— Skończyłam trening z synem i nie mam nic więcej do roboty. Nie powinnam przeszkadzać, a myślę, że tobie przyda się towarzystwo… — Modliszkowa Cisza zmarszczył brwi, w myślach przeskakując przez wszystkie podpunkty kodeksu, sprawdzając, czy żadna nie sprzeciwia się akceptacji tej prośby. Po krótkiej chwili zastanawiania się co kotka miała na myśli przez to, że przyda mu się towarzystwo, odpowiedział.
— Nie widzę żadnych przeciwwskazań. — Kremowy odpowiedział krótko, po czym wyszedł, by poczekać na wszystkich przy wyjściu.
Modliszka siedział przy wyjściu z obozu, machając ogonem na lewo i prawo, obijając jego końcówką o piaszczystą, chłodną ziemię. Jego zielone oczy były przymknięte, a uszy niczym radary poruszały się w każdym kierunku, wsłuchując się w codzienne dźwięki obozu. W końcu w oddali usłyszał chichot dwóch kotek, jak się potem okazało Norniczego Śladu i Przeplatkowego Wianka, tuż za nimi szła ciepło uśmiechnięta Margaretka. Gdy były wystarczająco blisko Modliszka wyprostował się gotowy do wymarszu. Na przodzie patrolu znajdował się kremowy wraz z szylkretką a z tyłu dwa gołąbeczki wciąż wymieniające słowa między sobą. Biały puch okrywający tereny klanów powoli zaczął uciekać, okazując zieleniutką trawę, która zachęcała stworzenia do wyjścia z zimowego ukrycia. Modliszkowa Cisza bez słowa maszerował, aż usłyszał brzęczenie przy jego uchu, szybko odwrócił głowę, by zobaczyć, jaki owad wydaje taki dźwięk, była to drobna pszczoła najwyraźniej szukająca nektaru. Owa błonkówka najwyraźniej była na tyle interesująca dla wojownika, że spowodowała, iż zamarł się w bezruchu, wzrokiem podążając za stworzonkiem. Gdy w końcu uświadomił sobie, że zatrzymał patrol, szybko powrócił do maszerowania, lekko zażenowany swoim czynem.
— Nie widzę żadnych przeciwwskazań. — Kremowy odpowiedział krótko, po czym wyszedł, by poczekać na wszystkich przy wyjściu.
Modliszka siedział przy wyjściu z obozu, machając ogonem na lewo i prawo, obijając jego końcówką o piaszczystą, chłodną ziemię. Jego zielone oczy były przymknięte, a uszy niczym radary poruszały się w każdym kierunku, wsłuchując się w codzienne dźwięki obozu. W końcu w oddali usłyszał chichot dwóch kotek, jak się potem okazało Norniczego Śladu i Przeplatkowego Wianka, tuż za nimi szła ciepło uśmiechnięta Margaretka. Gdy były wystarczająco blisko Modliszka wyprostował się gotowy do wymarszu. Na przodzie patrolu znajdował się kremowy wraz z szylkretką a z tyłu dwa gołąbeczki wciąż wymieniające słowa między sobą. Biały puch okrywający tereny klanów powoli zaczął uciekać, okazując zieleniutką trawę, która zachęcała stworzenia do wyjścia z zimowego ukrycia. Modliszkowa Cisza bez słowa maszerował, aż usłyszał brzęczenie przy jego uchu, szybko odwrócił głowę, by zobaczyć, jaki owad wydaje taki dźwięk, była to drobna pszczoła najwyraźniej szukająca nektaru. Owa błonkówka najwyraźniej była na tyle interesująca dla wojownika, że spowodowała, iż zamarł się w bezruchu, wzrokiem podążając za stworzonkiem. Gdy w końcu uświadomił sobie, że zatrzymał patrol, szybko powrócił do maszerowania, lekko zażenowany swoim czynem.
<Margaretka?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz