Był gotowy na atak czekoladowego, więc automatycznie przygotował się na oberwanie po pysku. Łasica rzucił się na niego, jednak jego plany się nie powiodły. Dość szybko złapał go łapami za plecy "przytulając" go do siebie a następnie przeturlał się z nim na tyle, by w pół wstać (w sensie takim że tyłek miał do góry a przednie łapy ugięte) i starał się swoim niewielkim ciężarem ciała przygnieść kocura do ziemi
- No, no, no, nieźle ci idzie - mruknął szyderczym tonem wpatrując się w zielone oczyska.
Jednak jego zwycięstwo nie potrwało długo jak sobie tego wymarzył. Tchórz stęknął, gdy znalazł się pod kocurem, ale nie zamierzał tak pozostać. Zbliżył do niego pysk, łapiąc za skórę na szyi, tylnymi łapami podcinając jego tylną łapę tak, by kocur przewalił się na bok. Następnie szybko znalazł się nad nim, uśmiechając się zwycięsko.
- Nie ze mną te numery. Jestem lepiej wyszkolony od ciebie - Wystawił mu język
Czuł się niesprawiedliwe. Czemu to jego obdarzono siłą, a on urodził się patyczakiem? Fuknął udając wielce obrażonego. Nie podobało mu się bycie pod Łasicą, więc na tyle ile miał siły próbował się uwolnić, jednak nie miał tej siły, której potrzebował. Nie wiedząc co robić znów użył przytulasa, by przyciągnąć szyję przeciwnika i capnął ją szczękami, które w przeciwieństwie do reszty ciała były dość silne i mocne. Myślał już, że to koniec, ale skądże! Oczywiście jego tymczasowy przeciwnik nie dał mu się nacieszyć zwycięstwem i wbił na ten jego ruch mocno pazury w jego ciało, charcząc, a następnie dając mu łapą po pysku, uwalniając gardło spod jego szczęk.
- Co tak ostro, Migotku? - miauknął, po czym szarpnął go za kark, schodząc z niego i trzymając dalej go w pysku, zaczął ciągnąć poza legowisko wojowników.
- Puszczaj! - Zaczął wywijać łapami na lewo i prawo, jednak po chwili zmęczony dał się wynieść poza teren wygodnych posłań. Paszcza Łasicy była ostatnim miejscem które wybrałby na odpoczynek, jednak lepsze niż leżenie w śniegu, więc czekał aż jego podróż dobiegnie końca. Czekoladowy zaśmiał się pod nosem, puszczając go na zimną, poranną ziemię przy stosie ze zwierzyną. - Proszę bardzo. No to co? Wygrałem? Widzisz jak ładnie wyszedłeś z legowiska. To teraz jemy i idziemy na trening - rzucił lekko, i odszedł do sterty. Aster rozłożył się wygodnie na ziemi czekając aż jego agresywny towarzysz wróci. Nie musiał długo czekać aż poczuł szturchanie w boku.
- Zdaje mi się, że tutaj zasnę, chociaż to miejsce jest gorsze niż twoje szczęki. - prychnął cały czas leżąc na ziemi. - Poza tym, twoim zadaniem było sprawić, że się podniosę czy też dobrowolnie pójdę na trening.
- Nie martw się. - Tchórz usiadł obok "trupa", który imitował kota. - Pójdziesz dobrowolnie, gdy tylko zjawi się mistrz, co zmusi cię do podniesienia tyłka - powiedział, zaczynając łapczywie pożerać mysz. Był to obrzydliwy widok. Westchnął podnosząc się z ziemi i otrzepał z siebie kurz, jednak uważając by nie wpadł do posiłku cętkowanego. Sam zaczął się rozglądać za Chłodnym Omenem, by być gotowy na opieprz i połamane nogi. Łasica widząc, że wstał, uśmiechnął się z satysfakcją. Dokończył mysz, po czym zaczął się oblizywać, obserwując zbierające się koty do wymarszu. - Nie chcesz coś wszamać przed treningiem?
- Nie jestem głodny. - skłamał. Cholera, nie jadł od wczoraj a brzuch na widok jakiegoś pożywienia zaczyna wariować. Położył uszy na samą myśl o tym, jednak nie wiadomo czemu nie ma na nic apetytu ani chęci. A potem jeszcze się dziwi czemu wygląda jak patyk, a nie kot.
<Łasica?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz