Kotka zerknęła na kocurka, a potem na swoje łapy. Przez chwilę milczała, zagłębiając się we wspomnienia, szukając odpowiedniej historii. Zostając medyczką, liczyła na częste wizje od przodków, lecz do tej pory ani razu ich nie ujrzała.
Czy naprawdę istnieli?
Szylkretowa wzdrygnęła się, szybko potrząsając głową. Oczywiście, że istnieli! Jak mogła w ogóle pomyśleć inaczej? Otrząsnęła się i machnęła ogonem, wzbijając w powietrze odrobinę pyłu. I wtedy nagle do głowy wpadł jej pewien pomysł.
— Mogę ci opowiedzieć o trzech różnych rzeczach — zaczęła, a jej wibrysy lekko zadrżały. — Na przykład o dniu, w którym cię znalazłam… albo o moim teście na ucznia medyka… lub… — zawiesiła głos, robiąc dramatyczną pauzę, a jej oczy błysnęły tajemniczo — o tym, jak wygląda miejsce, gdzie spotykają się wszyscy medycy!
Kociak w ogóle się nie zastanawiał. Poruszył wesoło wąsami, a jego oczy roziskrzyły się z ekscytacji.
— O miejscu spotkań wszystkich medyków!
Jarzębinowa Łapa zamruczała rozbawiona, ale także zadowolona. Lubiła wspominać tamtą noc.
— Więc tak… — zaczęła, jej głos przybrał ciepły, niemalże opiekuńczy ton. — Zanim wyruszyłam z obozu, zjadłam wiązkę ziół od Cisowego Tchnienia. Miały pomóc mi nie odczuwać głodu i dodać sił. Potem opuściliśmy obóz i ruszyliśmy w stronę wejścia do wielkiej sieci tuneli, które rozciągają się pod naszymi terenami, a także pod ziemią Klanu Klifu i Klanu Burzy.
Zatrzymała się na chwilę, pozwalając, by kociak w pełni poczuł tajemniczość jej opowieści.
— Tunele były ciasne, wilgotne, a powietrze w nich – duszące. Mimo to dzielnie tuptałam za Cisowym Tchnieniem. W końcu dotarliśmy do dużej jaskini ukrytej głęboko pod ziemią. Była cudowna! Na jej środku znajdowała się sadzawka, która lśniła jasnym światłem, nadając całemu miejscu tajemniczą aurę. Na ścianach dostrzegłam dziwne malunki, namalowane przez naszych przodków wiele księżyców temu! — zakończyła dumnie, wypinając pierś.
Zawsze, gdy wspominała to miejsce, czuła jednocześnie ciepło i dziwny niepokój.
— Ło! A czy przodkowie coś ci powiedzieli?! — kociak dopytywał z ekscytacją, niemal podskakując w miejscu.
Jarzębinowa Łapa uśmiechnęła się lekko, ale przecząco pokręciła głową.
— Niestety, nie mogę ci tego zdradzić. Niezależnie od tego, czy otrzymałam wiadomość, czy nie… obowiązuje mnie tajemnica — zamruczała tajemniczo.
<Szczawiku?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz