Kocur uciekł, nie słuchając jej słów.
***
Wiele się w ostatnim czasie zmieniło, jeśli chodzi o Owocowy Las. Oni wylądowali w starym obozie Klanu Lisa, wśród smrodu rudych drapieżników. Dużo kotów żyło w obawie o własne życie - równie dużo zostało wybitych przez ich nowych wspólokatorów.
Perkoz leżał w gęstej trawie, obserwując, jak Ćma próbuje wywęszyć jakąś zdobycz. Point po chwili zirytowany prychnął, gdy uświadomił sobie, że wszelkie zapachy zostały zakamuflowane przez smród lisów.
- Powybijam własnoręcznie te futrzaki, jeśli się stąd nie wyniosą. - Stwierdził ze znudzeniem Perkoz.
- Prędzej staniesz się ich przysmakiem - Warknął Ćma. - Chociaż tak chudym mięsem by się nie nażarły.
- Nie widziałeś mojej matki - prychnął rudy. - Ja nie jestem słaby.
Syn Owieczki podniósł głowę i zmrużył oczy, gdy poczuł oślepiający blask słońca. Nie był szczęśliwy, gdy wciąż słyszał szum rzeki, który normalnie by uspokajał, a teraz powodował dodatkowe zirytowanie.
Wychodząc z obozu, by zapolować, czuł jedynie, jak jego futro się stroszy, gdy wyczuwał blisko poszlaki lisów - albo widział wręcz tego drapieżnika i cudem oddalił się od niego.
Rudy wojownik polizał swoją gęstą, kręconą sierść. Nie chciało mu się nawet podnosić.
Końcowo i tak musiał to zrobić. Gdy tylko wyszedł z legowiska, natknął się na Plusk, która wczesnym świtem wyruszała poza obóz.
Na jej miejscu by nie wracał.
A może? Nie był aż tak przywiązany do tego domu.
Nastroszył futro, gdy ruda uczennica medyka obejrzała się w jego stronę.
<Plusk?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz