Polowanie przebiegło w napiętej atmosferze. On oczywiście był rozluźniony, bo czego się bać po osobie, która go szkoliła? Bardzo dobrze poznał Jastrzębi Podmuch podczas ich wspólnych treningów, więc widział, że nie podobało jej się jego towarzystwo. Nic nie umknęło jego uważnemu oku. Nawet niewielkie zmiany w mimice twarzy, były sygnałami. A mentorka zachowywała się nadzwyczajnie nerwowo. Już sam fakt, że wywiercała mu w plecach dziurę informował go o tym, że ta coś knuła. Ale co? Czyżby jej podejrzenia z jego matki, teraz spadły na niego? Przecież nie dawał jej powodów do takich myśli. A może już kompletnie oszalała? Trudno to było stwierdzić.
Wyczuł mysz i przypadł do ziemi. Bezszelestnie zakradł się do stworzenia i pozbawił życia. Jastrzębi Podmuch obserwowała to w ciszy, pewnie wnioskując jakieś kolejne głupoty.
- Zamiast skupiać uwagę na mojej osobie, może byś mi pomogła? - zapytał, chcąc wyrwać kotkę z tego dziwnego transu. Nie miał zamiaru odwalać roboty za nią. W końcu razem przyszli polować, tak aby wzmocnić utracone więzi mentor - uczeń.
- Oczywiście - miauknęła tylko i za chwilę skupiła uwagę na kolejnej zdobyczy.
Tym razem to on ją obserwował. Niech poczuję jakie to niekomfortowe, gdy ktoś patrzy komuś na łapy.
***
Bycie zastępcą nałożyło na jego barki wiele obowiązków. Wyznaczanie patroli, słuchanie skarg, to była jego codzienność. Zgrywał przy tym uprzejmego i pomocnego, zachęcając wojowników do zwierzeń. Dzięki temu wiedział co działo się w klanie. Pasowało mu to, bo nie musiał już ukrywać się w krzakach i podsłuchiwać. Koty same do niego lgnęły, pragnąc znaleźć rozwiązanie na swoje zmartwienia i troski. Wystarczyło tylko dać trochę uwagi w zadręczone serca, a już było się uważanym za dobrego kota.
Z matką widywał się okazjonalnie. Ta większość czasu chodziła własnymi ścieżkami, nie ingerując w to co robił. Pewnie jej pasowało, że zarządzał klanem. Mogła zajmować się sobą. Zresztą odkąd wujek zmarł, była jakaś... inna. Nie miał zamiaru ją o to wypytywać. Nauczył się, że trzymanie zawiązanego języka, może być jego sukcesem w wspinaniu się po szczeblach kariery.
Dostrzegając dawną mentorkę, zawołał ją. Ta uniosła głowę i skierowała kroki w jego stronę. Ah ta władza... Mógł tak siedzieć i czekać na swoich poddanych, nie musząc ich szukać. Wystarczyło, aby komuś to polecił i już!
- O co chodzi? - zapytała. Widział, że nie podobało jej się to, że ją wezwał. Miał szczerze to w nosie. Wykonywał tylko swoje obowiązki i jeżeli jej się nie podobało to mogła obwiniać tylko siebie. Gdyby wzięła ten stołek, to ona mogłaby być na jego miejscu.
Jak dobrze, że odmówiła!
Czuł się teraz wspaniale. Małym kosztem osiągnął tak wiele!
- Ja, ty i Gepardzią Cętka udamy się na patrol. Musimy odnowić ślady zapachowe przy granicy z Klanem Klifu i zobaczyć, czy woda nie zamarzła - wyjaśnił.
Właśnie Nadeszła Pora Nagich Drzew i mróz szczypał każdego w łapy. Śnieg powoli spływał na ziemię, co mogło stanowić problem, gdy ziemia się olodzi. Potrójny Krok będzie miał masę roboty. Przynajmniej czerwony kaszel okupiony wieloma ofiarami był już w ostatniej swojej fazie i praktycznie zaniknął.
<Jastrząb?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz