Musieli wymyślić sobie patrol. Musieli.
Dlaczego zabrali ją? Dlaczego nie kogoś takiego jak Jałowa Łapa czy Zajęczy Nos?
Tyle dobrze, że szła razem z Glinianym Uchem i Sasankowym Kielichem. Ci dwaj byli znośni. Nie miała nic do Zajęczego Nosa, ale gdyby tu był, nie miałaby spokoju. Wiecznie odlatywał przy Glinie! Miała ochotę zwrócić cały swój posiłek, gdy słyszała, jak nazywał go "Glinka". Fuj.
- Rozdzielmy się - Zaproponował jej brat. - Będzie szybciej.
- Postaraj się tym razem nie rozkojarzyć - Warknęła czarna. - Masz głowę w obłokach. Nawet nie myśl o mnie i Jałow...
- Ale jesteście świetnym duetem! - Zaprotestował niebieski.
Czarna strzepnęła ogonem z wściekłością.
- Zamknij swój durny ryj i po prostu idź - Warknęła.
Czekała, aż dwaj się rozdzielą. Może takie było zrządzenie losu, ale jej została granica z Klanem Wilka. Tak bardzo nie chciała tam iść. To było głupie. Przecież włamanie miało miejsce tak dawno... Gdyby ją zauważyli, już dawno powiedzieliby to na którymś ze zgromadzeń. Chociaż nie była na takowych obecna, wiedziała, że gdyby Wróblowa Gwiazda podzielił się tym z innymi przywódcami, dołączyłaby do Szepczącej Duszy, albo Piasek własnoręcznie by ją zabiła, tak, jak zabiła Króliczy Sus. Jej obawy były irracjonalne, i choć w środku narastała niepewność, na zewnątrz była kamienna. Jak zawsze. Prawie zawsze.
Przysiadła, gdy wytropiła mniejsze stado królików. Posunęła się bezszelestnie w przód. Terytoria Klanu Burzy były świetne. Nie było dużo drzew, więc i głośnych liści, które łatwo płoszyłyby zwierzynę.
Skoczyła i zatopiła kły w karku brązowego królika. Zacisnęła szczeki mocniej, niż powinna. Za każdym razem, gdy patrzyła na te stworzenia, miała w oczach śmierć Królik. Jej niewinnej matki. Dlaczego nie mogła dostać imienia po czymś innym?
Durne króliki.
Musiała opanować emocje. Tak się zdenerwowała, że ledwo zauważyła, że wbiła kły w zwierzę bardziej, niż było trzeba, a królik zaczynał przestawać wyglądać jak królik.
Odetchnęła i ruszyła do przodu, szukając dobrego miejsca, by zakopać ofiarę. Gleba w porze opadających liści była twarda i ciężko było ją rozkopać. Zwłaszcza przy powodzi.
Rozejrzała się. Stała przy granicy z Klanem Wilka, skąd zaczynały już rosnąć drzewa.
- Nad czym się tak zastanawiasz?
Córka Świerszczowego Skoku podskoczyła, jeżąc futro. Zauważyła przycienioną posturę dwie lisie odległości od niej. Te same bystre, przebiegłe oczy. Ten sam nieuchwytywalny wyraz pyska.
- Co ty tu robisz? - Syknęła, wymierzając w kocura ostre spojrzenie. Nie mogła w to uwierzyć! Pragnęła jak najszybciej stąd odejść. Albo walnąć kocura w pysk. Albo to i to.
- To moje terytorium, mogę tu być. - Powiedział z uśmiechem na twarzy. Znała go wystarczająco, by wiedzieć, że to nie jest dobry znak. - Skoro tu jesteś, to pewnie skończyła ci się kara, prawda, Pyskatko?
Jej źrenice zmniejszyły się do minimalnego rozmiaru. Skąd on o tym wiedział? Nie mógł przecież wiedzieć, co się dzieje w Klanie Burzy! Czy Piaskowa Gwiazda mówiła o jej karze na zgromadzeniu? Nie mogłaby znieść. Ta szurnięta pseudo-liderka miała czelność wyjawić to przy wszystkich klanach...
- Skąd ty...
- Twój mentor mi powiedział - Odparł Jastrzębi Cień takim tonem, jakby chciał się przynajmniej tym dowartościować.
Coś w jej sercu pękło. Zwęglone Futro... Jastrzębi Cień rozmawiał ze Zwęglonym Futrem. Widział go. Mógł go uratować. Czy to było to zgromadzenie, na którym zginął? Czy bury kocur wie o jego śmierci i chciał ją sprowokować? A może nie był jej świadomy?
Czuła, jak wzrok kocura ją przyszpila. Zdawał po sobie wrażenie, jakby chciał przejrzeć jej uczucia spojrzeniem. W środku kotka miała ochotę płakać, ale na zewnątrz pozostała bez uczuć. Nie tym razem.
- On nie żyje, idioto! - Warknęła kotka, zaczynając bić wściekle ogonem. - Nie żyje!
Miała ochotę go spoliczkować. Zmiażdżyć mu głowę. Wyrwać serce. Jak w ogóle śmiał wspominać o Zwęglonym Futrze?
Czarna nie mogła rozszyfrować, czy wiedział o jego śmierci, czy nie. Z tego kota niczego nie dało się rozszyfrować. Nie pokazałby po sobie cienia zdziwienia, smutku czy wściekłości. Wiele razy Kamienna Łapa chciała móc czytać mu w myślach.
- Uważaj na słowa, rozmawiasz z zastępcą Klanu Wilka. - Powiedział spokojnie, a na widok reakcji kotki sprawiał wrażenie usatysfakcjonowanego.
Chciało jej się rzygać.
On? Zastępcą?
Coraz bardziej miała ochotę mu przywalić.
Wiedziała, że skoro zajął tę pozycję, to musiał zginąć albo Wróblowa Gwiazda, albo Borsuczy Krok. Ale nie chciała o to pytać. Wiedziała, że kocur i tak by nie odpowiedział. Nie jest głupi.
- Co możesz mi zrobić? - Warknęła.
W rzeczywistości wiedziała. Wszystko. Mógł zrobić wszystko.
Wiedział o tym, co zrobiła. Mógł gdziekolwiek to rozpowiedzieć. Ale doprowadzał ją do szału. Nie potrafiła trzymać emocji na wodzach przy takim idiocie. Nie mogła patrzeć mu w przenikliwe oczy, nie pragnąc jednocześnie go zaatakować. Denerwowało ją to, jak łatwo potrafił przejrzeć jej emocje, których ona nie potrafiła u niego dostrzec. Denerwowało ją, jak uśmiechał się z satysfakcją, gdy ona nie mogła nic zrobić.
Fałszywy manipulant.
Nie żałowała, że przyjęła jego propozycję. Pokazała mu, że potrafi zrobić coś tak szalonego i wyjść z tego cała. Miała świadomość, że nic go to nie obchodziło. Że pewnie traciła siły i nerwy na marne. Ale miała to gdzieś. Skoro już go spotkała, nie pozwoli, żeby ją manipulował. Była na swoim terytorium. Co niby mógł jej zrobić? Zamordować? Niech tylko spróbuje. Traktor nie był daleko, ten nie zdążyłby nawet uciec. Teraz byli równi. Gdy była na terytorium Klanu Wilka, musiała polegać wyłącznie na nim. Miał przewagę, mógł w każdej chwili zaalarmować klan.
Spojrzała na kocura, czekając na odpowiedź. We wnętrzu się jej obawiała - na zewnątrz starała się manipulować uczuciami. Nie chciała, by czerpał z nich satysfakcję. A mimo to wiedziała, że to robi.
<Jastrzębi Cień?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz