*Kiedy Figa jeszcze trenowała*
Srebrna znalazła się w ogniu między rodzeństwem. Pierwszy raz miała styczność z bratem Jeżyny. Jakoś nigdy nie miała sposobności (ani chęci) by go bliżej poznawać. Słyszała o nim jedynie niepokojące plotki.
— Nie musisz mi pochlebiać — wojownik cofnął się o krok i szturchnął bok Lnu, aby ten wstał — Wszyscy wiemy, za jaką świetną się uważasz.
Jeżyna zamrugała, lekko zamurowana. Figa rozejrzała się pomiędzy dwójką rodzeństwa, przypatrując się im zainteresowana. Gdy starsza nie odpowiedziała, Listek westchnął dramatycznie i mruknął coś pod nosem.
— Przypuszczam, że jeden trening nie zaszkodzi — miauknął, krzywiąc się. — Dalej, idźcie przodem — zwrócił się jeszcze do uczniów. — W stronę owocowego lasku.
Czekoladowa zmarszczyła brwi.
— A dlaczego my mamy iść przodem? — Zapytała Figa, unosząc brew.
— Bo dorośli muszą porozmawiać, smarkaczu — odparł.
— Też jestem dorosła, tylko on — wskazała ogonem na Len — jest dzieckiem.
— Nie wymądrzaj się, tylko idźcie już — przewrócił oczami brat Jeżyny.
Figa fuknęła, posłała kocurowi ponure spojrzenie, po czym odwróciła się na pięcie i poszła razem z Lnem. Wyszli z obozu, a po ich łapami szeleściła zielona trawa. Wiatr przyjemnie wiał, prześlizgując się przez gęstą sierść przyszłej zwiadowczyni.
Tuptała obok jasnego kocura, który widocznie wydawał się czuć nieswojo obok uczennicy.
— Zachowujesz się jakbyś miał robaki w tyłku. — Skomentowała.
— Nie prawda — burknął speszony.
— No jak to nie przecież widzę! — Miauknęła. — Patrz pod nogi.
— Co masz n- aaaa! — Len runął na ziemię, potykając się o wystający korzeń drzew.
— Haha, wzrok nie jest Twoją mocną stroną! — Zaśmiała się uczennica. — Wstawaj leszczu.
— Sama jesteś leszcz. — Burknął, podnosząc się.
— Nie prawda!
— Prawda! Ile Ty masz księżyców? I nadal nie ukończyłaś szkolenia, to mówi samo za siebie — powiedział bez żadnych ogródek.
W Fidze się zagotowało. Nienawidziła, kiedy ktoś wypominał jej wiek. Doskonale i najlepiej ze wszystkich zdawała sobie sprawę z własnej sytuacji. Nie wiedziała dlaczego nadal piastowała uczniowską rangę, widocznie Czereśnia nie uznawał jej za gotowej. Nikt poza Figą nie wiedział, jakie to było wręcz upokarzające, nie mówiąc już o skazie na potężnej dumie młodej kotki.
Momentalnie doskoczyła do jasnego kocura, górując nad nim wzrostem (i długim futrem). Posłała mu groźne spojrzenie i już chciała podnosić na niego łapę, kiedy zainterweniowała Jeżyna.
— Figo, bądź mądrzejsza… — miauknęła.
— Jestem, uczę go manier — odparła krótko, po chwili jednak skacząc na kocura i przewalając go na ziemię.
Zaczęli się kotłować po ziemi, a kurz uniósł się w powietrze. Listek stał z boku i ze zdegustowaną miną obserwował to szczeniackie zachowanie obojga uczniów. Jeżyna wyglądała, jakby chciała się wtrącić, ale finalnie uznała, że nie powinna. Jeszcze jej się oberwie.
Figa po chwili przestała okładać kocura łapą. Była od niego silniejsza, bardziej doświadczona, bo jakby nie mówić, te wszystkie sparingi z Czereśnią wiele ją nauczyły. Len zepchnął ją z siebie i się otrzepał.
— Przesadziłaś! — Oznajmił.
— Pokonałam Cię, a nie przesadziłam. To różnica — odparła dumna. Ah, nie ma to jak znęcanie się nad słabszym.
— Jeszcze Ci pokażę — burknął, idąc dalej, ku Owocowemu Laskowi.
— Pff, mysi bobek — mruknęła pod nosem srebrna kotka.
Patrzyła jak Len idzie przed siebie, spojrzała na Listka i Jeżynę, która wzięła wdech, jakby chciała coś powiedzieć, jednak zrezygnowała.
— Dumna z siebie jesteś? — Zapytał czekoladowy wojownik.
— Tak — odparła Figa.
— Żałosne — skomentował krótko, ruszając dalej, za swoim uczniem.
— Tak jak Ty! — Krzyknęła za nim Figa.
Listek momentalnie dopadł do uczennicy, podnosząc łapę do góry. Wysunął pazury i bez namysłu przejechał nimi kotce po ramieniu. Srebrna nie pozostawała dłużna, odskakując i przyjmując bojową pozycję. Len słysząc zamieszanie przystanął i odwrócił głowę. Figa, gdyby nie miała grubego futra, skończyłaby z niezłą szramą na barku. Patrzyła jak Listek wściekle wyjmuje spomiędzy pazurów jej kudły.
— Nie powinieneś szkolić ucznia kiedy się tak zachowujesz! — Zaczęła. — Jesteś niebezpieczny!
— Odezwała się — burknął, a jego ogon uderzał raz po raz o ziemię. — Spójrz na siebie.
— Ja się umiem powstrzymać. Ty jesteś zwykłym agresywnym dzikusem — obnażyła zęby.
—Na wszechmatkę, uspokójcie się! — Jeżyna wdarła się pomiędzy dwójkę, kładąc po sobie uszy — Ty, nie prowokuj go — zwróciła się do Figi, po czym odwróciła głowę i wskazała pazurem na Listka. — A ty nie zachowuj się jak zapchlony agresor! Co ty sobie myślisz, atakować uczennicę?! Muszę cię zmartwić, żłobkowe czasy dawno się skończyły i teraz ponosisz konsekwencje za swoje czyny! — Fuknęła, obnażając zęby. — Mam to gdzieś, że mnie nie lubisz i najchętniej powyrywałbyś mi wąsy, ale nie będziesz się wyżywać na innych!
Figę aż zamurowało. Gdyby umiała, zagwizdałaby na bohaterskie zachowanie Jeżyny. NIGDY nie spodziewałaby się po kotce takiego wystąpienia. Uczennica odpuściła, wciąż machając nerwowo ogonem. Czekała, co się dalej wydarzy, tak samo jak zdezorientowany Len.
— Ja się umiem powstrzymać. Ty jesteś zwykłym agresywnym dzikusem — obnażyła zęby.
—Na wszechmatkę, uspokójcie się! — Jeżyna wdarła się pomiędzy dwójkę, kładąc po sobie uszy — Ty, nie prowokuj go — zwróciła się do Figi, po czym odwróciła głowę i wskazała pazurem na Listka. — A ty nie zachowuj się jak zapchlony agresor! Co ty sobie myślisz, atakować uczennicę?! Muszę cię zmartwić, żłobkowe czasy dawno się skończyły i teraz ponosisz konsekwencje za swoje czyny! — Fuknęła, obnażając zęby. — Mam to gdzieś, że mnie nie lubisz i najchętniej powyrywałbyś mi wąsy, ale nie będziesz się wyżywać na innych!
Figę aż zamurowało. Gdyby umiała, zagwizdałaby na bohaterskie zachowanie Jeżyny. NIGDY nie spodziewałaby się po kotce takiego wystąpienia. Uczennica odpuściła, wciąż machając nerwowo ogonem. Czekała, co się dalej wydarzy, tak samo jak zdezorientowany Len.
<Jeżyna? Poniosło nas>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz