Kwaśny uśmiechnął się.
— Świetny pomysł.
Złapał kwiatki w pysk i zaczął wcierać w sierść siostry. Wronka pisnęła.
— Nie tak, mysi móżdżku. Czekaj pokaże ci. — mruknęła i złapała jedną stokrotkę i wplotła bratu w futro.
Oczy Kwaśnego otworzyły się szeroko.
— Jeszcze jedną. — zawołał.
Kotka westchnęła i wzięła kolejną do pyska. Nie minęło parę uderzeń serca, a futro kocura było usiane kwiatami. Czarny przyglądał się temu zachwycony. Był taki śliczny. Teraz tylko czas było zrobić z Wronki piękność. Złapał jednego chabra i zaczął nieumiejętnie wkładać go w sierść kotki. Kwiatek się jakoś to trzymał, a to najważniejsze. Po nim wplótł kolejnego. I jeszcze jednego. I następnego. Aż futro wronki pokrywało zbyt wiele kwiatków.
— Kwaśny, jak ja teraz wyglądam... — jęknęła Wronka, widząc swój bok.
— Jak łąka. Bardzo ładna łąka. — odparł kocur. — Zimorodek. Musimy pokazać nasze kwiatki Zimorodkowi.
Wstał wesoło i zaczął podążać w stronę obozowiska. Nie widząc za sobą siostry, zatrzymał się i odwrócił. Spojrzał na nią pytająco. Kotka wywróciła ślipiami.
— Dobra, ale byle nikt inny nas nie widział.
Wronka ruszyła za nim. Kwaśny cały w skowronkach szybko przebierał krótkimi łapkami. Dotarli do lasu. Cichy śmiech rozległ się obok nich.
— A wy co? Bawicie się w trawę. — rzucił zaczepliwie srebrny wojownik.
Kwaśny zamrugał.
— Nie, w łąkę.
Kocur zaśmiał się wrednie.
— Jeszcze lepiej. Świry z was.
Wronka prychnęła na niego, strosząc sierść.
— Nie. Wronka nie możesz. Kwiatki ci wypadają. — pisnął Kwaśny smutny do siostry.
Kotka mruknęła parę brzydkich słów pod nosem i ruszyli dalej. Weszli na obrzeża obozowiska. Kwaśny zaczął się rozglądać za przyjacielem. O! Jest.
— Zimorodku! — zawołał.
Kocur zdezorientowany się rozejrzał. Gdy ich spojrzenia się spojrzały uśmiechnął się ciepło i podbiegł do nich.
— Kwaśny! Wronka! Rewelacyjnie wyglądacie. O co chodzi? Ćwiczycie maskowanie? — zaczął wypytywać.
Kwaśny spojrzał na siebie. Faktycznie teraz mógł być niewidoczny w łące. Uśmiechnął się lekko.
— Tak...
— Próbowaliśmy robić wianki. — przerwała siostra. — Mogę już to zdjąć?
Kwaśny opuścił uszy. Nie rozumiał czemu kotka tak bardzo nie chciała w nich chodzić. Przecież wyglądała tak ślicznie.
— Skoro chcesz. — mruknął, obserwując jak zawstydzona Wronka ściąga z siebie kwiatki, które wplatał z takim skupieniem.
Wpatrywał się we własne łapy. Dzień był chłodny. Zimne podmuchy wiatru wkradały się do legowiska wojowników. Deszcz padał niemrawo, tworząc kolejne kałuże w obozowisku.
— Sojusz z Burzakami? Z tymi królikojadami? Miętowa Gwiazda upadł na łeb. Słyszałeś jak wyglądają? Jak mokre kundle. — jęczała kotka z tyłu.
Jej partner jedynie cicho mruknął w odpowiedzi. Kwaśny położył uszy. Chciałby być teraz sam. Siedzieć gdzieś wysoko. Wspominać czasy z Orlim Piórem. Uśmiechnął się gorzko na myśl o kocurze.
Mokra sylwetka weszła do łoża wojowników. Z przesączonego deszczem futra kapało. Krople rytmicznie uderzały o podłoże.
Kap.
— Kwaśny, jak ja teraz wyglądam... — jęknęła Wronka, widząc swój bok.
— Jak łąka. Bardzo ładna łąka. — odparł kocur. — Zimorodek. Musimy pokazać nasze kwiatki Zimorodkowi.
Wstał wesoło i zaczął podążać w stronę obozowiska. Nie widząc za sobą siostry, zatrzymał się i odwrócił. Spojrzał na nią pytająco. Kotka wywróciła ślipiami.
— Dobra, ale byle nikt inny nas nie widział.
Wronka ruszyła za nim. Kwaśny cały w skowronkach szybko przebierał krótkimi łapkami. Dotarli do lasu. Cichy śmiech rozległ się obok nich.
— A wy co? Bawicie się w trawę. — rzucił zaczepliwie srebrny wojownik.
Kwaśny zamrugał.
— Nie, w łąkę.
Kocur zaśmiał się wrednie.
— Jeszcze lepiej. Świry z was.
Wronka prychnęła na niego, strosząc sierść.
— Nie. Wronka nie możesz. Kwiatki ci wypadają. — pisnął Kwaśny smutny do siostry.
Kotka mruknęła parę brzydkich słów pod nosem i ruszyli dalej. Weszli na obrzeża obozowiska. Kwaśny zaczął się rozglądać za przyjacielem. O! Jest.
— Zimorodku! — zawołał.
Kocur zdezorientowany się rozejrzał. Gdy ich spojrzenia się spojrzały uśmiechnął się ciepło i podbiegł do nich.
— Kwaśny! Wronka! Rewelacyjnie wyglądacie. O co chodzi? Ćwiczycie maskowanie? — zaczął wypytywać.
Kwaśny spojrzał na siebie. Faktycznie teraz mógł być niewidoczny w łące. Uśmiechnął się lekko.
— Tak...
— Próbowaliśmy robić wianki. — przerwała siostra. — Mogę już to zdjąć?
Kwaśny opuścił uszy. Nie rozumiał czemu kotka tak bardzo nie chciała w nich chodzić. Przecież wyglądała tak ślicznie.
— Skoro chcesz. — mruknął, obserwując jak zawstydzona Wronka ściąga z siebie kwiatki, które wplatał z takim skupieniem.
* * *
Wpatrywał się we własne łapy. Dzień był chłodny. Zimne podmuchy wiatru wkradały się do legowiska wojowników. Deszcz padał niemrawo, tworząc kolejne kałuże w obozowisku.
— Sojusz z Burzakami? Z tymi królikojadami? Miętowa Gwiazda upadł na łeb. Słyszałeś jak wyglądają? Jak mokre kundle. — jęczała kotka z tyłu.
Jej partner jedynie cicho mruknął w odpowiedzi. Kwaśny położył uszy. Chciałby być teraz sam. Siedzieć gdzieś wysoko. Wspominać czasy z Orlim Piórem. Uśmiechnął się gorzko na myśl o kocurze.
Mokra sylwetka weszła do łoża wojowników. Z przesączonego deszczem futra kapało. Krople rytmicznie uderzały o podłoże.
Kap.
Kap.
Kap.
Kroki. Postać zaczęła zmierzać w jego stronę. Zapach dworu uderzył do jego nozdrzy.
— Kwaśny? Kwaśny...? Słuchasz mnie?
Uniósł niepewnie łeb. Wronka spoglądała na niego. Jej brązowe ślipia wydawały się jakieś inne niż zwykle.
— Nie. — mruknął cicho, zwijając się ponownie w kłębek.
<Wronka?>
Kroki. Postać zaczęła zmierzać w jego stronę. Zapach dworu uderzył do jego nozdrzy.
— Kwaśny? Kwaśny...? Słuchasz mnie?
Uniósł niepewnie łeb. Wronka spoglądała na niego. Jej brązowe ślipia wydawały się jakieś inne niż zwykle.
— Nie. — mruknął cicho, zwijając się ponownie w kłębek.
<Wronka?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz