Nie. To był żart, prawda? Cholerny żart.
Najpierw Zwęglone Futro. Potem Króliczy Sus. A teraz... Świerszczowy Skok. Kogo następnego jej odbiorą? Glinę? Wrzosa, Ostrzenia i Orliczka? Niebiański Kwiat?
Świat z jakiegoś powodu bardzo chciał pozbawić ją bliskich. Niedługo zostanie sama jak palec. Nie mogła pozwolić, by piątce jej bliskich, którzy pozostali przy życiu stała się krzywda. Patrzyła, jak niektóre koty niewzruszenie patrzą się na ciało jej ojca i byłej liderki. Niektórzy mieli nieodszyfrowane spojrzenie, które wskazywało na chęć odnalezienia mordercy. Tylko nieliczni, jak Gliniane Ucho tkwili w rozpaczy. Widziała jego gorączkowo błądzące oczy, gdy Zajęczy Nos podszedł do swojego świeżego partnera i otarł się o niego swoim białym futrem. A czarna... nic nie czuła. Wszystkie emocje już dawno wylała. Patrzyła się osłupiała na zwłoki ojca, nie mogąc nawet poruszyć łapami, by do nich podejść. Już miała dość smutku. Powoli podniosła głowę do góry i stawiła małe kroki, by zbliżyć się do ojca, dotykając czule jego nosa. Nigdy za życia nie okazywała mu zbyt dużo miłości. Lubiła czasami mu się czymś pochwalić, by połechtał jej ego, przytuliła się do niego przy swoim mianowaniu i... tyle. Kochała go, ale wszelkie wyznawanie uczuć uważała za słabość. Cóż, teraz spotkała ją zasłużona nauczka. Nie doceniła nikogo, kto opuścił ten świat.
Miała tylko nadzieję, że dusza Świerszczowego Skoku zawędruje do Króliczego Susu. Żeby mogli być szczęśliwi, razem, bez niej.
Nie zadrżała, gdy dotknęła jego zimnego pyska. Było czuć zapach śmierci, utkany wonią ziół. Ten morderca zabija nierude koty. To już było pewne. Tak jak za każdym razem, jej pazury się wysunęły, a kotka ledwo powstrzymała się od wściekłego okrzyku nabrzmiewającej furii. Miała ochotę rozerwać cały ten przeklęty świat na strzępy, oderwać liderce głowę i na zawsze zamknąć pyski jej idiotycznym powielnikom. Tego było za wiele.
Niedługo potem dołączył do niej Glina, który z trudem oderwał się od Zajęczego Nosa. Był masakrycznie przybity, a Kamienna Łapa nie chciała mu wchodzić w paradę. Niech płacze w niebogłosy. Za dużo już popełniła błędów, żeby ingerować jeszcze w życie brata.
Coraz bardziej chciała pomścić śmierć tych trzech kotów, które tak bardzo kochała. Poczuła za sobą kolejny dotyk. Dotyk cioci. Niebiański Kwiat przysunęła się blisko swoich bratanków, by dotrzymać im towarzystwa.
Czarna opierała brodę na zwłokach ojca do czasu, gdy czuwanie się zakończyło, a ciało trzeba było zakopać. Ciężko było odsunąć się od Świerszcza. Ciężko było oderwać wzrok ze świadomością, że zobaczy go ostatni raz w swoim życiu. Że za kilka księżyców po jego ciele zostanie kilka malutkich kosteczek, a o jego istnieniu wszyscy zapomną.
Nie mogła już patrzeć w te martwe oczy, pozbawione blasku i radości. Naprawdę musiał umrzeć w ten sposób? Tak nieszczęśliwie? W takiej żałobie? Zasługiwał na coś więcej. Kotka myślała, że chociaż jemu uda się dożyć szczęśliwej starości, z dala od tyranii Piaskowej Gwiazdy czy morderców. Jak widać ślepo w to wierzyła. Dlaczego miała w ogóle nadzieję? Nie od dziś wiadomo, że świat jest okrutny, a ona była głupia, jeśli mogła myśleć, że kogokolwiek z umarłych czeka coś szczęśliwego. Widocznie tak było jej pisane. Stracić wszystich.
Musiała odejść od ciała, czy tego chciała, czy nie. Odwlekała tylko nieuniknione, stale czuwając przy ojcu.
Gdy odeszła, pozwoliło jej to odsunąć nerwy na bok i spokojnie ocenić sytuację. Była okropna. Zmarły już trzy koty, które ceniła. Jej bliscy dalej byli zagrożeni, jeśli morderca faktycznie zabija tylko nierude koty. Świetnie. Pozbyli się Króliczego Susu, a niedługo z klanu pozostaną dwie sterty kości. Tym razem naprawdę będzie musiała współpracować z Jałową Łapą i Splątanym Futrem. Czy tego chce, czy nie, ktoś zabił jej ojca, a ona potrzebowała wsparcia w szukaniu winowajcy.
Potrząsnęła głową. Wszystko było okropnie przytłaczające, a ona nie miała na to wpływu. Gdy Gliniane Ucho odszedł od ciała, wspierany przez Zajęczego Nosa, podszedł do niej i usiadł obok.
- Jeśli ktoś cię zamorduje, to cię zabiję - Warknęła kotka w jego stronę. - Za dużo już straciliśmy rodziny.
Niebieski pokiwał głową z przygnębieniem, ale nie zwrócił na nią większej uwagi. Szwagier kotki wylizywał bark swojego partnera, więc nie musiała się martwić o brata. Miał wsparcie, a to było ważne. Za każdym razem, gdy patrzyła na koty wynoszące z obozu ciało ojca, chciało jej się krzyknąć z wściekłości. Co za idiota mógł zabić jej tatę?
Mogła iść tam razem z nimi, ale nie chciała. Im szybciej pogodzi się z jego śmiercią, tym lepiej. Płacz to słabość, a ona nie miała zamiaru tego po sobie pokazywać. Powinna być silna. Rodzice będą z niej dumni, podobnie jak Zwęglone Futro. Bez względu na to, jak rudzi kretyni będą niszczyć jej życie, nie powinna się teraz poddawać i pokazywać po sobie smutku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz