Południe malowało się na niebie złotym blaskiem słońca, które górowało nad kocimi głowami. Jego ciepłe promienie przyjemnie ogrzewały futra, a delikatny wietrzyk sprawiał, że upał nie był dokuczliwy. Ptaki wesoło ćwierkały wśród koron drzew, a gryzonie buszowały w ściółce, szukając pożywienia. Cisza była niemal nierzeczywista – aż nierealna. Nagle jednak przerwał ją przenikliwy wrzask kosa. Cała okolica zamarła, a drobne stworzenia błyskawicznie skryły się w swoich norkach, nie mając zamiaru wychodzić przez dłuższą chwilę.— Przepraszam was — mruknęła pręgowana kotka, rzucając upolowanego kosa na ziemię.
W tej samej chwili mały czarno-biały wojownik uderzył w jej bok.
— Och, Pietruszkowa Błyskawico, chyba starość daje o sobie znać! — zachichotał psotnie.
Czekoladowa kotka natychmiast się otrząsnęła i rzuciła na młodziaka, przygniatając go do ziemi. Mocno poczochrała jego futro na głowie, na co kocur zaśmiał się, próbując się wyrwać.
— Dobrze, dobrze, przepraszam! — miauknął wesoło i szybko wywinął się z delikatnego uścisku wojowniczki.
— Żadna starość! Każdemu zdarzają się błędy, Myszku — zamruczała Pietruszkowa Błyskawica, udając oburzenie.
— Czyli z polowania raczej już nic nie wyjdzie — mruknął nagle kremowy kocur, podchodząc bliżej. — Ale przynajmniej każdy z nas coś upolował. Możemy wrócić do obozu, odpocząć i potem znów wyruszyć.
— Masz rację, zawróćmy — zgodziła się Pietruszkowa Błyskawica, a cała trójka zwinnie ruszyła w stronę ciemnej, chłodnej jaskini należącej do Klanu Klifu.
Po dotarciu do obozu koty zostawiły zdobycz na stosie i rozeszły się, zajmując się swoimi sprawami. Pietruszkowa Błyskawica wskoczyła na półkę skalną, gdzie zwykle odpoczywała, i przez chwilę po prostu cieszyła się chwilą wytchnienia. Niedługo potem jej uwagę przykuł znajomy widok jasnego, szylkretowego futerka. Po obozie krążyła Postrzępiona Łapa, zagadując napotkane koty. W końcu Mysi Postrach wskazał ogonem w stronę czekoladowej wojowniczki, a młoda uczennica uśmiechnęła się i od razu pobiegła w jej stronę. Zręcznie wspięła się na półkę i usiadła podekscytowana.
— Pietruszkowa Błyskawico! Właśnie cię szukałam! — zamruczała, machając ogonem na boki.
— Postrzępiona Łapo! — Wojowniczka zeskoczyła do niej i z czułością otarła się policzkiem o jej futro. Uczennica odwzajemniła gest.
— A więc o co chodzi? — zapytała Pietruszka, siadając wygodnie na skale.
— Pójdziesz ze mną na spacer? Może przy okazji zapolujemy? Obiecałaś, że będziemy wychodzić co trzy wschody słońca, pamiętasz? — Kotka zmrużyła podejrzliwie oczy, sprawdzając, czy starsza nie próbuje jej oszukać.
— Oczywiście, że pamiętam! Miałam zabrać cię wieczorem, ale skoro chcesz teraz, to z przyjemnością pójdę! Zwierzyna pewnie już zaczęła wychodzić z norek — zamruczała Pietruszkowa Błyskawica i delikatnie musnęła ogonem pysk młodszej. Zeskoczyła z półki, a Postrzępiona Łapa szybko do niej dołączyła.
— Złapiemy mnóstwo zdobyczy! A jeśli nie, to przynajmniej spędzimy razem miło czas! — zamruczała młodsza, kicając obok swojej towarzyszki.
— Dokładnie! Dobrze spędzony czas to najważniejsze — odparła wojowniczka, a obie kotki opuściły jaskinię.
Wspięły się po zboczu i zatrzymały na chwilę, zastanawiając się, dokąd pójść.
— Wybieraj miejsce — mruknęła Pietruszkowa Błyskawica, zachęcająco skinieniem głowy wskazując na otaczające je tereny.
<Postrzępiona Łapa?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz