Kotka spojrzała na swego mentora. Czyżby wątpił w jej umiejętności kulturalnego zachowania?
— Nie martw się oto Barszczowa Łodygo, zawsze się staram na każdym zgromadzeniu pokazywać klasę — powiedziała, przewracając grzywką. — Hmm może… Ale wolałabym już mieć kontakt z kotem z Klanu Klifu, czy Nocy niżeli z Wilczakami. — Doceniała pozytywne nastawienie mentora, ale po prostu zbyt odpychały ją te koty. Pokiwał głową ze zrozumieniem.
— Nie martw się oto Barszczowa Łodygo, zawsze się staram na każdym zgromadzeniu pokazywać klasę — powiedziała, przewracając grzywką. — Hmm może… Ale wolałabym już mieć kontakt z kotem z Klanu Klifu, czy Nocy niżeli z Wilczakami. — Doceniała pozytywne nastawienie mentora, ale po prostu zbyt odpychały ją te koty. Pokiwał głową ze zrozumieniem.
— Możesz już dostrzec na horyzoncie Upadłego Potwora — oznajmił po chwili.
Ich oczom powoli zaczynał wyłaniać się wielki biały twór. Barszcz zerknął na Chomiczą Łapę, żeby zobaczyć jej reakcję. Ciekawe czy będzie tak bardzo podekscytowana tym znaleziskiem, jak on, kiedy pierwszy raz go zobaczył.
Poszła za nim, a gdy tylko ujrzała tego potwora, to zaniemówiła. Potwór był wbity mocno ziemię, a widać było, że niektóre jego narządy mu wypadły. Ciekawe, jak wyglądał w całości? Pewnie, gdyby żył, to, budziłby prawdziwy postrach.
— Wygląda majestatycznie, dobrze, że już nie żyje. Pewnie byłby niebezpieczeństwem tego lasu. — Patrzyła jeszcze przed siebie, widząc dziwną ścieżkę. — Co to jest? — Pokazała szarą drogę, która była przed nimi, a za nią było wielkie wrzosowe pole, aż poczuła w nosie ich zapach.
Barszcz zwrócił oczy ku temu, co wskazała kotka.
— To Droga Grzmotu — wyjaśnił. — Podróżują nią potwory. Musisz uważać, bo Cię zjedzą. Te, w odróżnieniu od Upadłego Potwora, naprawdę żyją, ruszają się i są bardzo niebezpieczne. Ale póki nie wychodzisz na Drogę Grzmotu, nic Ci nie grozi. Bardzo rzadko Potwory zapuszczają się poza nią.
Chomicza Łapa bardzo przeraziła się potworami z Drogi Grzmotu, o której opowiedział, że były aż tak bezlitosne? Musiała więc uważać na przyszłość, by żaden potwór jej nie zjadł!
— A oprócz potwora zobaczę coś jeszcze? — spytała czekoladowego, mając nadzieję, że zobaczy jeszcze tyle ciekawych rzeczy jak tego potwora, czy drogę grzmotu.
— Za Drogą Grzmotu rozciągają się tereny Owocowego Lasu. Na zgromadzeniu ich poznasz, a tymczasem idziemy dalej, ku Klanowi Wilka. — odparł. — Zrobimy od razu mały patrol, sprawdzimy, czy wszystko w porządku i pójdziemy dalej, aż do granicy z Klanem Klifu, co Ty na to? — zapytał ją z ekscytacją.
Patrzyła jeszcze przez chwilę na drogę grzmotu i wrzosy, które rosły, po czym zwróciła uwagę na swego mentora.
— Bardzo chętnie! Przynajmniej poznam granicę wszystkich klanów i wtedy będę wiedziała, jak walczyć w terenie. — Stała już przy mentorze, czekając, aż skierują się w stronę granicy z kliniakami.
Ruszyli przed siebie. Po drodze Barszcz tłumaczył wszystko bardzo dokładnie Chomiczej Łapie. Zastanawiał się nawet, czy nie serwował jej zbyt wiele wiedzy naraz, ale to dopiero początek treningu, więc jeszcze kotka będzie mogła sobie wszystko poukładać w głowie.
Dotarli do Martwego Szlaku.
Powitała ich nieprzyjemna aura, jaką roztaczała tamtejsza martwa roślinność. Przeszli powoli wzdłuż tego miejsca.
— Krąży taka plotka o tym miejscu — zaczął. — Podobno przyczyną śmierci tutejszej roślinności są duchy z Miejsca, Gdzie Brak Gwiazd, które podczas pełni wychodzą z tamtejszej spopielonej ziemi, by zatrzymywać przechodniów i wabić ich na mroczną drogę.
Nadepnął przypadkiem na ususzoną gałąź, która trzasnęła pod jego ciężarem.
— Nie do końca wiemy, dlaczego to miejsce jest bez życia. Na wszelki wypadek nie przychodź tu podczas pełni.
Terminatorka podczas przechadzki słuchała uważnie Barszczowa Łodygę, wszystko, co mówił, było ciekawe, choć i tak wolała walczyć czy polować, ale stwierdziła, że trochę wiedzy jej nie zaszkodzi. Jej mentor się zatrzymał, nie wiedziała, czemu, dopóki nie zobaczyła przed sobą obumarłe i suche krzewy, wyglądały na tak martwe, że nie miały prawa żyć. Słuchała uważnie czekoladowego, który mówił jej o tym, że to miejsce jest związane z kotami bez gwiazd, ciekawe czy to prawda? Powiedział jej na końcu, żeby nie przychodziła tu w pełni, Chomicza Łapa jednak była ciekawa i może odwiedziła, by kiedyś to miejsce w pełni, żeby to zobaczyć na własne oczy. Kiwnęła głową na słowa mentora, po czym dodała.
— Cóż, skoro to miejsce jest przeklęte, możemy iść dalej w bardziej przyjazne miejsce. — Była już gotowa, by iść.
Srebrna szylkretka ucieszyła się, że pójdzie dalej, gdzie sąsiadują z Klanem Klifu, a ten klan już był lepszy niż Wilka.
— Nie wątpię w to, że spodoba mi się. — Po czym ruszyli razem z mentorem ze stronę kolejnej granicy. Była ciekawa, czy się jakoś różni ta granica z kliniakami tą z Wilczakami, czy są podobne.
Barszcz poprowadził kotkę, aż do Kamiennych Strażników. Krajobraz zaczynał się zmieniać, z trawy robił się piach, a na horyzoncie pojawiły się wielkie głazy.
— To tutaj jest granica z Klanem Klifu. Jak widzisz, całkiem piaszczysta! — zaczął. — A tam są Kamienni Strażnicy, lubię tutaj przychodzić. Imponujące miejsce, nieprawdaż?
Chomicza Łapa patrzyła z natchnieniem na piasek, przenigdy nie widziała czegoś takiego, był kremowy i sypki. Będąc tu, od razu jej się przypomniała Pora Zielonych Liści, jest ciepło i blisko wody, ale raczej nie mogłaby iść do Klanu Klifu się pomoczyć w morzu. Zobaczyła przed sobą potem Kamiennych Strażników. Barszczowa Łodyga miał rację; to miejsce było bardzo imponujące, zwłaszcza do spędzania czasu w ciepłe dni.
Ich oczom powoli zaczynał wyłaniać się wielki biały twór. Barszcz zerknął na Chomiczą Łapę, żeby zobaczyć jej reakcję. Ciekawe czy będzie tak bardzo podekscytowana tym znaleziskiem, jak on, kiedy pierwszy raz go zobaczył.
Poszła za nim, a gdy tylko ujrzała tego potwora, to zaniemówiła. Potwór był wbity mocno ziemię, a widać było, że niektóre jego narządy mu wypadły. Ciekawe, jak wyglądał w całości? Pewnie, gdyby żył, to, budziłby prawdziwy postrach.
— Wygląda majestatycznie, dobrze, że już nie żyje. Pewnie byłby niebezpieczeństwem tego lasu. — Patrzyła jeszcze przed siebie, widząc dziwną ścieżkę. — Co to jest? — Pokazała szarą drogę, która była przed nimi, a za nią było wielkie wrzosowe pole, aż poczuła w nosie ich zapach.
Barszcz zwrócił oczy ku temu, co wskazała kotka.
— To Droga Grzmotu — wyjaśnił. — Podróżują nią potwory. Musisz uważać, bo Cię zjedzą. Te, w odróżnieniu od Upadłego Potwora, naprawdę żyją, ruszają się i są bardzo niebezpieczne. Ale póki nie wychodzisz na Drogę Grzmotu, nic Ci nie grozi. Bardzo rzadko Potwory zapuszczają się poza nią.
Chomicza Łapa bardzo przeraziła się potworami z Drogi Grzmotu, o której opowiedział, że były aż tak bezlitosne? Musiała więc uważać na przyszłość, by żaden potwór jej nie zjadł!
— A oprócz potwora zobaczę coś jeszcze? — spytała czekoladowego, mając nadzieję, że zobaczy jeszcze tyle ciekawych rzeczy jak tego potwora, czy drogę grzmotu.
— Za Drogą Grzmotu rozciągają się tereny Owocowego Lasu. Na zgromadzeniu ich poznasz, a tymczasem idziemy dalej, ku Klanowi Wilka. — odparł. — Zrobimy od razu mały patrol, sprawdzimy, czy wszystko w porządku i pójdziemy dalej, aż do granicy z Klanem Klifu, co Ty na to? — zapytał ją z ekscytacją.
Patrzyła jeszcze przez chwilę na drogę grzmotu i wrzosy, które rosły, po czym zwróciła uwagę na swego mentora.
— Bardzo chętnie! Przynajmniej poznam granicę wszystkich klanów i wtedy będę wiedziała, jak walczyć w terenie. — Stała już przy mentorze, czekając, aż skierują się w stronę granicy z kliniakami.
Ruszyli przed siebie. Po drodze Barszcz tłumaczył wszystko bardzo dokładnie Chomiczej Łapie. Zastanawiał się nawet, czy nie serwował jej zbyt wiele wiedzy naraz, ale to dopiero początek treningu, więc jeszcze kotka będzie mogła sobie wszystko poukładać w głowie.
Dotarli do Martwego Szlaku.
Powitała ich nieprzyjemna aura, jaką roztaczała tamtejsza martwa roślinność. Przeszli powoli wzdłuż tego miejsca.
— Krąży taka plotka o tym miejscu — zaczął. — Podobno przyczyną śmierci tutejszej roślinności są duchy z Miejsca, Gdzie Brak Gwiazd, które podczas pełni wychodzą z tamtejszej spopielonej ziemi, by zatrzymywać przechodniów i wabić ich na mroczną drogę.
Nadepnął przypadkiem na ususzoną gałąź, która trzasnęła pod jego ciężarem.
— Nie do końca wiemy, dlaczego to miejsce jest bez życia. Na wszelki wypadek nie przychodź tu podczas pełni.
Terminatorka podczas przechadzki słuchała uważnie Barszczowa Łodygę, wszystko, co mówił, było ciekawe, choć i tak wolała walczyć czy polować, ale stwierdziła, że trochę wiedzy jej nie zaszkodzi. Jej mentor się zatrzymał, nie wiedziała, czemu, dopóki nie zobaczyła przed sobą obumarłe i suche krzewy, wyglądały na tak martwe, że nie miały prawa żyć. Słuchała uważnie czekoladowego, który mówił jej o tym, że to miejsce jest związane z kotami bez gwiazd, ciekawe czy to prawda? Powiedział jej na końcu, żeby nie przychodziła tu w pełni, Chomicza Łapa jednak była ciekawa i może odwiedziła, by kiedyś to miejsce w pełni, żeby to zobaczyć na własne oczy. Kiwnęła głową na słowa mentora, po czym dodała.
— Cóż, skoro to miejsce jest przeklęte, możemy iść dalej w bardziej przyjazne miejsce. — Była już gotowa, by iść.
Srebrna szylkretka ucieszyła się, że pójdzie dalej, gdzie sąsiadują z Klanem Klifu, a ten klan już był lepszy niż Wilka.
— Nie wątpię w to, że spodoba mi się. — Po czym ruszyli razem z mentorem ze stronę kolejnej granicy. Była ciekawa, czy się jakoś różni ta granica z kliniakami tą z Wilczakami, czy są podobne.
Barszcz poprowadził kotkę, aż do Kamiennych Strażników. Krajobraz zaczynał się zmieniać, z trawy robił się piach, a na horyzoncie pojawiły się wielkie głazy.
— To tutaj jest granica z Klanem Klifu. Jak widzisz, całkiem piaszczysta! — zaczął. — A tam są Kamienni Strażnicy, lubię tutaj przychodzić. Imponujące miejsce, nieprawdaż?
Chomicza Łapa patrzyła z natchnieniem na piasek, przenigdy nie widziała czegoś takiego, był kremowy i sypki. Będąc tu, od razu jej się przypomniała Pora Zielonych Liści, jest ciepło i blisko wody, ale raczej nie mogłaby iść do Klanu Klifu się pomoczyć w morzu. Zobaczyła przed sobą potem Kamiennych Strażników. Barszczowa Łodyga miał rację; to miejsce było bardzo imponujące, zwłaszcza do spędzania czasu w ciepłe dni.
<Barszczowo Łodygo?>
[792 słów]
[przyznano 16%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz