– Perlista Łapo… Miałaś wymienić legowiska w żłobku, pamiętasz? Na drzemkę przyjdzie czas później. Biegnij do roboty albo będziesz jeszcze zmuszona zająć się legowiskami starszych. Sama wiesz jak bardzo potrafią być wybredni co do wyboru mchu w ich legowiskach… – mruknął oschle niebieski kocur.
Brązowooka przeciągnęła się, myjąc swoje futro na łapach jak i piersi, a następnie ruszyła w stronę wyjścia z obozu. Nie minęło dużo czasu i, obładowana jak najlepszej jakości mchem dla kociaków i ich matek, wchodziła właśnie do żłobka. Po chwili zauważyła swoją siostrę Porywisty Sztorm, co sprawiło, że lekko się uśmiechnęła. Nawet jeśli pręguska zawsze odrobinę ją denerwowała, to nadal chętnie co jakiś czas odwiedzała jej kocięta. A raczej odwiedzać by je chciała… w rzeczywistości szylkretka nie lubiła wychodzić poza swoje legowisko, w którym najchętniej spędziłaby całe życie. Chociaż uznawała, że nie powinna mówić tego na głos. Pręgowana kotka myślała bowiem, że to chyba źle, że nie ma zbyt dobrego kontaktu ze swoim rodzeństwem.
Liliowe futro kotki było mierzwione przez lekki wiatr, wlatujący przez wejście do żłobka, gdy ta zaczęła wymieniać legowiska. Nagle jednak pręguska poczuła coś dziwnego na jej ogonie. Przerwało jej to pracę, całkowicie ją rozpraszając, więc obejrzała się za siebie, aby zobaczyć kremowego kocurka, który był łudząco podobny do jednego z opisanego jej przez siostrę kociaka. “Czy to może być Promyczek?” pomyślała i uśmiechnęła się lekko w myślach. Szylkretka zabrała ogon, który kociak przygniatał swoimi łapkami, co z kolei doprowadziło to niewielkiego zachwiania się małego pręguska.
– W-Witaj maluchu! Jesteś P-Promyczek, prawda? – zająknęła się drobna uczennica, mając szczerą nadzieję, że nie pomyliła go z innym kocięciem.
“Pomarańczowe oczy, kremowo-białe futerko? Powinno się zgadzać!” pomyślała.
– P-Pewnie mnie nie kojarzysz, a-ale jestem P-Perlista Łapa! Siostra twojej m-mamusi – miauknęła przyglądając się maluchowi, który wyglądał na nieco zdezorientowanego.
“Czy on mnie w ogóle rozumie? Nie jest zbyt duży, chociaż podejrzewam, że umie już powiedzieć parę słów. A może i nie? O rany, już zapomniałam, jak to jest być kociakiem!” pomyślała liliowa kotka, najwyraźniej odrobinę zestresowana, nawet tak prostą rozmową, jaką była rozmowa z kociakiem.
<Promyczku? Mam nadzieję, że się mnie nie boisz!>
[415 słów]
[przyznano 8%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz