Czajka zerwała głowę, wsłuchując się w smutny lament wiatru. Co się stało, że aż tak płakał nad ranem? Może się zranił? Albo przestraszył? Położyła po sobie uszka, czując, jak pojedynczy podmuch wpełzł do kociarni i pogładził chłodną dłonią wszystkie futra, w tym jej. Zadrżała delikatnie, mocniej wtulając się w sierść rodzicielki. Korzystała, dopóki była blisko. Niewielka szylkretka zauważyła, że Wilcza Zamieć spała niespokojnie, więc w nocy często się odsuwała od nich. W jej oczach była pewna, że to dlatego, że śnią się jej złe sny. Próbowała nawet zapytać mamę, czego się tak boi w nocy, jednak bez skutku. Nigdy się nie dowiedziała. Wiatr jeszcze raz wdarł się do legowiska, tym razem ze zdwojoną siłą. Zajęcza Gwiazda, czując coraz to chłodniejsze zrywy, instynktownie okrył białą kitą dwójkę kociąt spokojnie pochrapujących przy jego brzuchu. Czajka czekała, aż może Wilcza powtórzy jego ruch, jednak nic takiego się nie wydarzyło. Więc naśladując wujka, bądź “drugiego matka” jak to mogło się zdawać po jego zachowaniu w stosunku do kociaków Wilczej, spróbowała przykryć się własnym ogonkiem - jednak z niepowodzeniem. Był za krótki, żeby w jakikolwiek sensowny sposób uchronić ją od zimna. Pozostało jej ukraść trochę ciepełka od rodzeństwa przy jej boczkach. Przykleiła się do Węgielka, który był jej najbliżej. Jego czarne futerko było miękkie i czyste, a delikatny zapach uspokajał jej myśli i nerwy. Otarła się pyszczkiem o jego grzbiecik, a przyjemne ciepełko nareszcie rozległo się po jej ciałku. Nie zdążyła jednak ponownie zasnąć, gdyż jej nowa poduszka zaczęła się wiercić. Najwidoczniej przypadkiem obudziła braciszka, próbując się wygodnie ułożyć.
- Dzień dobly - zamruczał czarnulek, ziewając szeroko. Czajka szybko zatkała mu pyszczek, żeby czasem nie odzywał się więcej i głośniej.- Lesta jeszce spi - wyszeptała, otrzepując obślinioną łapkę. Węgielek westchnął cicho, zamlaskał i obejrzał się parę razy po kociarni. Chwilę siedzieli w ciszy, aż zawierucha znów nie zaczęła wyć na zewnątrz. Czajka nastawiła uszu, a odłożywszy łepek na grzbiecie brata, westchnęła cicho.
- Wengielku, dlacego wiatr jest smutny? - zapytała, mając nadzieję, że braciszek będzie miał odpowiedź na nurtujące ją pytanie.
< Węgielku? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz