Jak tylko się urodziła, wiedziała, że będzie ciężko. Niczego wokół siebie nie pojmowała, czemu nagle znalazła się w innym miejscu, dlaczego wokół było tyle rumoru. Potrzebowała instrukcji, co ma takiego robić. Dopiero po jakimś czasie udało jej się to poniekąd pojąć. Kiedy otworzyła oczy, wszystko zaczęło się łączyć ze sobą. Dlaczego było głośno (jakieś inne dzieciaki też tu były), dlaczego przy mamie było ciepło (miała futro, zresztą ona też), dlaczego nienawidziła brata (akurat tutaj nie potrafiła znaleźć argumentu dlaczego był taki głupi). Nauczyła się kto był kim wokół, mama jej opowiadała fajne rzeczy, ale… Niektóre rzeczy dalej były dla nią głupią zagadką. Na przykład, dlaczego ich była dwójka, a tych starszych dzieci aż trójka? Dlaczego był też jakiś nadprogramowy kot, który się na nią gapił?
Czarno-biała wyglądała miło. Aż za bardzo. Uśmiechała się do niej głupio. Wieczór skrzywiła się lekko. Nie sprawiała wrażenia jakiejś mądrej tak jak mama, ani irytującej jak Koszmar. Taka… Przesłodzona kaczka. Kaczka, bo miała krótkie łapy i tak wyglądała. A do tego była tak obskubana, że sprawiała wrażenie, jakby ktoś ją jadł. Może rzeczywiście coś takiego miało miejsce? Inne kociaki tak nie wyglądały. Poza tym, brązowooka była większa od reszty i sprawiała wrażenie starszej. Młodszej od Frezji i Jaszczurzego Syku (która była strasznie dziwna). Nagle zastygła, widząc jak Ruina zaczyna do niej podchodzić. Litości, kolejna chciała się bawić? Dzieciaki burej od kiedy tylko zaczęła człapać, chciały ją zaprosić do zabawy.
- Hej mały!- miauknęła słodko czarno-biała, uśmiechając się tak, jakby miała za chwilę zwymiotować cukierkami.- Chcesz się pobawić?
Skrzywiła się. Nie była żadnym małym. Na początku tak myślała, ale coś jej nie pasowało. Nie była w żadnym stopniu kocurem, chociaż świat jakby chciał jej to wepchnąć na siłę.
- Mała jeżeli już coś. I nie, nie chcę- mruknęła cicho, marszcząc nosek. Ta kotka była obrzydliwa. Powinna gdzie indziej śmierdzieć.
- Przepraszam, to może chcesz bajkę?
- Możesz przestać tak naskakiwać?- parsknęła, odsuwając się do tyłu, by kaczka jej nawet nie dotykała.
- Jeszcze raz przepraszam. Chcesz tą bajkę?- już wyraźnie lekko zmęczona kotka przysiadła obok niej.- Jak masz na imię? Ja jestem Cieni- Ruina…- wymamrotała ze smutkiem. To było ciekawe. Dlaczego się tak brzydko nazywała?
- Jestem Wieczór. Lepiej mi powiedz, co tu robisz bo nie pasujesz. Jesteś… Za duża- pisnęła, patrząc na większą.
- To jest… Długa historia. Ale jeżeli chcesz, to ci opowiem…- powiedziała starsza, przygotowując się do “bajki”.
Patrzyła w górę. Mroczna Gwiazda razem z Irgowym Nektarem czekali.Sosnowa Igła już szła w jej stronę. Powoli, jak do piszczki. I wtedy się to zaczęło. Ból. Na początku to była delikatna, niczego nie zdradzająca walka jednak potem kotka z furią przycisnęła ją do ziemi i syknęła w ucho:
- Wiesz… Zawsze będziesz posiadać te blizny. Nigdy się nie zagoja. A razem z nimi twoja dusza - w tym właśnie momencie kotka z agresją krzyknęła.
- Na zawsze zostaniesz pustakiem bez duszy! - zaczęła wyrywać kawałki czarnego futra razem ze skórą, a na sam koniec na podkreślenie swoich słów przeciągnęła pazurami po jej grzbiecie. A potem…
Właśnie w ten sposób po raz pierwszy się dowiedziała cokolwiek o systemie w Klanie Wilka. O swoim dziadku, który niby był taki dobry. Z tego co wynikało, to jednak niezbyt… Ruina zachowała się jak idiotka, ale teraz wyglądała jak zjedzona! Cała historia była podkoloryzowana, lecz trochę się zgadzało. Do tego jak powtarzała, że Mroczna Gwiazda jest dobrym kotem… Coś jej tu nie pasowało. Dobry? Mówiła to kotka przez niego zraniona? Najprostszym wyjaśnieniem było to, że był szalony i omamił biednego ucznia! Tak, to musiało być to! Nie mogło mu to ujść na sucho!
- A dlaczego ma tak dużo kotów wokół siebie, bo coś wspominałaś o tym…
- Bo wiesz, to są koty z kult- z grupy! Mają taki znak na uchu, wiesz? Ah, chciałabym w niej być… Ale nie wiem czy mi się uda. Naprawdę będę się starać!
To było… Żałosne! Czemu ona chciała mieć oberwane ucho?! To było przerażające i w ogóle ble! Dziadek był naprawdę jakiś dziwny!
- Fuj… Dlaczego ktoś by chciał być w takim czymś?
Czarno-biała wyglądała miło. Aż za bardzo. Uśmiechała się do niej głupio. Wieczór skrzywiła się lekko. Nie sprawiała wrażenia jakiejś mądrej tak jak mama, ani irytującej jak Koszmar. Taka… Przesłodzona kaczka. Kaczka, bo miała krótkie łapy i tak wyglądała. A do tego była tak obskubana, że sprawiała wrażenie, jakby ktoś ją jadł. Może rzeczywiście coś takiego miało miejsce? Inne kociaki tak nie wyglądały. Poza tym, brązowooka była większa od reszty i sprawiała wrażenie starszej. Młodszej od Frezji i Jaszczurzego Syku (która była strasznie dziwna). Nagle zastygła, widząc jak Ruina zaczyna do niej podchodzić. Litości, kolejna chciała się bawić? Dzieciaki burej od kiedy tylko zaczęła człapać, chciały ją zaprosić do zabawy.
- Hej mały!- miauknęła słodko czarno-biała, uśmiechając się tak, jakby miała za chwilę zwymiotować cukierkami.- Chcesz się pobawić?
Skrzywiła się. Nie była żadnym małym. Na początku tak myślała, ale coś jej nie pasowało. Nie była w żadnym stopniu kocurem, chociaż świat jakby chciał jej to wepchnąć na siłę.
- Mała jeżeli już coś. I nie, nie chcę- mruknęła cicho, marszcząc nosek. Ta kotka była obrzydliwa. Powinna gdzie indziej śmierdzieć.
- Przepraszam, to może chcesz bajkę?
- Możesz przestać tak naskakiwać?- parsknęła, odsuwając się do tyłu, by kaczka jej nawet nie dotykała.
- Jeszcze raz przepraszam. Chcesz tą bajkę?- już wyraźnie lekko zmęczona kotka przysiadła obok niej.- Jak masz na imię? Ja jestem Cieni- Ruina…- wymamrotała ze smutkiem. To było ciekawe. Dlaczego się tak brzydko nazywała?
- Jestem Wieczór. Lepiej mi powiedz, co tu robisz bo nie pasujesz. Jesteś… Za duża- pisnęła, patrząc na większą.
- To jest… Długa historia. Ale jeżeli chcesz, to ci opowiem…- powiedziała starsza, przygotowując się do “bajki”.
Patrzyła w górę. Mroczna Gwiazda razem z Irgowym Nektarem czekali.Sosnowa Igła już szła w jej stronę. Powoli, jak do piszczki. I wtedy się to zaczęło. Ból. Na początku to była delikatna, niczego nie zdradzająca walka jednak potem kotka z furią przycisnęła ją do ziemi i syknęła w ucho:
- Wiesz… Zawsze będziesz posiadać te blizny. Nigdy się nie zagoja. A razem z nimi twoja dusza - w tym właśnie momencie kotka z agresją krzyknęła.
- Na zawsze zostaniesz pustakiem bez duszy! - zaczęła wyrywać kawałki czarnego futra razem ze skórą, a na sam koniec na podkreślenie swoich słów przeciągnęła pazurami po jej grzbiecie. A potem…
Właśnie w ten sposób po raz pierwszy się dowiedziała cokolwiek o systemie w Klanie Wilka. O swoim dziadku, który niby był taki dobry. Z tego co wynikało, to jednak niezbyt… Ruina zachowała się jak idiotka, ale teraz wyglądała jak zjedzona! Cała historia była podkoloryzowana, lecz trochę się zgadzało. Do tego jak powtarzała, że Mroczna Gwiazda jest dobrym kotem… Coś jej tu nie pasowało. Dobry? Mówiła to kotka przez niego zraniona? Najprostszym wyjaśnieniem było to, że był szalony i omamił biednego ucznia! Tak, to musiało być to! Nie mogło mu to ujść na sucho!
- A dlaczego ma tak dużo kotów wokół siebie, bo coś wspominałaś o tym…
- Bo wiesz, to są koty z kult- z grupy! Mają taki znak na uchu, wiesz? Ah, chciałabym w niej być… Ale nie wiem czy mi się uda. Naprawdę będę się starać!
To było… Żałosne! Czemu ona chciała mieć oberwane ucho?! To było przerażające i w ogóle ble! Dziadek był naprawdę jakiś dziwny!
- Fuj… Dlaczego ktoś by chciał być w takim czymś?
<Ruino?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz