Zboże nerwowo przebierała łapami, rozglądając się za mentorem, który najwidoczniej znowu postanowił mieć ją w dupie. Niezadowolona kotka machnęła ogonem, prychając. Nie wiedziała jak bardzo zryty łeb miała Pstrągowa Gwiazda, dając jej tego nieudacznika na nauczyciela, jednakże jedno było pewne - poziom zrytości ich liderki wywalał poza skalę.
Bengalka obserwowała jak podchodzi do nich Biegnący Potok, uśmiechając się łagodnie tak, jak miała to w zwyczaju. Zboże wyłapała nawet odrobinę współczucia w jej kierunku.
— Dziś znów trening we trójkę? — bardziej stwierdziła niż zapytała.
Kotki kiwnęły łebkami. Już miały ruszać, gdy Konopia spostrzegła zirytowaną Ostróżkę patrzącą się, jak jej mentor nie może wyplątać się ze własnego legowiska. Spojrzała niepewnie na Zbożową Łapę i Biegnący Potok.
— Może Ostróżka pójdzie z nami? Zdaje się, że ten mech całkowicie pokonał Białego Kła...
Kotki kiwnęły łebkami. Już miały ruszać, gdy Konopia spostrzegła zirytowaną Ostróżkę patrzącą się, jak jej mentor nie może wyplątać się ze własnego legowiska. Spojrzała niepewnie na Zbożową Łapę i Biegnący Potok.
— Może Ostróżka pójdzie z nami? Zdaje się, że ten mech całkowicie pokonał Białego Kła...
Kotki popatrzyły na siebie. Właściwie... dlaczego nie? Biegnąca skinęła łebkiem, podchodząc w kierunku płowego oraz jego wściekłej uczennicy.
— Hej... co ty taka struta? Starą mysz zjadłaś? — miauknęła Zbożowa Łapa, trącając Konopię w bark.
Szylkretka nie odpowiedziała nic.
* * *
Trening we trzy... był dziwny. Nie było tych dziwnych acz przyjemnych momentów bliskości między kotkami, zamiast tego Konopia starała się rozmawiać z Ostróżką, jednak z mizernym skutkiem. Zboże postanowiła więc skupić się na treningu, by siostry mogły się jakoś dogadać.
Jedynie co jakiś czas zerkała na nie ukradkiem, upewniając się, czy wszystko idzie w dobrym kierunku.
No, nie bardzo szło.
* * *
Liznęła kotkę w policzek, zaś ta zamruczała cicho, przeciągając się. Słońce przyjemnie grzało, zaś ptaki ćwierkały gdzieś ukryte między koronami drzew. Zboże przysunęła się bliżej, przymykając oczy i ciesząc się spokojnym dniem.
Konopia przeciągnęła się, wysuwając pazury, które wbiła w ziemię.
— I jak tam w klanie nocy? — miauknęła cicho. Zboże przeniosła na nią wzrok swoich czekoladowych ślepi, unosząc przy tym brew. Od kiedy kotkę interesowało życie w klanie?. Poruszyła wąsami, nie wiedząc co jej odpowiedzieć. Ta widząc niezdecydowanie pstrokatej, obróciła się na brzuch, wstając. Swoim ogonem przejechała po pysku kotki a następnie otarła się o jej bok.
Zastępczyni zamruczała cicho, gdy otrzymała liźnięcie w policzek.
— Jakoś leci — odparła nareszcie, wyrwana ze swoich myśli, kiedy szylkretka przygryzła jej ucho. Skrzywiła się, poruszając wąsami, zaraz jednak uspokoiła się, gdy otrzymała przepraszające liźnięcie w policzek — Wiesz, same nudy, chociaż pewnie nie takie, jak u ciebie — zaśmiała się cicho, pozwalając starszej kotce dosłownie się na niej uwalić.
— Mhhh~ Gdyby nie Bocian, pewnie bym umarła z nudów — stęknęła Konopia, co rusz podgryzając jej uszy albo szturchając je łapą. Niezadowolona mruknęła coś pod nosem, doduszając głowę Zboża do ziemi swoimi łapami.
— A ty nie bawisz się czasem zbyt dobrze? — węglowa zrzuciła z siebie natręta, który przekoziołkował kilka lisich skoków po trawie — Powinnaś dostać po nosie — w kilku krokach znalazła się tuż nad nią. Mimo lekkiej irytacji, na pysku zastępczyni gościł specjalny uśmiech, który okazję widzieć miała tylko Konopia — Kocham cię.
— Ja ciebie też, pani zastępczyni
W odpowiedzi szylkretka otrzymała cichy śmiech, nim teraz to to ona robiła za poduszkę.
* * *
Spoglądała w niebo, czując jak pora nagich drzew zaczyna dawać się we znaki. Krótkie dni, zimne noce, do tego niedawno spadł pierwszy śnieg. Jeszcze chwila i kolejna pora roku rozszaleje się na dobre. Zbożowa Gwiazda owinęła się ogonem.
Myślała o Konopi, czy pamięta o ich spotkaniu, które miało nadejść za paręnaście wschodów słońca. Bengalka zastanawiała się, jaki kit wcisnąć, czy po prostu udać, że wychodzi na polowanie... Pokręciła głową, będąc liderką miała więcej obowiązków, musiała więc być jeszcze bardziej rozważna.
Kolejny skandal nie wchodził w grę.
Zakryła łapą nos, zagrzebując się w piórach oraz suchej trawie, które naznosiła niedługo po zostaniu liderką. Dzięki temu w legowisku było ciepło i przytulnie. Bengalka była też ledwie widoczna, przez swoje futro, które wtapiało się między pierzem.
Jej myśli ponownie uciekły w stronę ukochanej partnerki.
Na następnym spotkaniu zaproponuje jej dołączenie do klanu nocy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz