- To zobaczymy! Jest tam strasznie duży wybór... Mogłabym zrobić bukiet o wszystkich kolorach tęczy! To byłoby śliczne!
Wizja wycieczki na łąkę wraz z Źródlanym Dzwonkiem była dość miła. Już się nie mogła tego doczekać! Jej popołudnia nie wyglądały zbyt ciekawie, więc taki wyjątek byłby wspaniały. Do tego zdała sobie sprawę jak dobrze się spędza czas z młodszą. Nie miała innych znajomych z którymi mogła rozmawiać, więc…
- Mhm. - kotka zgodziła się, omal nie wchodząc w drzewo przez swój rozbiegany po ziemi wzrok i ledwo je omijając. Odwróciła się do niej zdziwiona. Miała nadzieję, że nic się Kminek nie stało… Wyglądała niezbyt wyraźnie. Może to dalej szok po spotkaniu z Dwunożnymi albo stres? Wolała się nie domyślać tylko zapytać wprost.
- Wszystko okej? Bo coś trochę chyba jesteś roztrzepana.
- Tak! - pisnęła i zaraz poprawiła się.- Tak.
Zachichotała cicho. Te jej piski ją trochę bawiły, ale i też niepokoiły. Kotka była… Trochę inna. Reagowała strasznie nerwowo, co było do zauważenia. I mało co się odzywała, a to było… Dziwne. Mało co mogła z niej wyciągnąć. Nawet zwykłej informacji o jej stanie!
- Skoro tak mówisz... To ci wierzę. A wiesz co jeszcze można zrobić na tej łące? Oglądać zachód słońca! Bo tam jest tak wspaniale…
- Z pewnością. - Źródlany Dzwonek zastrzygła nagle uszami. Spojrzała na nią zdziwiona. Nie spodziewała się takiego ruchu, więc przyciągnął on jej uwagę. Miała nadzieję, że znajdą jakiś ślad po współklanowiczach.
- Czujesz coś?
- Ktoś był w okolicy. - otrzepała się. - Pewnie polowali.
Otworzyła szerzej oko. To była świetna wiadomość! Była zmęczona po nocy w lesie i niemiłym spotkaniu z Dwunożnymi, więc jej marzeniem było to by powrócić do klanu. W końcu by odpoczęła. Jedynym problemem mogły być konsekwencje po ich nieobecności… Ale nie przejmowała się tym teraz zbytnio.
- Chodźmy za nimi! - powiedziała podekscytowana, kierując się w stronę zapachu. Kminek poszła za nią, a po chwili natrafili na patrol. Otworzyła szeroko pysk widząc jakiekolwiek znajome koty. Może jednak Klan Gwiazd istniał, skoro udało im się trafić dobrze?
- Udało się!- powiedziała łamiącym się ze szczęścia głosem i otarła się o kotkę.- Byłaś strasznie dzielna, gdyby nie ty to byśmy nie dotarły tak daleko!
Liliowa wydała z siebie jakieś zawstydzone mruknęcie, uciekając spojrzeniem. Koty usłyszały je i odwróciły się. Położyła po sobie uszy zestresowana jakimkolwiek kontaktem z innymi kotami. Cholera, jak teraz się wytłumaczyć? Nie sądziła, że to będzie aż takie trudne!
- My... Eh... Ten... Źródlany Dzwonek wszystko wytłumaczy...- wymamrotała cicho.
- Ee - kotka wyglądała na tak samo zestresowaną jak ona. Obecność Trzcinowej Sadzawki, Orzechowego Serca i jego ucznia, z pewnością jej nie pomagała.- Poszłyśmy trochę daleko i spotkałyśmy Dwunogów. Musiałyśmy chwilę poczekać żeby tu za nami nie przyszli.
- Uh... Tak. Zgubiłyśmy się po prostu trochę... To ten... Tego... Chodźmy może do obozu- rzuciła cicho, szepcząc jej do ucha, które liliowa po chwili położyła po sobie.
- Mm, Echo musi być pilnie podrzucona do Muchomorzego Jadu, więc jakbyśmy mogli... - nerwowo wysunęła się na przód, patrząc głównie na Trzcinową Sadzawkę, unikając patrzenia na Orzecha.
- Nie potrzebuję pilnie do niego iść...- wymamrotała.- Ale dobrze by było się już znaleźć w obozie.
Przecież nie czuła się aż tak źle! Może w oczach innych była strasznie stara, ale nie aż tak przecież! Kminek mocno przesadzała bez powodu!
- Tak tak - kotka ruszyła do przodu by dyskretnie uciec od patrolu. Ruszyła za nią. Jeszcze chwila, a w końcu będą w domu! Jaka ulga…
- To stąd już trafimy bez problemu...- wymamrotała.
Zostawiły ich za sobą, słysząc jeszcze jak Trzcina mówi coś o patrolach.
Liliowa wypuściła z pyska powietrze, gdy już byli daleko. Spojrzała na nią. Chyba naprawdę to było dla niej niekomfortowe. Cóż, przynajmiej miały to z głowy.
- To... Zakładając, że nie oberwie nam się za bardzo... To chciałabyś pójść na tą łąkę za kilka dni?
Obróciła głowę do tyłu by na nią spojrzeć i kiwnęła głową. Uśmiechnęła się do niej radośnie. Czyli były umówione! W końcu spędzi z kimś mile czas!
- Świetnie! Już się nie mogę doczekać!
Wizja wycieczki na łąkę wraz z Źródlanym Dzwonkiem była dość miła. Już się nie mogła tego doczekać! Jej popołudnia nie wyglądały zbyt ciekawie, więc taki wyjątek byłby wspaniały. Do tego zdała sobie sprawę jak dobrze się spędza czas z młodszą. Nie miała innych znajomych z którymi mogła rozmawiać, więc…
- Mhm. - kotka zgodziła się, omal nie wchodząc w drzewo przez swój rozbiegany po ziemi wzrok i ledwo je omijając. Odwróciła się do niej zdziwiona. Miała nadzieję, że nic się Kminek nie stało… Wyglądała niezbyt wyraźnie. Może to dalej szok po spotkaniu z Dwunożnymi albo stres? Wolała się nie domyślać tylko zapytać wprost.
- Wszystko okej? Bo coś trochę chyba jesteś roztrzepana.
- Tak! - pisnęła i zaraz poprawiła się.- Tak.
Zachichotała cicho. Te jej piski ją trochę bawiły, ale i też niepokoiły. Kotka była… Trochę inna. Reagowała strasznie nerwowo, co było do zauważenia. I mało co się odzywała, a to było… Dziwne. Mało co mogła z niej wyciągnąć. Nawet zwykłej informacji o jej stanie!
- Skoro tak mówisz... To ci wierzę. A wiesz co jeszcze można zrobić na tej łące? Oglądać zachód słońca! Bo tam jest tak wspaniale…
- Z pewnością. - Źródlany Dzwonek zastrzygła nagle uszami. Spojrzała na nią zdziwiona. Nie spodziewała się takiego ruchu, więc przyciągnął on jej uwagę. Miała nadzieję, że znajdą jakiś ślad po współklanowiczach.
- Czujesz coś?
- Ktoś był w okolicy. - otrzepała się. - Pewnie polowali.
Otworzyła szerzej oko. To była świetna wiadomość! Była zmęczona po nocy w lesie i niemiłym spotkaniu z Dwunożnymi, więc jej marzeniem było to by powrócić do klanu. W końcu by odpoczęła. Jedynym problemem mogły być konsekwencje po ich nieobecności… Ale nie przejmowała się tym teraz zbytnio.
- Chodźmy za nimi! - powiedziała podekscytowana, kierując się w stronę zapachu. Kminek poszła za nią, a po chwili natrafili na patrol. Otworzyła szeroko pysk widząc jakiekolwiek znajome koty. Może jednak Klan Gwiazd istniał, skoro udało im się trafić dobrze?
- Udało się!- powiedziała łamiącym się ze szczęścia głosem i otarła się o kotkę.- Byłaś strasznie dzielna, gdyby nie ty to byśmy nie dotarły tak daleko!
Liliowa wydała z siebie jakieś zawstydzone mruknęcie, uciekając spojrzeniem. Koty usłyszały je i odwróciły się. Położyła po sobie uszy zestresowana jakimkolwiek kontaktem z innymi kotami. Cholera, jak teraz się wytłumaczyć? Nie sądziła, że to będzie aż takie trudne!
- My... Eh... Ten... Źródlany Dzwonek wszystko wytłumaczy...- wymamrotała cicho.
- Ee - kotka wyglądała na tak samo zestresowaną jak ona. Obecność Trzcinowej Sadzawki, Orzechowego Serca i jego ucznia, z pewnością jej nie pomagała.- Poszłyśmy trochę daleko i spotkałyśmy Dwunogów. Musiałyśmy chwilę poczekać żeby tu za nami nie przyszli.
- Uh... Tak. Zgubiłyśmy się po prostu trochę... To ten... Tego... Chodźmy może do obozu- rzuciła cicho, szepcząc jej do ucha, które liliowa po chwili położyła po sobie.
- Mm, Echo musi być pilnie podrzucona do Muchomorzego Jadu, więc jakbyśmy mogli... - nerwowo wysunęła się na przód, patrząc głównie na Trzcinową Sadzawkę, unikając patrzenia na Orzecha.
- Nie potrzebuję pilnie do niego iść...- wymamrotała.- Ale dobrze by było się już znaleźć w obozie.
Przecież nie czuła się aż tak źle! Może w oczach innych była strasznie stara, ale nie aż tak przecież! Kminek mocno przesadzała bez powodu!
- Tak tak - kotka ruszyła do przodu by dyskretnie uciec od patrolu. Ruszyła za nią. Jeszcze chwila, a w końcu będą w domu! Jaka ulga…
- To stąd już trafimy bez problemu...- wymamrotała.
Zostawiły ich za sobą, słysząc jeszcze jak Trzcina mówi coś o patrolach.
Liliowa wypuściła z pyska powietrze, gdy już byli daleko. Spojrzała na nią. Chyba naprawdę to było dla niej niekomfortowe. Cóż, przynajmiej miały to z głowy.
- To... Zakładając, że nie oberwie nam się za bardzo... To chciałabyś pójść na tą łąkę za kilka dni?
Obróciła głowę do tyłu by na nią spojrzeć i kiwnęła głową. Uśmiechnęła się do niej radośnie. Czyli były umówione! W końcu spędzi z kimś mile czas!
- Świetnie! Już się nie mogę doczekać!
<My girl>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz