Podobno są nieustraszeni. Pracują ciężko nad tym, aby stworzyć wizerunek najlepszego wojownika w Klanie.
Podobno, czyli słowo klucz...
Tymczasem w pobliżu Rdzawego Futra mysi bobek w choinkę strzela.
Jaśmin poznało kotkę na wspólnym patrolu. Wydawałoby się, że wszystko jest w porządku, a koty znalazły wspólny język. Jednak im bardziej się dogadywali, tym mocniej coś łaskotało w brzuchu wojownika, a ich myśli zajmowała ona - przeurocza nowa przyjaciółka.
Jaśminowy Sen nie rozumiało, co się dzieje. Było to dla nich dziwne, że odczuwa jakiś rodzaj tęsknoty za nią, choć przecież była niedaleko, w tym samym klanie. Utrapienia byłego ucznia zauważyła Iskrzący Krok i pospieszyła z pomocą.
- Wszystko jest w porządku, Iskro - zapewniało szynszylowe, chociaż kiepsko kłamało. Uciekało wzrokiem i było wzburzone, co dało odpowiedni sygnał szylkretce.
- Zakochałoś się - zaśmiała się była mentorka, chociaż oboje doskonale wiedzieli, że słabo maskuje swoje ostatnie utrapienia związane z naciskiem Miętowej Gwiazdy na koty, które miały bliższe relacje z Lisią Gwiazdą.
- Wcale nie! - odpyskowało Jaśmin i zamilkło na moment. Wyczuło, że nie ma szans z zastępcą lidera. - Jak się odkochać?
- I tak już wpadłoś, Jaśminku. Przede wszystkim daj sobie czas, żeby poznać ją bliżej. Wtedy będziesz wiedziało, co robić.
Jaśmin westchnęło bezsilnie. Chyba nie miało wyjścia.
- Przekaż Gorzkiej Łapie, że ma dziś wolne - oznajmiła Iskrzący Krok. - Pójdziesz wraz z Rdzawym Futrem na patrol.
Jaśmin zbladło na te wieści. Jednak Iskra nie miała za grosz litości dla nich…
***
Na początku spotkania zawsze się robi niezręcznie, a w gardle tworzy się ogromna kula. Kilka minut później, niezręczność odpuszcza, a wojownicy rozmawiają ze sobą z pełną swobodą.
Ale nie tego dnia.
Rdzawe Futro gadało coś o Sroczym Żarze i chyba już dawno jej paplanina została pozbawiona sensu. Jaśmin chciałoby jej słuchać, ale nie potrafiło się skupić. Kminiło, jak się odezwać, żeby nie wyjść na głupka.
Nagle szynszylowe niemal potknęło się o kasztan. Nieskalana rysą i piaskiem kulka o intensywnych barwach bordowej i bieli podsunęło nieszczęsnemu zakochańcowi pomysł na zwrócenie uwagi.
Niewiele myśląc, czy takie działanie ma w ogóle sens, pchnęło kasztan pod łapy kotki.
- To twój kasztan? Chyba zgubiłaś.
Czekaj, co?
Jaśmin, ty głupia pierdoło...
Całe szczęście czarny van uznała to za żart ze strony.
- Dziękuję za uroczy prezent - powiedziała z uśmiechem i zaczęła wykopywać dołek. - Przypomnij mi, żebyśmy po niego wrócili. Znaczy wiesz, chciałabym go wziąć, ale...
- Wiem, przeszkadzałby nam - Młodsze dokończyło za nią. Kochał, jak się rozgaduje, nawet jeśli rozgadywała się o farmazonach, ale tym razem miało ochotę liznąć ją po pysku i uciszyć na chwilę.
Nie. Nie miałoby odwagi. Jeszcze nie teraz.
jak uroczo <333
OdpowiedzUsuńi brawo Jaśmin kasztan skradł jej serce