Wrócił po treningu, a jego futro było brudne od wielokrotnego tarzania się po ziemi przy ćwiczeniach walki i torze przeszkód od Jastrzębiej Gwiazdy. Rzucił okiem na Kuriozalną Łapę, który leżał przy gęstszej kępie traw i jadł tłustą mysz. Czekoladowy spojrzał się na Mroczną Łapę. Van na początku zamierzał go zignorować, ale po chwili stwierdził, że nie zaszkodzi z nim chwilę posiedzieć.
Bardzo ciekawą cechą większości z jego rodzeństwa była naiwność. Naiwność, którą łatwo było można wykorzystywać.
Mrok usiadł obok brata z królikiem w pysku. Położył zwierzynę u swoich łap i oderwał kawałek mięsa, brudząc białe łapy krwią.
- Jak ci poszedł trening? - zapytał cicho czekoladowy dymny, przełykając kawałek swojej zdobyczy.
- jak zwykle. - miauknął spokojnie Mroczna Łapa, spoglądając na Małą Łapę i Borówkową Łapę rozmawiające o czymś z zaskakująco intensywnymi uczuciami. - ostatnio walczyłem z jakąś samotniczką.
Kuriozum wydał z siebie zaskoczone miauknięcie.
- na wszystkich bogów tego świata! - syknął, wysuwając nerwowo pazury. - nic ci nie jest?
Van zaśmiał się.
- miałoby mi coś być? Samotnicy nie potrafią walczyć. - splunął. - przynajmniej większość. Nawet nie trenowali. Są jak wrony. Udają niebezpiecznych, ale gdy przyjdzie im się z kimś zmierzyć, uciekają jak króliczki w popłochu.
Na pysk Kuriozalnej Łapy wkroczył uśmiech.
- w takim razie też chcę kiedyś przegonić jakiegoś samotnika. Są tchórzami?
- oczywiście, że są - miauknął Mroczna Łapa. - a słyszałem w dodatku, że niektórzy próbują się szkolić jak my. Widocznie im to nie wychodzi.
- naprawdę? - czekoladowy ugryzł kość martwej myszy, w większości już przez niego zjedzonej. - muszą być naprawdę słabi.
Van był znudzony tą rozmową, ale starał się na takiego nie wyglądać. Spojrzał się na swojego królika i wgryzł się zębami w jego bok, odrywając kolejny kawałek soczystej zwierzyny, przełykając go i oblizując usta z krwi. Był ciekawy, kiedy jego brat postanowi zaczepić jakiegoś samotnika i skończy, gryząc piach w grobie.
- cóż, cieszę się, że trafiliśmy tutaj. - mruknął niebieskooki z lekkim, pustym uśmiechem. - chyba nie chciałbyś skończyć jak nasi towarzysze, co, Kuriozum?
Czekoladowy wzdrygnął się.
- nie myślę o tym tak często. - miauknął. - jestem zajęty treningiem i życiem tutaj. Mogło by nas tutaj być więcej... Gdyby nie to.
- a ja uważam, że jest wystarczająco dobrze z naszą piątką. - odparł uczeń i wstał, pozostawiając brata samego.
***
Niebo było już ciemne i rozmyte gwiazdami. Mroczna Łapa czyścił futro przy legowisku uczniów, gdy obok niego przeszedł czekoladowy.
- dobranoc! - miauknął z entuzjazmem.
Niebieskooki nie odpowiedział, a zamiast tego wszedł do legowiska tuż za nim, kładąc się na swoim posłaniu z mchu.
Zdecydowanie irytowało go jego rodzeństwo. Ale w pewnym sensie również cieszył się z ich obecności, bo byli ciepli, przez co i łatwiej wierzyli we wszystko, co im się powie. W zasadzie to ciekawił się, co by było, gdyby zamiast nich, przeżyło jego pozostałe towarzystwo z wędrownej grupy, a rozmowa z Kuriozum dodatkowo pobudziła tę ciekawość.
Biało-czarny kocur przymknął powieki i zasnął, czując na sobie oddechy innych uczniów i tłok uczniowskiego legowiska.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz