Szylkretka leżała przy zbitce ziół, starając się dla własnego ćwiczenia rozpoznać każde z obecnych przy niej gatunków roślin. Nie dane było jej jednak dokończyć tego zajęcia, ponieważ usłyszała wołanie Jeżowej Ścieżki.
- Wiśniowa Łapo! - zawołał kocur - Chodź, zajmij się naszą pacjentką, bo wdała się jej infekcja!- Już idę - odpowiedziała głośno kotka i złapała w zęby trybulę, gdy kierowała się w stronę dwóch egzystujących w leżu medyka kotów.
Pomarańczowooka uczennica medyka zatrzymała się przy dymnej wojowniczce.
- Przeżuj to - Miauknęła, podając kotce zielonkawą roślinkę trybuli. Wiatr przewróciła oczami i niechętnie złapała podane zioło w pysku, przeżuwając na wodnistą papkę.
- Dlaczego musimy przeżuwać liście trybuli, Wisienko? - Zapytał wyrywkowo mentor.
Kotka zamknęła oczy i już po chwili otworzyła je, wywołując w pamięci lekcje, które zebrała od czekoladowego.
- Robimy to w celu pozyskania soku, który umożliwi zatrzymanie infekcji. - Odparła pewnie.
Kocur uśmiechnął się i pokiwał głową.
***
- Znajdź sobie jakiegoś wojownika do eskorty i wyrusz po zioła, Wisienko - polecił jej czekoladowy, gdy któregoś dnia oboje segregowali zioła. - kończy nam się gwiazdnica i nawłoć.
- Dobrze, Jeżowa Ścieżko - Miauknęła spokojnie córka Borówki i wyszła w mgnieniu oka z legowiska. Wietrzna Melodia była pierwszym kotem, który podsunął jej się pod nos, ponieważ gdy tylko Wiśnia wyszła z legowiska medyka, zetknęła się z nią na samym starcie.
- Potrzebuję wojownika, który pójdzie ze mną na wyprawy po zioła. - Miauknęła.
- Czy ja ci wyglądam na kogoś chętnego? - Mruknęła Wiatr.
- Nie. Czy to oznacza, że masz mi nie pomóc? - Odparła Wiśniowa Łapa. - To my zbieramy zioła, które mogą ci kiedyś uratować życie. Nie będzie pomocy w postaci wojownika - nie będzie ziół. Jeżowa Ścieżka kazał mi kogoś sobie znaleźć, Wietrzna Melodio.
Dymna przewróciła oczami.
<Wiatr?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz