Przyglądał się światowi po drugiej stronie przezroczystej bariery i nerwowo machał ogonem. Powtarzał sobie, że po prostu podziwia krajobraz, ale nawet sam w to nie wierzył. Sierść na jego grzbiecie uniosła się lekko.
Znowu tam byli. Był tego pewien.
Przestąpił z łapy na łapę, ciągle siedząc. Czuł, że go obserwowali. Pojawiali się od kilku śniadań, zawsze gdzieś na skraju jego pola widzenia, zawsze na tyle daleko, żeby nie mógł im się przyjrzeć. I patrzyli. Dwunożni w czarnym Potworze.
Prychnął. Bzdura. Nikogo tam nie było. Siedział tu od kiedy tylko jego Dwunożni sobie poszli i absolutnie nikt się nie pojawił.
Po jego grzbiecie przebiegł dreszcz.
- Głupie zwidy - miauknął. - Hej, małaaa! - zawył, żeby dodać sobie otuchy. - Cmoknij kozę! O jeee-eeee-eeee, cmo-cmo-cmoknij ko-kozę!
- Z miłą chęcią.
Belzebub podskoczył.
- Chciałbyś - miauknął urażony do brata. Nie usłyszał jak wszedł.
Kocur wskoczył na parapet obok niego, przy okazji potrącając ogonem doniczkę z kwiatkiem. Usiadł obok brata i nachylił się.
- Ponoć zabierają koty - szepnął konspiracyjnie.
- Kto? - Belzebub posłał mu zirytowane spojrzenie. "Czubek", przebiegło mu przez myśl.
- Oni - miauknął Ozzy, uśmiechając się tajemniczo.
- Świr.
- Ciebie też zabiorą, jak nie będziesz ostrożny. - Kocur wydawał się świetnie bawić.
- Jasne - burknął. - Raczej ciebie, czubku.
- Mnie? - Brat uśmiechnął się mrocznie. W zestawieniu z jego zezem wyszło dziwnie. - Mnie nie dopadną. Wiem, jak się bronić.
- Tak? Jak? - spytał, trochę zbyt szybko.
- Jednak cię to interesuje? - Ozzy owinął się wokół brata, przejeżdżając mu ogonem po nosie. Kocur się wzdrygnął, kichnął i prychnął, urażony.
- Jasne, że nie. Pytam bo… bo mnie to ciekawi. Nie chcę, żebyś zrobił coś głupiego. - Wypiął pierś, starając się wyglądać pewnie. Dużo pewniej, niż się w rzeczywistości czuł.
Ozzy zachichotał jak podstarzały kocur na widok młodej kotki. Nagle zamarł.
- Cicho! Coś słyszę!
Belzebub momentalnie zesztywniał. Podążył za spojrzeniem brata (a przynajmniej spróbował), nawet nie drgnąc.
Nagle Ozzy uderzył łapą w szybę. Zanim czarno-biały zdążył coś zrobić, brat już w najlepsze gonił po mieszkaniu za muchą.
Dopiero teraz Belzebub uświadomił sobie, że nie oddychał. Wypuścił powietrze i westchnął ciężko.
- Świr.
Jego wzrok znów powędrował za okno. Dwunożni w czerni… Wstał i przesunął się o parę kroków, siadając tuż za zasłoną. Tak na wszelki wypadek.
Oby jego Dwunożni szybko wrócili…
<Sąsiedzi? Ktoś ma ochotę na sesyjkę? xD>
klepie Azazelem
OdpowiedzUsuń<3
Usuń