Potrzebował naprawdę dłuższej chwili, by w końcu unieść powieki i wciąż zestresowanymi ślepiami, dokonać analizy otoczenia. W jego aktualnym środowisku nie tkwiło żadne zagrożenie. Niezapominajkowy Sen cierpliwie czekał na ruch ze strony cętkowanego. Nie popędzał go, nie krzyczał i nie robił czegokolwiek, co mogłoby tylko dołożyć młodszemu strachu.
– P-pływanie chyba m-może n-nie b-być t-takie s-straszne – stwierdził w końcu, by pozbyć się tej przenikliwej ciszy. Na drżących łapach podszedł bliżej czarno-białego, a kiedy poczuł, jak grunt pod nim staje się wilgotniejszy i miększy, ponownie zastygł w bezruchu.
– Nie jest, wystarczy mieć dobrego nauczyciela. – Puścił mu oczko i ponownie ochlapał go wodą.
Rudy o dziwo rozluźnił się i cicho zaśmiał. Momentalnie postanowił się odwdzięczyć, za czynienie go mokrym, więc powtórzył ruch wojownika, więc i ten nie pozostał suchy.
Ich nauka zmieniła się w zabawę. Jedyne, co było słychać, to ciche parsknięcia z powodu rozbawienia, a także plusk. Pogoda im sprzyjała, więc słońce sprawnie wysuszyło im futro. Dopiero po krótkiej rozrywce przeszli do właściwego punktu ich spotkania.
Na początku Niezapominajkowy Sen przepłynął się krótki kawałek, by Rudzik mógł przyjrzeć się jego ruchom i zanotować w głowie, co też powinien czynić w wodzie.
– Przede wszystkim nigdy nie walcz z wodą. To żywioł, z którym lepiej się zaprzyjaźnić. Chwila moment, a sam będziesz unosił się na powierzchni – oświadczył dosyć pogodnie. – Jesteś gotowy spróbować, czy na dzisiaj to dla ciebie za dużo? Pamiętaj, nic na siłę – dodał.
Uczeń zawahał się. Czy to nie pora na drobne zmiany w życiu? Był pewien, że wujek nauczy go pływać w sposób łagodniejszy, niż zrobiłby to Ognisty Język. Ten zapewne wrzuciłby go do najgłębszego zbiornika i kazał nie zatonąć.
– Chcę spróbować – wyrzucił szybko, nie jąkając się choćby na moment. – Z-znaczy, p-przynajmniej w-wydaję mi się, ż-że j-jestem w s-stanie n-nie u-utonąć – dodał, kuląc uszy. Jego pewność siebie szybko wyparowała, przez co znowu wyglądał jak ledwo co narodzony kociak, który bał się nawet własnego cienia.
- Jestem dumny, że chociaż chcesz spróbować.
Te słowa podziałały na niego w sposób bardzo motywujący. Spojrzał na wujka oczami przepełnionymi nadzieją i dobrą myślą. Wyszczerzył zęby w uśmiechu i pokiwał energicznie głową, okazując w ten sposób swoje chwilowe zadowolenie.
Słowa słowami, ale kiedy doszło do obiecanych czynów, znowu się spiął. Z nieufnym wzrokiem podszedł do wody i wykonując polecenia wujka, powoli odsuwał się od brzegu. Tam, gdzie go zmoczyło, zaczęło ogarniać go zimno. W pewnym momencie stracił grunt pod sobą i zaczął nerwowo machać łapami i cicho popiskiwać. Dopiero delikatny uchwyt wujka na jego karku przypomniał mu, że jest pod stałym nadzorem i musi się rozluźnić.
Ponownie uspokojony, zmrużył oczy i pozwolił samoistnie wypchnąć się na powierzchnie. Powoli majtał kończynami, trzymając się w ten sposób w miejscu.
- J-ja p-pływam? – wykrztusił z niedowierzaniem, zdając sobie sprawę, jaka dzieli go odległość od brzegu i dna. Niezapominajek, który przez cały czas był obok, skinął z uśmiechem łbem.
- Pływasz świetnie, jak na prawdziwego nocniaka przystało – rzucił pokrzepiająco.
***
Nauki pływania z wujkiem wiele mu dały. Spotykali się często nad rzeką, by poćwiczyć lepszą kontrolę cętkowanego w wodzie. Raz nawet złapała ich burza, przez co uczeń miał krótką akcję z siłowaniem się z wiatrem. Potrzebował wtedy pomocy Niezapominajka, ale przeżył, co było najważniejsze.
Ognisty Język był w szoku, kiedy Rudzikowa Łapa zaprezentował mu swoje umiejętności, które nabył całkowicie bez jego pomocy. Zdecydowanie w wodzie szło mu lepiej, niż na lądzie. Polowania w jego wykonaniu były średnie, ale za to najwyraźniej radził sobie lepiej w innych miejscach. Łatwiej było mu złapać rybę, niż ganiać po ziemi za jakimiś gryzoniami.
Nawet w czasie władzy Borsuczej Gwiazdy nie rezygnowali z krótkich spotkań. Nie mieli wtedy tyle czasu i możliwości, ale dla Rudzika te lekcje były ważne i momentami wręcz błagał vana, by ten, choć na moment przeszedł się z nim nad rzekę.
Teraz znowu mogli robić to na spokojnie, bo wszystko powoli zaczęło wracać do normy. Zbożowa Gwiazda jako liderka, Niezapominajek zastępcą, a Lisie Łajno w dole – same pozytywy.
- Wujku! – zawołał, widząc wspomnianego kocura po drugiej stronie obozu. Przy nim coraz ładniej szła mu mowa. Nie jąkał się, czuł się swobodniej, bo wiedział, że zawsze może na niego liczyć. Teraz kiedy rzeka podniosła swój poziom, pływanie w niej przestało być bezpieczne, ale mimo to rudy i tak chciał spędzić czas z wujkiem. – M-myślisz, że znajdziesz d-dla mnie chwilę czasu? Chciałbym t-trochę z tobą pobyć, m-możemy p-pójść na j-jakiś spacer? – spytał, głosem pełnym nadziei.
Ognisty Język i tak był zajęty marudzeniem na brak takiego wspaniałego osobnika jak on u władzy, więc miał dzisiaj trochę wolnego on przeklętego mentora, który dla "zrobienia z niego twardziela" udekorował go blizną, za pomocą własnych pazurów.
<Wujkuuu? <3>
wujek zawsze znajdzie czas <33
OdpowiedzUsuń