— Dobra robota, nieźle ci idzie. Możesz go zjeść, jeśli jesteś jeszcze głodna — pochwalił ją mentor. Kotka chwile przemyślała jego słowa i pokręciła głową.
— Zaniosę je do kociąt. Może im posmakuje! Chyba mogą je jeść, prawda? — spytała z nadzieją w głosie.
— Tak, jeśli nie są już w skorupie, nie powinno być problemu.
Jej mentor skinął w stronę obozu, więc chwyciła kraba w zęby i podążyła za nim. Wchodząc do żłobka, uśmiechnęła się do kociąt, które biegały w kółko. Były przekochane i przypominały jej ją i Gąsienicową Łapę... Przez chwilę zamyśliła się na temat brata, ale potrząsnęła głową i podeszła do Siewczego Letargu.
— Przyniosłam kociętom kraba. Mam nadzieję, że im posmakuje, a jeśli nie to możesz go zjeść i ty. — Uśmiechnęła się do kotki. Wiedziała, że jej ojciec był jej mentorem i bardzo dobrze się dogadywali, więc czasem zagadywała kotkę w wolnej chwili. Teraz ma kocięta, a Postrzępiona Łapa czuje się tak, jakby była Pietruszkową Błyskawicą. Przez chwilę odpłynęła myślami, gdy kotka odpowiedziała jej.
— Dzięki, to miło z twojej strony. — Wzięła od niej kraba i zwołała kociaki. Małe kulki pobiegły w jej stronę, potykając się po drodze. Jedno z nich wbiegło w łapę szylkretki i spojrzało na nią speszone.
— Przepraszam! — Kociak pośpieszył z przeprosinami, zanim kotka mogła cokolwiek powiedzieć. Zaśmiała się na jej zachowanie.
— Nic nie szkodzi. — Postrzępiona Łapa delikatnie pogłaskała kociaka po głowie. Młodszy odbiegł do matki zadowolony, a uczennica wyszła ze żłobka.
[275 słów]
[przyznano 6%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz