Wpatrywał się w ciszę, która spowiła obóz. Aż dziwne, że Niezapominajkowemu Snu udało się przekonać Ognisty Język, aby wysłał na patrole popleczników Borsuczej Gwiazdy. Teraz mieli drogę otwartą. Zakradli się bez przeszkód na wyspę, wpuszczeni przez syna Śnieżnej Chmury. Było spokojne, wręcz za spokojnie. Nie chcieli budzić obozu, bo ich cel mógł zostać zaalarmowany. Ucieczka tego kota, nie wchodziła teraz w grę.
- Zostań tutaj - zwrócił się do Niezapominajkowego Snu, który z niepokojem obserwował otoczenie.
Ten pokiwał głową i stanął na warcie. Miał ich powiadomić, gdyby jakiś patrol wrócił wcześniej. Nie chciał ranić swoich pobratymców. Borsuk za bardzo namieszał im w głowach. Aż za bardzo... Wspomniał to jak córka jego zastępczyni, wystąpiła przeciwko własnej matce. To... było straszne. Ile jeszcze kotów ten tyran skrzywdził? Martwił się o swoich bliskich... Teraz naprawdę miał gdzieś, czy go wszyscy przyjmą z powrotem, wybaczając czyny i zapomną o niesnaskach. Liczyło się oswobodzenie klanu i pozwolenie prawowitej władzy, posprzątać ten bajzel. Przez niecne podszepty swojego nemezis, zrozumiał, że nie spisał się jako lider. To wszystko była wina emocji. Nie potrafił zdroworozsądkowo rozwiązać problemów. Skrzywdził tym tak wielu... Teraz nie miał sił i chęci, aby wracać i kontynuować ten cyrk. Chciał odpocząć, zaszyć się i spokojnie przeżyć starość, bez martwienia się o jutro. Ale aby ziścić swoje marzenia, musieli wyplenić węża z ich siedliska.
Widział jak Zbożowy Kłos pali się do łapoczynów. Nie mogli już zwlekać. Plan był prosty. Mieli wytachać zdrajcę za skórę, obić mu pysk, ale tak, aby nie zabić. Nie zniży się w końcu do jego poziomu. Później uwiężą go w dole i zadecydują o jego karze przy wszystkich.
Dziwnie się czuł widząc to znajome miejsce. Zauważył, że wały chroniące Klan Nocy przed powodziami zniknęły. Tak jakby kara Orzechowego Zmierzchu w ogóle się nie odbyła. Ciekawe jak się miała jego rodzina...
- Ty to zrób - usłyszał obok syk kotki. - Ja go chyba zamorduje na miejscu.
Pokiwał głową. Najwidoczniej to jemu przyszło posprzątać po sobie.
Wskoczył do dziupli, najciszej jak mógł. Zesztywniałe stawy dały o sobie znać, ale zignorował dyskomfort, powoli zbliżając się do śpiącego ciała.
Ogarnęła go nienawiść... Ten kot... Zniszczył mu życie. Zabił... Traktował jak śmiecia.
Nie czuł żalu, gdy wgryzał mu się w kark. Jedo zduszony i zaskoczony pisk, był muzyką dla uszu. Korzystał z tego, że kocur był zaspany i nie rozumiał co się dzieję. Wskoczył na jego ciało, nie pozwalając się unieść i zaczął walić jego głową o drewno. Poczuł ból, kiedy ten zaorał mu łapami brzuch, ale nie puścił jego skóry. Tym razem to on wygra tą walkę.
Wściekłe syczenie i prychnięcia towarzyszyły im podczas szamotnaniny. Kępy sierści fruwały w powietrzu, a Borsuk widząc w jakim jest położeniu, zaczął nawoływać swoich popleczników.
- Ucisz go tam w końcu! - dobiegł go wkurzony głos Zbożowego Kłosu.
Łatwo jej mówić... W końcu jednak udało mu się go zamroczyć, kiedy uderzył go łapą po pysku. Znów chwycił go za kark i wytachał przed dziuple, upuszczając na ziemię. Kocur spadł i w takiej pozycji pozostał.
- Żyje? - zapytał, zerkając na bengalkę. Ta podeszła i obwąchała dawnego lidera.
- Tak... Niestety.
Hałasy wybudziły większość kotów, które zaczęły kierować się w ich stronę. Nawet dojrzał tam Niezapominajkowy Sen, który starał się wytłumaczyć zebranym co się wydarzyło.
- Wykopcie dół i go tam wrzućcie - polecił wojownikom.
Zdziwił się, kiedy ktoś zaczął to robić. Już myślał, że nie miał posłuchu wśród kotów. Najwidoczniej nienawiść do Borsuczej Gwiazdy była zbyt silna i po paru chwilach dołączyli kolejni, którzy chcieli raz na zawsze się go pozbyć.
Nieprzytomnego kocura umieszczono w dole, a go boleśnie zakuło w sercu. Wspomnienia tego jak sam leżał w podobnej pozycji, na nowo zalały jego umysł. Jednak teraz to on był na szczycie...
- Klanie Nocy! Chcę coś ogłosić! - zwrócił się do zebranych. - Jeżeli pojawią się poplecznicy Borsuczej Gwiazdy, ich również zatrzymajcie i zamknijcie w starszyźnie. W tym czasie koty, które tam mieszkają, niech na razie ugoszczą się w żłobku, póki nie zadecydujemy co z nimi zrobić. Wiem, że nie spisałem się jako lider. Jestem już stary i zmęczony... A przed nami wcale nie jasna droga... - Wspomniał wydarzenia ze zgromadzenia, na których Miejsce, Gdzie Brak Gwiazd, zabrało głos. - Dlatego udam się w grono starszych. Chciałbym - tu spojrzał na swoją zastępczynię. - Abyś zwróciła mi moje stare imię, gdy już ogłosisz swojego zastępcę. To tyle - miauknął. - Zbożowy Kłosie, podejdź tu na chwilę - zwrócił się do przyszłej liderki. - Przez ten czas... nie powiedziałem ci o kilku sprawach... Otóż... straciłem więcej żyć... pozostały mi tylko dwa.
Widział jak na jej pysku pojawia się niezadowolenie. Uśmiechnął się do niej zmęczony. Nie jego wina, że nie martwił się za bardzo o swoje bezpieczeństwo. Zamordowanie na zgromadzeniu, potem dwie śmierci, których sprawcą był Borsuczy Warkot, przygniecenie gałęzią... a potem się rozkręciło... upadł z drzewa, gdy nagle dostrzegł widmo Pigwowego Kła, który wpatrywał się w niego tym pustym wzrokiem. Kiedy Zboże była chora, szukał ziół, które mogłyby jej pomóc, lecz oczywiście się na tym nie znał, więc musiał każdego skosztować, co skończyło się dwoma zgonami.
- Wybacz... Nie chciałem cię martwić.
- Powinieneś bardziej na siebie uważać. Jak to się w ogóle stało?
Chwilę się zastanowił czy opowiedzieć jej o widmie. Jako nowa liderka mogła paść ofiarą Miejsca, Gdzie Brak Gwiazd, co byłoby kłopotliwe, gdyby nie była świadoma niebezpieczeństwa.
- Posłuchaj. Jest jeszcze coś... Pamiętasz to zgromadzenie, na którym przemówiła Mroczna Puszcza? Od mojego wygnania... ktoś mi towarzyszy. Truł mi umysł... namawiał do samobójstwa. Myślałem na początku, że to moje własne myśli, ale... coś mi w tym nie pasowało. Czułem się niczym marionetka, ochota do życia mi mijała... On chciał, abym to zrobił. Zabił się, abym trafił tam do niego...
- Kto taki?
- Pigwowy Kieł. Dlatego pod żadnym pozorem, nawet jeśli będzie cię to korcić, nie zabijaj Borsuka. To zbrodnia zabijać bezbronnego. Jeżeli Klan Gwiazdy uzna to za potworny występek, twój los będzie policzony. Nie tylko zagrażają nam inne klany... są też moce, z którymi nie mamy szans wygrać. Dlatego uważaj na siebie.
<Zboże?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz