*duży skip i łączenie obu opek*
To całe przepytywanie,patrzenie na łapy, kontrolowanie... Iskrzący Krok czuła, że coś jest na rzeczy, z resztą, nie ona jedyna. Miętowa Gwiazda nigdy się tak nie zachowywał, nigdy, przenigdy.
Obserwowała jak Jaśminowy Sen wchodzi z legowiska lidera. Wojownik machnęło ogonem, marszcząc nos, mówiło coś do siebie niezrozumiale, dopiero widząc swoją dawną mentorkę, która przygląda się im ukradkiem, podeszło bliżej żwawym krokiem.
— Wszystko dobrze, Iskrzący Kroku? Jak się miewasz?
Szylkretka zmarszczyła nos, nie bardzo wiedząc co odpowiedzieć swojemu byłemu wychowankowi. Jaśmin było bardzo inteligentnym kotem więc kłamstwo nie wchodziło w grę, z drugiej strony jednak nie chciała mówić, że nie czuje się swojo przez wszystkie sytuacje jakie miejsce miały w klanie klifu. Czuła, jakby Miętowa Gwiazda i Mroźny Oddech czekali tylko na jej każdy, fałszywy ruch, chcąc udupić kotkę na każdy możliwy sposób.
— Iskrzący Kroku?
Drgnęła, spoglądając na szynszylowe futro, poruszane lekko przez wiatr.
— Tak, tak, Wybacz, moje drogie, zamyśliłam się — wykrzywiła pysk, siląc się na uśmiech, który tak, czy siak nie był szczery. Było to widać już od początku — Powiedz mi, Jaśminku, o czym z tobą rozmawiał Miętowa Gwiazda?
Wojownik widocznie zamyślił się na moment, drapiąc po policzku.
— Pytał, co sądzę o Lisiej Gwieździe, powiedziałom wszystko zgodnie z prawdą — odparło, marszcząc nos, dziecko Popielatego Grzbietu rozejrzało się, na moment zawieszając wzrok na Rdzawym Futrze, uśmiechając się przy tym nieśmiało — Pytał jeszcze, czy starałaś się mi wmówić, że był on dobrym kotem.
Szylkretka zacisnęła szczęki, nie wiedząc, co powiedzieć. Jej serce zabiło szybciej, zaś żołądek pochodził do gardła.
Lisia Gwiazda?
Panika zaczęła przejmować kontrolę nad nią samą.
< Jaśmin? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz