— Ja nauczę cię wszystkiego, co powinnaś wiedzieć! — Ruszył koślawym krokiem w stronę kulki mchu, po czym złapał ją w pyszczek i podał kotce. — Musisz potulać ją do mnie, a ja do ciebie. Zasada jednak jest taka, by ją złapać. Jak nie złapiesz, to jest gol!
Wzięła od kocurka kulkę mchu. Przypomniała sobie, jak ona niegdyś się tak bawiła. W śniegu. Bawiła się w zapasy z Zającem, przerzucała kulę mchu z Koperkiem i Szczypiorem, chlapała się w błocie z Gliną.
Poturlała kulkę w stronę młodzika tak niezdarnie, jakby ostatnio bawiła się z sześćdziesiąt księżyców temu. I właściwie... tak było. Dawno się z nikim nie bawiła. Dziwne uczucie.
— Dobrze robię? — spytała, obserwując zielonymi oczami przedmiot.
Jelonek złapał kulkę z łatwością.
—Tak, ale musisz baldziej żywiołowo — pouczył ją. — Tak to złapie, a masz się postalać. O tak — Odepchnął jej mocniej, obserwując jak toczy się szybko w jej stronę, a kotka złapała kulkę, przyciskając ją mocniej niż zamierzała. Odepchnęła ją znowu w stronę kocura, tym razem mocniej. Mały rudzielec musiał zrobić kilka skoków, by ją złapać w swój pyszczek. Uśmiechnął się do niej zadowolony, po czym odrzucił jej zabawkę.
— Dobrze ci idzie, ciociu!
Uśmiechnęła się lekko, byle uszczęśliwić dzieciaka i udało jej się złapać kulkę, odrzucając ją w stronę rudego.
— To... jak tam u ciebie? Słyszałam o twojej siostrze, Diament. Twoja mama opowiadała mi o tym, dlaczego ją tak nazwała. Wiesz, że diament to taki niebieski, błyszczący i rzadki kamień? — opisała rzecz dokładnie tak, jak zapamiętała ją ze słów rudej karmicielki.
Cętkowany złapał kulkę z radosnym piskiem, przytulając ją do siebie i memlając pyszczkiem.
— Naplawde? To do niej nie pasuje, bo ona jest fuj brzydka i złośliwa — zmarszczył swoje brewki, by pokazać kotce swoje niezadowolenie. — Powinna nazywać się brzydziej.
Tak... Patrząc na Diament, nic dobrego nie nasuwało jej się na myśl. Wspomniała jednak siebie z młodości - była jeszcze bardziej nieznośnym i irytującym bachorem, niż szylkretka.
— Musisz dać jej czas, dojrzeje. Też taka byłam w młodości. Wyżej sra... — urwała, przypominając sobie, że to niestosowne używać takich słów w pobliżu dzieci. — To znaczy, byłam arogancka, przeceniałam swoje możliwości i można powiedzieć, że byłam małym demonem, zupełnie jak twoja siostra. Chociaż ja potrafiłam zachować powagę przy kotach, które mogłyby potencjalnie mnie skrzywdzić — skrzywiła się na wspomnienie Piaskowej Gwiazdy. Gdyby rzucała w jej stronę takimi szczeniackimi odzywkami, co siostra rudego, to mogłaby szybko pożegnać się z życiem, w z pewnością spektakularny sposób, znając możliwości kremowej. — A teraz, widzisz, czas zrobił swoje za mnie. Dojrzałam, zrozumiałam pewne rzeczy i nie zachowuję się jak ostatnia idiotka. Z twoją siostrą też tak będzie, zapewniam cię.
Jelonek skrzywił nieprzekonany pyszczek.
— No nie wiem... Tak jak ciocia wspomniała wyżej sla... Śmieję się ze mnie ciągle, bo jestem gluby — wyznał to czarnej, robiąc smutne oczka. — Ja nie jestem aż taki gluby! Plawda? — Wbił w nią wzrok, aby odpowiedziała mu na to szczerze. Czarna najwidoczniej musiała razem z bratem odziedziczyć po matce zatrważającą wylewność i bolesną szczerość, bo spoglądając na niego, przekręciła lekko pysk.
— W zasadzie to jesteś — wyrzuciła to z siebie szybko, gryząc się w język. — Ale to nie powód do poniżania! Nie powinno się obrażać kota za to, jak wygląda — wspomnienia z paskudnych czasów Klanu Burzy uderzyły w nią jak naładowany piorun. Strzepnęła ogonem. — Powinieneś się jej przeciwstawić. Nikt nie ma prawa z ciebie szydzić za to, jak wyglądasz. Poza tym, na pewno schudniesz, jak zaczniesz trenować.
Na jej słowa niebieskooki pokiwał główką, po czym przytulił się do łapy czarnej.
— Dziękuje ciociu. Jesteś najlepsza. I... I ja się stawiam! Laz ją uderzyłem, ale podłożyła mi łapkę i poleciałem na pyszczek — westchnął. — I mama zlobiła jej bule życia! — Uśmiechnął się delikatnie. — Mam taką nadzieję. Moja przyjaciółka mi pomaga schudnąć, wiesz? Płonąca Łapa.
Kotka nie potrafiła ukryć lekko zniesmaczonego spojrzenia.
— Nie chcę nic sugerować, ale radziłabym nie zadawać ci się z dziećmi Szczypiorkowej Łodygi. Miałam z nią... na pieńku w młodości — westchnęła, przypominając sobie ciągłe kłótnie Króliczego Susu z Miodowym Obłokiem. — Ona nie jest dobrym kotem. Założę się, że już teraz psioczy na mnie za moimi plecami, jak nie spiskuje, jak mnie zabić. Nie ma szans, że wychowała swoje dzieci na porządne koty.
<Jelonku?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz