- Wrzos? Co ci chodzi po głowie?
- A może kto? - dodała Marchewka z sugestywnym uśmieszkiem goszczącym na białym pyszczku. Bura koteczka poruszyła na to zdanie ogonem. Aż tak to było widać?
- Chyba coś złapałam - wymruczała pod nosem, próbując wybrnąć tak z tej sytuacji.
- Choróbsko? - zainteresował się Dzik, unosząc uszy.
- Ta, ja widziałam. I nawet wiem, co to! - zamruczała zwycięsko Rdzawa, poruszając dumnie wąsikami. - Zaczyna się na z!
Reszta chwilę siedziała w ciszy, zostawiając Wrzosek w zakłopotaniu. Dlaczego skończyło się na dyskusji o niej? Westchnęła w myślach, nie chcąc robić przykrości czy zabierać zabawy reszcie. Nagle przez pysk Niedźwiedzia przeszedł błysk olśnienia i zaraz pochylił się ku Dzikiemu, żeby podzielić się swoim pomysłem. Wysłuchawszy słowa brata, Dzik pokiwał energicznie głową i zadowolony szybko oznajmił: “Zatrucie pokarmowe!”.
Rdzawe Futro już wyglądała, jakby miała mu potwierdzić, jednak na szczęście bądź nie, doszło do niej, co rzeczywiście powiedział a nie czego oczekiwała.
- Co? nie! Oczywiście, że nie! Chodzi o zakochanie! Nasza Wrzosek się zakochała!
Z pyszczka Marchewki wydarło się zachwycone “ooo!”, a Niedźwiedzi Pazur uśmiechnął się delikatnie. Bura poczuła na sobie wzrok rodzinki, przez co mimowolnie cofnęła delikatnie głowę w ramiona.
- Więc, kto jest szczęśliwym wybrańcem? - zamruczała Marchewa, już rozglądając się po obozie za potencjalnym kandydatem.
- To nie tak! Chyba…
- Nie ma się czego wstydzić Wrzosku.
Słyszała słowa zachęty, gratulacje, ciekawskie pytania o obiekt westchnień, zostawiając ją tonącą w morzu stresu i niepewności. Nie chciała, żeby tak to się potoczyło! Sama nie rozgryzła swoich uczuć, nie chciała żeby ktoś rozwiązywał je za nią! Dlatego nie dzieliła się nimi z nikim. Wiedziała co zrobić. Wiedziała, że potrzebowała jeszcze czasu! Przytłoczona głosami położyła po sobie uszy, próbując wymyślić coś, dzięki czemu będzie mogła uciec, wydostać się z tej sytuacji. Stworzyła szybko parę scenariuszy w głowie, szukając najlepszej opcji do powiedzenia. Wyrazu pyska do przybrania, by nie urazić nikogo. Co jeśli będzie musiała się powtarzać? Jeśli nie przestaną?
- Wszystko dobrze?
- Nie o to chodzi! Po prostu… cieszę się, że zostanę niedługo wojowniczką. To wszystko - westchnęła, delikatnie opuszczając głowę ku ziemi. reszta widocznie zrozumiała, że ich najmłodsza przybrana siostrzyczka nie jest gotowa na tego typu rozmowy. Dzik wstał, polizał ją za uchem i zamruczał uspokajająco. - Już późno. Jutro rano masz trening, więc może odpocznij. Dobranoc - zaproponował Niedźwiedzi Pazur spokojnie, na co Słowik pokiwała głową. Wrzos uniosła ku niemu pyszczek z wdzięcznym wyrazem, po czym odeszła, wypuszczając z cichym świstem powietrze z nosa. To było… przerażające.
< Może ktoś by chciał odpisać? >
Zaklepuję odpis!
OdpowiedzUsuńjaka przeurocza gromadka, super się czyta ich relacje pomiędzy sobą
OdpowiedzUsuń