- No i boli mnie łapa. Wiesz jak ją naprawić? - Zakończył uczeń, a Wiśniowa Łapa miała ochotę złapać go za nią i wywlec z legowiska medyka. Czemu w ogóle się do niej zwracał? Jeżowa Ścieżka już ją trochę uczył, ale i tak nie naprawiłaby niczego bez jego zgody i obecności.
- Być może wiem - Mruknęła, mrużąc oczy. Nie lubiła tego ucznia. Widziała, że traktuje ją z pogardą, to było można wyczytać w jego spojrzeniu. Zresztą nie dziwiła się, skoro w tym klanie mało jaki rudzielec był przyjaźnie nastawiony do nierudych. Wiedziała tylko, że mama nie traktuje nierudych z jakąś wyższością.
- Być może spróbowałabyś ją wyleczyć? - Spytał Jałowa Łapa wymownie, a Wiśnia rzuciła mu gromiące spojrzenie.
Wymieniła tylko zioła dobre na leczenie złamanych i skręconych kończyn, ale samodzielnie nic nie robiła. Mogłaby mu jeszcze pogorszyć łapę, a za to by się jej przynajmniej oberwało, jeśli nie od samego ucznia, to od liderki, która oczekuje pewnie od niej wzorowej opieki nad chorymi kotami. Kazała mu poczekać na Jeżową Ścieżkę, który zjawił się dość późno, ale koniec końców wyleczył uczniaka, zaś szylkretowa uczennica czasami wtrąciła coś od siebie.
**
Następnego świtu, rankiem, Jałowa Łapa ponownie przyniósł jej śniadanie. Kotka machnęła ogonem lekceważąco, każąc mu położyć królika pod kamienną ścianą. Niebieskiego coś fart opuścił. Tortie nie chciała wierzyć, że przyniósłby coś dla niej z własnej woli.
- To dla Jeżowej Ścieżki - Powiedział uczeń, a Wiśniowa Łapa skinęła tylko głową.
- Domyślam się - Odpowiedziała szorstko i usiadła, wygładzając swój ogon.
Była ciekawa, co Jałowa Łapa o niej myśli. Sama za nim nie przepadała, ale był o wiele lepszy, niż jej kuzyn czy ciocie. Miała naprawdę porąbaną rodzinę, musiała przyznać, choć dalej była z niej dumna. Jakby nie patrzeć, to jej korzenie.
- Znowu go nie ma? - Spytał Jałowa Łapa, a Wiśniowa Łapa skierowała na niego przyszpilający wzrok. To zabrzmiało przynajmniej, jakby miał pretensje.
- Jest zajęty - Odpowiedziała spokojnie. - Jak każdy medyk. Czasem mu pomagam, a czasami jestem tutaj. Uszanuj to. Przekażę mu, żeby zjadł.
- Szanuję - Powiedział uczeń, ale tortie go zignorowała. Widziała, że próbował brzmieć wyniośle, żeby nie robić awantury, ale i tak koszmarnie ją denerwował.
- Nie musisz na każdym kroku przypominać mi, jak bardzo nie chcesz mnie spotykać. - Rzuciła mu prosto w twarz. Widziała, że uczeń już bardzo chciał wyjść. Jak mu łapy drgały! Na litość Klanu Gwiazdy, zawsze, gdy tu wchodzi, zastaje nie Jeżową Ścieżkę, ale właśnie ją. Sama byłaby poirytowana, gdyby musiała znosić towarzystwo tego pionka non stop. Ale mógł przynajmniej siedzieć cicho i nie zawracać jej tyłka.
<Jałowa Łapo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz