Czarna prychnęła. Więc tak się szanuje zastępców w tym klanie.
- Krzyczę tylko wtedy, jak jakiś mały, rudy bachor mnie denerwuje - syknęła już ciszej. - nie potrafisz mówić bez wygłaszania długich monologów, prawda?
- Widzisz, mówiłam, że ściszenie głosu nic nie kosztuje. - Miauknęła Tygrysia Łapa obojętnie. - Coś konkretnego ode mnie oczekujesz, Kamienna Agonio?
- Chyba sobie kpisz - mruknęła zastępczyni i wyminęła kotkę dość gwałtownym krokiem.
***
- Denerwują mnie te dzieciaki - Warknęła kotka do Glinianego Ucha, gdy jadła spokojnie upolowanego wcześniej królika w cieniu skalnego poddasza obozowiska.
- Powinnaś być dla nich bardziej otwarta - powiedział Glina. - Wiecznie chodzisz jak przeklęty ponurak.
- Może dlatego, że nie mam powodu, by się cieszyć? - wywróciła oczami. - Nieważne. Po prostu przyrzekam, że obedrę kiedyś tyłek tym przeklętym młodziakom, jak zaczną mi tak wylatywać z pyskiem.
- Zaczynasz narzekać jak starsi - Miauknął niebieski i cofnął się, przygotowany na jej atak.
Czarna uderzyła go łapą w pysk. Co prawda bez wysuniętych pazurów; bardziej dla rodzinnego przekomarzania. Ale nie skrywała niezadowolenia z tych słów.
- Muszę ustalić patrole. - Mruknęła i odeszła niechętnie od kocura.
Wybrała koty na dwa patrole graniczne; poranny i wieczorny. Niedługo po wygłoszeniu, kto pójdzie by zaznaczyć terytorium, dopadła gdzieś Jelenie Kopytko. Słyszała, jak niebieski wzdycha, ale zignorowała to z trudem.
- Mógłbyś zabrać Tygrysią Łapę i Borówkową Mordkę na patrol łowiecki? - Miauknęła głosem, który był czymś pomiędzy ponurym i nieco zirytowanym, a pełnym ulgi tonem.
Po prostu nie chciała natknąć się na tego dzieciaka w obozie, a patrol łowiecki nikomu nie zaszkodzi, tym bardziej uczennicy, która wciąż musi się edukować. Jeleń wydawał się zdziwiony, że ta mówiła spokojnie, bez żadnego dodatkowego przekleństwa pod nosem.
Cóż, nie oznaczało to, że nie miała ochoty powiedzieć mu, że jego imię do niego pasuje; jest cholernym jeleniem. Bo spłodził Jałowego Pyła.
Ale oszczędziła sobie tych nerwów. Niebieski jej nie obchodził, no i też nie wybąkał nawet żadnego słowa, które mogłoby ją wkurzyć. Miała ochotę tylko się w końcu położyć, z dala od tych cholernych kotów, ale obowiązki nie dawały jej nawet chwili wytchnienia. Z jednej strony dawała sobie z nimi radę, z drugiej, chwile odpoczynku napawały ją radością i ulgą.
***
Czarna wolnym krokiem wróciła do obozu wieczorem, niosąc w pysku królika. Na swojej drodze zobaczyła Tygrysią Łapę.
Wyglądała na obojętną, więc zastępczyni liczyła, że nie będzie się wpieprzać. Z chęcią by walnęła tą rudą idiotkę łapą, by sama zobaczyła, jak bardzo jest irytująca. Ale nie zniżyłaby się do takiego poziomu, by bić bachory. Do takiego stopnia zirytować potrafi ją chyba tylko Jałowy Pył i Gliniane Ucho. Ale temu drugiemu łatwo było wybaczyć. Jałowy Pył... cóż, to o wiele trudniejsza sprawa.
<Tygrys?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz