Kotka musiała się solidnie powstrzymywać, by nie wybuchnąć śmiechem. Koniec końców uczucia i tak wygrały, a na chłodnym pysku szylkretki pojawił się cień uśmieszku. Nie spodziewała się, że ktoś taki jak jej kuzyn mógłby ją o cokolwiek poprosić. A tu proszę, miłe zaskoczenie! Może Piaskowa Gwiazda nie zrobiła z niego kompletnego idioty. Jakieś resztki taktu i kultury ma.
- Może coś przeoczyłam, ale kodeks wojownika raczej nie wspominał nic o tym, że powinnam słuchać się ciebie. - Odpowiedziała zimno, wracając na ziemię. - Może nierudzi by mi ufali, gdybyś tak na nich nie naskakiwał.
- Oskarżasz mnie?! - Rudzielec podniósł głos, ale kotka pozostała niewzruszona. Przyzwyczaiła się.
- Nie - Mruknęła bez wzruszenia, chcąc, żeby przestał zawracać jej dupę. Miło było obserwować, jak gadał ze Słonecznikową Łodygą, ale nie chciało jej się marnować głosu na dyskusję z kuzynem. - Gdybym wiedziała cokolwiek o morderstwie, już dawno powiedziałabym to Piaskowej Gwieździe. Radziłabym ci nie szukać zaczepki u innych kotów i pogodzić się ze śmiercią Pszczelego Pyłka. Zanim się obejrzysz, ktoś może poderżnąć gardło i tobie.
Poczuła skurcz w żołądku, że tak dużo powiedziała. Nie chciała być zbyt wylewna, uważała, że krótkie wypowiedzi są bardziej zrozumiałe i przemówi do rozsądku Rozżarzonemu Płomieniowi, ale czasu nie cofnie. Ciekawiła się, co odpowie.
- Ja się nie boję, nie nakręcaj się tak - Warknął. - Nie jestem kociakiem, który by się poryczał, bo mamusia mu umarła.
- Nie widzę nic złego w płakaniu, jeśli to konieczne - Stwierdziła Wiśniowa Łapa, badając wzrokiem kocura. Narobił sobie bliznę na pysku. Zainteresowało ją, skąd ją otrzymał.
- Płaczą tylko bachory - Odparł z wywyższającym się tonem. - i kotki.
- Dziwi mnie, że dorosły kocur dalej wierzy, że płeć decyduje o charakterze - Powiedziała uczennica medyka chłodno i odwróciła się, nie chcąc kontynuować dyskusji. Już się nauczyła, że kuzynowi niełatwo przemówić do rozsądku. Nawet, gdyby na własnej skórze poczuł konsekwencje swoich działań, i tak nie zmieniłby zdania. Musiała przyznać, że był pod tym względem twardy. Ale głupi. Wciąż nie mogła uwierzyć, że ktokolwiek mógłby mieć aż tak poprzewracane w głowie, by wierzyć w bajeczki, że nierudzi są głupią niższą warstwą. Nie broniła ich, ale nie uważała za słuszne oskarżanie ich o wszystkie plugawe czyny. Przynajmniej tym razem kuzyn doczepił się do rudego. Słonecznikowej Łodygi. Osobiście kotka nie posądzała go o morderstwo. Raczej nie byłby w stanie. Wyglądał, jakby rzeczywiście bardzo kochał Pszczeli Pyłek.
**
Skała była cholernie zimna. Musieli gdzieś się uchronić przed powodzią, ale kotka nie uważała, żeby to było dobre miejsce. Była pora nagich drzew, a skała nie tylko nie miała żadnego zadaszenia, ale w dodatku niewygodna i chłodna. Tortie podniosła się powoli. Spała blisko matki. Borówkowa Morka o dziwo dalej beztrosko leżała, chociaż zazwyczaj rozpierała ją ogromna energia. Kotka dojrzała, że jej kuzyn znowu uczepił się Słonecznikowej Łodygi. Nie znudziło mu się?
- A ty dalej swoje? - Mruknęła, podchodząc do niego. Kremowy korzystając z okazji przemknął się, przytłoczony gniewem Żara.
- To samo mógłbym powiedzieć tobie - Warknął kocur. - To moja matka, a on musiał maczać w tym łapy!
- Chcesz to idź to sobie powiedz Piaskowej Gwieździe - Odpowiedziała kotka znieważająco. - Gdyby był winny, pewnie już dawno by to przyznał. Zresztą, kogo to obchodzi? Stało się. A on nie miał powodu, żeby zabijać innego rudego. Masz prawo mieć podejrzenia, ale po co, na litość Klanu Gwiazdy, tak na niego krzyczysz?
- Nie możesz mi rozkazywać! - Syknął Rozżarzony Płomień. - Może byś przestała zgrywać przyjaciółkę każdego i pomyślała o klanie!
- Nie rozkazuję ci - Powiedziała z zimnym spojrzeniem kotka, jak zawsze omal nie tracąc cierpliwości przy kuzynie. - Rób co chcesz. Ja wyrażam swoje zdanie, a tego nie możesz mi zabronić.
<Rozżarzony Płomień?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz