czubek, Lamparcia Łapa. Od paru ostatnich dni zaczepiał ją kiedy tylko mógł. Miała go już po dziurki w nosie. Wiecznie przychoził ze zwierzyną, by razem zjedli, czy propozycją pójścia wspólnie na patrol lub polowanie. Oczywiście nie zamierzała się na to kiedykolwiek godzić, jednakże kocur był natrętny jak mucha. Dzień w dzień przychodził zgrywając miłego.
- Nigdzie z tobą nie idę, nic z tobą nie jem, odczep się w końcu. - prychnęła nie odwracając się by choćby zobaczyć pysk ucznia.
- No weź. - podszedł do niej i usiadł obok. - Wiecznie siedzisz sama, wpychasz się na każdy patrol i milczysz. Nawet z rodziną nie spędzasz czasu.
- Nie mam po co.
Czarny zrobił zdziwioną minę.
- Nie masz.. po co?
- Hmrm.
- Aby spędzić z kimś czas, zawrzeć znajomości, mieć przyjaciół..
- To mi nie jest potrzebne. Jeśli chcesz mi mi miauczeć o tym, jaka ja samotna jestem, to wyjdź.
- Nie przeszkadza ci to?
Podniosła łeb by spojrzeć w lśniące w półmroku legowiska, błękitne oczy rozmówcy.
- Dlaczego miałoby?
Zamilkł, spoglądając na własne łapy.
- Masz jakichś przyjaciół?
Warknęła pod nosem z irytacji.
- Tak, moim najlepszym przyjacielem trening. Jest tym co się liczy, skoro jestem uczennicą.
- To trochę.. Smutne.
- Może dla ciebie. A teraz możesz się łaskawie odczepić i zapoznać z moim przyjacielem.
Kocurek zrobił zakłopotaną minę.
- M-może byśmy gdzieś wyskoczyli zapolować? Bo..
- Bo co?
- Jeśli ze mną pójdziesz to się od ciebie odczepię.
Wywróciła oczami, przez kilka uderzeń serca zastanawiając się nad odpowiedzią.
- Niech ci będzie.
Podniosła się z legowiska. Widziała podekscytowanie tego idioty.
- Nie nastawiaj się na jakieś randeczki. Idę żebyś w końcu zajął się własnym ogonem, a nie deptał mój. - warknęła, wychodząc z legowiska. Ruszył za nią.
- Może na granicę z Klanem Nocy, obok Orlego Drzewa?
- Pogrzało cię od tego słońca. W ten upał poza las się nie ruszam. A zwłaszcza tak daleko.
- Niech ci będzie. - powiedział młodszy, i tak zadowolony.
- Jaka jest twoja ulubiona zwierzyna? - zaczął rozmowę uczniak.
- Nie wiem. Byle było sycące.
- Ja uwielbiam wróble. Są pyszne.
- Wolę coś, co mi nie gruchota kośćmi przy każdym kęsie. - miauknęła chłodno.
Rozejrzała się, słysząc trzepot skrzydeł. Mały, szary ptak przeleciał nad ich głowami, spłoszony głośną rozmową.
- Mieliśmy polować. - powiedziała, obserwując jak ptaszek znika pomiędzy koronami drzew.
- Jeszcze pamiętam.
Zaciągnęła się zapachem lasu i zamknęła oczy. To było dla niej niczym perfumy. Zapach sosny, mokrych wiewiórek, kwitnącej paproci, stad myszy. To sprawiało, że przynajmniej przez chwilę mogła się poczuć jak prawdziwy klifiak.
Odetchnęła ze spokojem, uśmiechając się.
- Na Klan Gwiazdy!
Od razu zmieniła wyraz pyska i spojrzała na czarnucha.
- Czego?
- Nigdy nie widziałem jak się uśmiechasz.
- To takie osiągnięcie?
- Patrząc na ciebie, to tak.
Warknęła.
- Jesteś irytujący.
- Przyjmę to jako komplement.
- Wal się na ryj.
Odeszła szukać zapachu zwierzyny. Krok za krokiem, łapa za łapą. W końcu przystanęła przy niewielkim, wystającym korzeniu.
Od pewnego czasu czuła się niespokojnie, choć nie chciała tego przed nikim ujawniać. Jakby coś się zbliżało i to nie było dobre.
Nie czuła się wystarczająco dobrze. Jakby zawodziła swoją mentorkę, swój Klan. Siedziała w legowisku uczniów, a dobiła niedawno 16 księżyców. Na ostatnich polowaniach łapała nędzne myszy. Wczoraj spłoszyła nawet grubą wronę, którą mogły się najeść nawet trzy koty. Jedyne, co jej wyszło w ciągu kilku ostatnich dni było złapanie królika, który zabłąkał się nie na te tereny co trzeba, co jeszcze bardziej ją dobiło.
Los nie potrafił jej odpuścić faktu, że była tylko nędznym burzakiem. Nawet gdy się starała jak mogła, polowała całymi dniami, przeganiała samotników, z nienawiścią oznaczała granicę z Klanem Burzy, jak gdyby byli najgorszymi wrogami - i tak jedyne co zauważała to pokrewieństwo z tępymi kickami.
Machnęła ogonem, starając się wykrzesać z siebie choćby szczątki nadziei, szczęścia.
Przecież jest najlepsza w Klanie! Żaden kot poza najstarszymi wojownikami jej w końcu nie dorównuje! Jest świetna, powstała, by Klan Klifu był silniejszy niż kiedykolwiek. Nie jest jakimś kretynem półkrwi. Jest kotem, który złączył dwa Klany sojuszem. Kimś potrzebnym. Jej pochodzenie nie musiało świadczyć o lojalności. Kochała ten Klan i będzie go kochać! To w końcu jedyna rzecz, którą tak uwielbia. Przynajmniej po śmierci Miętowo-Lisiej Gwiazdy.
- Łysia Łapo? - miauknął, trzymając w pysku upragnionego wróbla.
Odwróciła szybko pysk w jego stronę.
- Masz jakiś problem?
- Nie, zastanawiałem się gdzie jesteś.
- Chodzę własnymi ścieżkami.
- Ale na polowanie poszliśmy razem. To dziwne, jak sobie tak uciekasz.
- Chciałeś abym z tobą wyszła czy nie?
- N-no..
- No to ja mam ci tyle do powiedzenia, że odbębniłam to co miałam odbębnić i teraz mogę sobie iść.
- Ale!
Tego słowa już nie usłyszała. Czmychnęła jak lis, znikając pośród zarośli. Miała dość. Dość tego typa, dość przemyśleń, dość świata.
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Klan Burzy znów stracił lidera przez nieszczęśliwy wypadek, zabierając ze sobą dodatkową dwójkę kotów podczas ataku lisów. Przywództwo objął Króliczy Nos, któremu Piaszczysta Zamieć oddał swoje ówczesne stanowisko, na zastępcę klanu wybrana natomiast została Przepiórczy Puch. Wiele kotów przyjęło informację w trudny sposób, szczególnie Płomienny Ryk, który tamtego feralnego dnia stracił kotkę, którą uważał za matkęW Klanie Klifu
Wojna z Klanem Wilka i samotniczkami zakończyła się upokarzającą porażką. Klan Klifu stracił wielu wojowników – Miedziany Kieł, Jerzykową Werwę, Złotą Drogę oraz przywódczynię, Liściastą Gwiazdę. Nie obyło się również bez poważnych ran bitewnych, które odnieśli Źródlana Łuna, Promieniste Słońce i Jastrzębi Zew. Klan Wilka zajął teren Czarnych Gniazd i otaczającego je lasku, dołączając go do swojego terytorium. Klan Klifu z podkulonym ogonem wrócił do obozu, by pochować zmarłych, opatrzeć swoje rany i pogodzić się z gorzką świadomością zdrady – zarówno tej ze strony samotniczek, które obiecywały im sojusz, jak i członkini własnego Klanu, zabójczyni Zagubionego Obuwika i Melodyjnego Trelu, Zielonego Wzgórza. Klifiakom pozostaje czekać na decyzje ich nowego przywódcy, Judaszowcowej Gwiazdy. Kogo kocur mianuje swoim zastępcą? Co postanowi zrobić z Jagienką i Zielonym Wzgórzem, której bezpieczeństwa bez przerwy pilnuje Bożodrzewny Kaprys, gotowa rzucić się na każdego, kto podejdzie zbyt blisko?W Klanie Nocy
Ostatni czas nie okazał się zbyt łaskawy dla Nocniaków. Poza nowo odkrytymi terenami, którym wielu pozwoliły zapomnieć nieco o krwawej wojnie z samotnikami, przodkowie nie pobłogosławili ich niemalże niczym więcej. Niedługo bowiem po zakończeniu eksploracji tajemniczego obszaru, doszło do tragedii — Mątwia Łapa, jedna z księżniczek, padła ofiarą morderstwa, którego sprawcy jak na razie nie odkryto. Pośmiertnie została odznaczona za swoje zasługi, otrzymując miano Mątwiego Marzenia. Nie złagodziło to jednak bólu jej bliskich po stracie młodej kotki. Nie mieli zresztą czasu uporać się z żałobą, bo zaledwie kilka wschodów słońca po tym przykrym wydarzeniu, doszło do prawdziwej katastrofy — powodzi. Dotąd zaufany żywioł odwrócił się przeciw Klanowi Nocy, porywając ze sobą życie i zdrowie niejednego kota, jakby odbierając zapłatę za księżyce swej dobroci, którą się z nimi dzielił. Po poległych pozostały jedynie szczątki i pojedyncze pamiątki, których nie zdołały porwać fale przed obniżeniem się poziomu wód, w konsekwencji czego następnego ranka udało się trafić na wiele przykrych znalezisk. Pomimo ciężkiej, ponurej atmosfery żałoby, wpływającej na niemalże wszystkich Nocniaków, normalne życie musiało dalej toczyć się swoim naturalnym rytmem.Przeniesiono się więc do tymczasowego schronienia w lesie, gdzie uzupełniono zniszczone przez potop zapasy ziół oraz zwierzyny i zregenerowano siły. Następnie rozpoczęła się odbudowa poprzedniego obozu, która poszła dość sprawnie, dzięki ogromnemu zaangażowaniu i samozaparciu członków klanu — w pracach renowacyjnych pomagał bowiem niemalże każdy, od małego kocięcia aż po członków starszyzny. W konsekwencji tego, miejsce to podniosło się z ruin i wróciło do swojej dawnej świetności. Wciąż jednak pewne pozostałości katastrofy przypominają o niej Nocniakom, naruszając ich poczucie bezpieczeństwa. Zwłaszcza z krążącymi wśród kotów pogłoskami o tym, że powódź, która ich nawiedziła, nie była czymś przypadkowym — a zemstą rozchwianego żywiołu, mszczącego się na nich za śmierć członkini rodu. W obozie więc wciąż panuje niepokój, a nawet najmniejszy szmer sprawia, że każdy z wojowników machinalnie stroszy futro i wzmaga skupienie, obawiając się kolejnego zagrożenia.
W Klanie Wilka
Ostatnio dzieje się całkiem sporo – jedną z ważniejszych rzeczy jest konflikt z Klanem Klifu, powstały wskutek nieporozumienia. Wszystko przez samotniczkę imieniem Terpsychora, która przez swoją chęć zemsty, wywołała wojnę między dwoma przynależnościami. Nie trwała ona długo, ale z całą pewnością zostawiła w sercach przywódców dużo goryczy i niesmaku. Wszystko wskazuje na to, że następne zgromadzenie będzie bardzo nerwowe, pełne nieporozumień i negatywnych emocji. Mimo tego Klan Wilka wyszedł z tego starcia zwycięsko – odebrali Klifiakom kilka kotów, łącznie z ich przywódczynią, a także zajęli część ich terytorium w okolicy Czarnych Gniazd.Jednak w samym Klanie Wilka również pojawiły się problemy. Pewnego dnia z obozu wyszli cali i zdrowi Zabłąkany Omen i jego uczennica Kocankowa Łapa. Wrócili jednak mocno poobijani, a z zeznań złożonych przez srebrnego kocura, wynika, że to młoda szylkretka była wszystkiemu winna. Za karę została wpędzona do izolatki, gdzie spędziła kilka dni wraz ze swoją matką, która umieszczona została tam już wcześniej. Podczas jej zamknięcia, Zabłąkany Omen zmarł, lecz jego śmierć nie była bezpośrednio powiązana z atakiem uczennicy – co jednak nie powstrzymało największych plotkarzy od robienia swojego. W obozie szepczą, że Kocankowa Łapa przynosi pecha i nieszczęście. Jej drugi mentor, wybrany po srebrnym kocurze, stracił wzrok podczas wojny, co tylko podsyca te domysły. Na szczęście nie wszystko, co dzieje się w klanie jest złe. Ostatnio do ich żłobka zawitała samotniczka Barczatka, która urodziła Wilczakom córeczkę o imieniu Trop – a trzy księżyce później narodził się także Tygrysek (Oba kociaki są do adopcji!).
W Owocowym Lesie
Społecznością wstrząsnęła nagła i drastyczna śmierć Morelki. Jak donosi Figa – świadek wypadku, świeżo mianowanemu zwiadowcy odebrały życie ogromne, metalowe szczęki. W związku z tragedią Sówka zaleciła szczególną ostrożność na terenie całego klanu i zgłaszanie każdej ze śmiercionośnych szczęki do niej.Niedługo później patrol składający się z Rokitnika, Skałki, Figi, Miodka oraz Wiciokrzewa natknął się na mrożący krew w żyłach widok. Ciało Kamyczka leżało tuż przy Drodze Grzmotu, jednak to głównie jego stan zwracał na siebie największą uwagę. Zmarły został pozbawiony oczu i przyozdobiony kwiatami – niczym dzieło najbardziej psychopatycznego mordercy. Na miejscu nie znaleziono śladów szarpaniny, dostrzeżono natomiast strużkę wymiocin spływającą po pysku kocura. Co jednak najbardziej przerażające – sprawca zdarzenia w drastyczny sposób upodobnił wygląd truchła do mrówki. Szok i niedowierzanie jedynie pogłębił fakt, że nieboszczyk pachniał… niedawno zmarłą Traszką. Sówka nakazała dokładne przeszukanie miejsca pochówku starszej, aby zbadać sprawę. Wprowadziła także nowe procedury bezpieczeństwa: od teraz wychodzenie poza obóz dozwolone jest tylko we dwoje, a w przypadku uczniów i ról niewalczących – we troje. Zalecana jest również wzmożona ostrożność przy terenach samotniczych. Zachowanie przywódczyni na pierwszy rzut oka nie uległo zmianie, jednak spostrzegawczy mogą zauważyć, że jej znany uśmiech zaczął ostatnio wyglądać bardzo niewyraźnie.
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.MIOTY
Mioty
Miot w Klanie Wilka!
(jedno wolne miejsce!)
Miot w Klanie Klifu!
(jedno wolne miejsce!)
Miot w Klanie Wilka!
(jedno wolne miejsce!)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz