Po powrocie do zdrowia natychmiast wrócił do treningów, mimo, że Muchomorzy Jad wyraźnie nakazał mu przystopować i się oszczędzać. Złota Łapa miał jednak to w nosie tak naprawdę, zbyt wiele czasu stracił leżąc na dupie w jednym miejscu, dobrze wiedział, że musiał ukończyć trening w wieku maksymalnie dwudziestu księżyców, inaczej Zbożowa Gwiazda da mu srogo popalić. Może nawet wygna z klanu i-
Pokręcił łbem.
Nie, nie mógł tak myśleć.
Szczególnie teraz, gdy Bławatkowy Potok pomagała mu ilekroć Rudzikowy Śpiew miał patrol, czy po prostu uznał, że zakończą na dzisiaj trening.
Ignorował ból mięśni oraz stawów, starając się nadrobić utracone lekcje, z dumą zaskakując swojego nauczyciela kilkoma nowymi umiejętnościami.
— Ej, a ci mają do ciebie jakiś problem? — Bławatka szturchnęła brata w bark. Ten skrzywił się z bólu, siniak, który skrywał się pod gęstym futrem dawał mu się we znaki. Mimo wszystko odwrócił łeb w kierunku, który wskazała mu starsza siostra a rybie płuco, które trzymał w pysku upadło mu na ziemię. Bażancie Futro.
Popielaty Świt.
Stokrotkowa Łapa, teraz znana jako Kwitnąca Stokrotka.
Nienawidził tej cholernej, zawszonej "świętej" trójcy i gdyby tylko honor miał chociaż ciupkę niższy, to z pewnością spuściłby im łomot, a już na sto procent by się nie dał zlać tak, jak wtedy. Jego ego przez tamto wydarzenie było bardziej podziurawione niż zżerane przez stonki kartofle a nie zapowiadało się, że kocurek ma je szybko podreperować.
— Nie zwracaj na nich uwagi, proszę — mruknął, wracając do posiłku. Bławatek uniosła brew, jednak zaraz wzruszyła barkami, również wracając do konsumowania jakiegoś wróbla czy tam drozda. Złota Łapa nie znał się na gatunkach ptaków, obserwował jedynie jak jego siostra siłuje się z truchłem, próbując oderwał drobną główkę od reszty ciała, rozrzucając przy okazji pióra dookoła.
— Hej, czy to nie nasza Frajerowa Łapa?
Wziął głęboki wdech licząc do dziesięciu, gdy tylko Bażancie Futro otworzył swój durny pysk.
— Ciekawe, kiedy Zbożowa Gwiazda wywali go z klanu, ha! Wielkie ciele a zapracować na zostanie wojownikiem nie umie!
Wydał z siebie złowróżbny, niski pomruk, odwracając się gwałtownie w stronę tych wymoczków. Wstał, wbijając pazury w ziemię, która aż zgrzytnęła. Gdyby nadal panowała pora nagich drzew, gorący oddech wydobywający się z jego pyska przy każdym sapnięciu, zmieniłby się w parę. Już miał ruszyć na całą zgraję, jednak siostra powstrzymała go ruchem łapy.
Nie musiała nic mówić, jej ślepia doskonale mówiły mu "Nie rób nic głupiego, nie warto", mimo to - każda, nawet najmniejsza część jego ciała drżała ze złości oraz chęci odwetu.
Odwrócił się do nich tyłem, usiłując skupić na swoim posiłku i ukoić nerwy.
Czarę goryczy przelał kamyk, rzucony w stronę Bławatkowego Potoku.
Drgnęła mu powieka.
Wydał z siebie niski pomruk, wysuwając pazury.
Nie myślał wiele, gdy puścił się przed siebie, celując prosto w roześmianego Bażancie Futro. Prawie drasnął pazurami Popielaty Świt, jednak młoda kotka uskoczyła zgrabnie, lądując kilka długości ogona od niego. Zamrugał szybko, stając się skupił na swoim głównym celu - burym kocurze, który już dawno przekroczył granice.
Złota Łapa zamachnął się, raniąc mu policzek oraz nos.
Bażant jednak nie pozostał dłużny, przecież nosił miano wojownika, musiał sobie czymś na to zasłużyć. Drobny kocur odwinął się, wbijając kły w pysk cynamonowego kocura, który kwiknął, gdy tylko pazury drasnęły jego ucho.
Krew kapnęła na młodą trawę, brudząc ją na czerwono.
Uczeń uderzył przeciwnika tylnymi łapami w brzuch z całej siły jaką posiadał. Bażant przetoczył się po ziemi, kaszląc oraz plując śliną. Korzystając z okazji Złota Łapa wstał na łapy, przyjmując postawę obronną, tak, jak uczył go Rudzikowy Śpiew.
Jego przeciwnik splunął mu wprost pod łapy.
— Właśnie przypieczętowałeś swój los, ofermo. Idziemy.
Chciał za nimi pobiec, wgryźć się w znikające w krzaczorach ogony, jednak Bławatka jako jego osobisty głos rozsądku ponownie zastąpiła mu drogę.
Mimo szału oraz innych emocji buzujących w jego ciele, pogodny wyraz pyszczka siostry skutecznie złagodził jego wybuch. Kotka oczywiście nie omieszkała wyprawić mu litanii, że tak nie wolno robić, jednak Złoty nadął jedynie policzki, furcząc, że nikt nie będzie mu siostry bił a już szczególnie taka fujara jak Bażant.
W odpowiedzi dostał kuksańca w bok.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz