Nie rozumiał kompletnie kocura. Nie chciał jeść śniadania? Przecież trening o pustym żołądku mógł go przekręcić. Co za mysi móżdżek. Widać było po nim, że uparty był jak nie wiadomo kto. Nie zamierzał jednak go do tego przymuszać. Nie był jego matką. O! Wpadł na świetny pomysł jak zabawić się jego kosztem. Na pewno mu się to spodoba.
- Ah... Rozumiem. Czekasz aż mamusia cię nakarmi? - Uśmiechnął się perfidnie w jego kierunku, widząc jego minę.
- Ha, ha, ale śmieszne. - prychnął automatycznie czarny, odwracając się od niego.
Ojoj... Obraziło się kocię. Ale tak... Było to zabawne.
- Bardzo - potwierdził zadowolony. - Pewnie mówi ci coś w stylu. "Asterku kochany, zjedz za mamusie" - parsknął, przybliżając się do niego, nie dając mu odsapnąć nawet na chwilę.
- Co ty się zakochałeś czy co? Aż tak brakuje ci drugiej połówki? - mruknął starając się uniemożliwić mu widok na swój pysk.
Co on wygadywał?! Ugh! Nie interesował się nim! To było niedorzeczne. Nie był jak inni. Nie obchodziły go te sprawy związane z zakładaniem rodziny, czy też obdarowywanie się czułostkami. Miał ważniejsze rzeczy na głowie niż takie coś. Musiał wykonać plan, który pomoże Klanowi Wilka raz na zawsze pozbyć się Mrocznej Gwiazdy z tej ziemi. Związek by skutecznie mu w tym przeszkadzał.
- Ja? Skądże. Nie mam czasu na takie przyziemne rzeczy. Miłość jest głupia i ślepa. Strasznie... zaburza postrzeganie na rzeczywistość, a to oznacza, że jest słabością. Ja nie zamierzam być słaby, bo to łatwa droga do śmierci - wymiauczał. - Jesteś po prostu zabawny. Przypominasz mi mojego brata... Tego lepszego oczywiście, nie Kanią Łapę.
- Tak, tak, teraz winny się tłumaczy. - Przybliżył pysk do jego pyska z złośliwym uśmieszkiem. - Nie wiedziałem że jestem tak oszałamiający że poderwę takiego narcyza nie robiąc nic!
Co. No to go wmurowało. Gapił się na niego, jakby pierwszy raz w życiu widział tego oszołoma na oczy. No już totalnie zgłupiał. Było go nie budzić. Posłał mu zirytowane spojrzenie, pokazując kły.
- No chyba cię pogięło. - Odsunął jego pysk od siebie łapą. - To chyba ty jesteś narcyzem, skoro wierzysz w taką bzdurę, że na ciebie lecę. Nie dorastasz mi do pięt to po pierwsze, a po drugie cuchnę gorzej od ciebie, więc dziwne, że takie słowa padają z twojego pyska. Co? Jesteś gejem? Głodnemu, mysz na myśli.
- Nawet na żartach się nie znasz. - Czarny pacnął go w pysk i przybrał pozycję chlebka, ignorując otoczenie, czekając na mistrza.
Zmrużył oczy, prychając pod nosem. Zażartował z niego? Aż dziwne.
- Takie irytujące żarty są poniżej mojej godności, by się z nich śmiać. - uznał.
Kocur kompletnie olał jego słowa patrząc pustymi oczyma w przestrzeń. Machnął na to ogonem. Jakiś nawiedzony. Nie widział innego logicznego wytłumaczenia na jego zachowanie. Nie miał czasu jednak zastanawiać się co gryzło Migotka, ponieważ dojrzał ruch spowodowany przez masę kocich sylwetek. Mistrz się pojawił i wszyscy zaczęli kierować się w stronę wyjścia z obozu.
Ruszył za tłumem, rzucając jeszcze okiem na Astra, nim zniknął mu z oczu.
<Aster?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz