Co. Co on do niego powiedział?! Wykrzywił pysk ze złości. Miał ochotę podejść i dać mu w pysk. Wręcz rwał się do tego, ale gdy zrobił krok, to znów skończył na ziemi przez tą cholerną Irgę! Zagrała mu na nosie i również perfidnie się uśmiechała. Widział, że mieli ubaw.
— Widzisz? Mówiłam ci, że zadziałało. Nie tknie nas swoją cwaną łapką. — powiedziała złota, a on wyszczerzył na nią wrogo kły.
Mroczna Gwiazda skinął głową z podziwem.
— Genialne... Jest jak bezbronny pupilek — Popatał go łapą po głowie z niemałą satysfakcją. — Rozmawiałem niedawno z twoją koleżanką, wiesz?
Skręciło go wewnętrznie, a uszy położyły. Z gardła uciekł mu wrogi pomruk, ale nic nie zrobił. Nie mógł. Musiał znieść to upokorzenie. Jeszcze znajdzie sposób, by uwolnić się spod tego wyuczonego zachowania. Nic nie trwało wiecznie. Wierzył w to.
Na wzmiankę o koleżance, jego czujność się wzmogła. O kim on mówił? O Nocnej Tafli? A może Czerwonej Róży? Nie... Ta druga raczej nie była z nim w jakichś bliskich stosunkach. Spojrzał na kocura, trzymając głowę nisko przy ziemi.
— I co takiego ciekawego ci powiedziała?
— Wyszeptała mi do ucha, że robię sobie wrogów. Że dba, by nie wbili mi szponów w plecy, gdy będę spał. Możesz jej podziękować, bo tym samym zdradziła waszą dwójkę — zamruczał.
Rozszerzył oczy, szybko spuszczając wzrok na ziemie, chociaż wiedział, że musieli to zauważyć. Co za... co za zidiociała... No brak słów. Naprawdę użyła TAKIEGO wyrażenia?! Czy musiał jej pilnować jak jakieś kocię?! Robiła mu problemy!
— Ona sama się do mnie przyczepiła. Nie współpracuje z nią w żadnym razie. A tym bardziej nie knuje nic tak karygodnego, Mroczna Gwiazdo. Klan Wilka przecież nie byłby w stanie znieść rządów Irgowego Nektaru... gdybyś odszedł — Rzucił zastępczyni chłodne spojrzenie. — Nie wiem czemu to powiedziała. Może słońce spiekło jej głowę.
— Rządy Irgi byłyby równie dobre, co moje. Może nie dla ciebie — miauknął, kątem oka spoglądając na kotkę. — Och, ale to nie wszystko. Zdradziła jeszcze więcej. Na przykład, że planujesz założyć rebelię i planowałeś rekrutować już Czerwoną Różę, ale odmówiła ci ze względu na twoją tożsamość płciową. To tylko jeden z wielu przykładów.
Powieka mu drgnęła i niedowierzająco wlepił w niego wzrok.
— Że co takiego? — padło z jego pyska.
Co ona powiedziała?! Zwariowała?! Leżał bezbronny przed dwoma kotami, które mogły właśnie go zabić. Skulił się najbardziej jak mógł, starając opanować emocje. Będą mu tylko przeszkadzać. Teraz walczył o swoje życie. To brzmiało... Tak absurdalnie śmiesznie. Czyli tak właśnie zakończy swój żywot? O nie... Nie ma mowy... Jeżeli miał stracić łeb, to Nocna Tafla straci go wraz z nim.
— Wiesz co? Ona kłamie. Pewnie nie wierzysz, ale mam to w dupie! Nie będzie twoja siostra wpychać mnie do grobu, bo sobie coś ubzdurała. Tak ci powiedziała, co? A sama chciała cię ukatrupić. Powiedziała mi wszystko. Ze szczegółami. Twierdzi, że ma plan. — prychnął. — Wcześniej chciała jeszcze uciec. Wiesz jak? WZIĘŁABY NOCNY PATROL I ZWIAŁA DO BURZAKÓW! Cholerna zdrajczyni! JA nie mam nic wspólnego z tym co mówiła. Irgowy Nektar wie o wszystkim. Czerwona Róża nie jest w żadnym spisku. Nie cierpi cię, fakt, ale w nic ją nie wciągałem. Za głupia jest, by coś takiego udźwignąć. A Nocna Tafla? Naprawdę sądzisz, że takiej idiotce zwierzałbym się z prawdy? Nie ufałem jej odkąd się pojawiła w moim życiu. A ja nie zamierzam cię zabić, bo jak widzisz nie byłbym w stanie tego zrobić. No i wybacz, ale to... to idiotyczne. W sensie... Jestem za mądry, by pokładać zaufanie w kimś innym, kto ma umysł na poziomie myszy — parsknął.
Lider uśmiechnął się, a go aż od tego zmroziło.
— Dziękuję za użyczenie informacji, Kruku — miauknął. — W takim razie mamy winnego. Wiedziałem, że kłamała mi w żywe oczy.
Uwierzył mu? Matko jedyna jak dobrze. Odetchnął z ulgą, bo się aż spocił. Teraz wszystko się komplikowało. Gra się rozkręcała, a to wszystko z winy tej idiotki. Zacisnął oczy, masując się łapą po głowie.
— Zejdę przez nią kiedyś na zawał... Nienormalna jakaś... Nie wierzę jak można być tak tępym i głupim — mówił do siebie.
— Nie jest zbyt inteligentna... — zamruczał van. — Ty usłyszałeś o tym pierwszy raz, więc twoja emocjonalna reakcja jest naturalna. Mówisz prawdę. Ale ona? Gadała od rzeczy, jej słowa nie łączyły się ze sobą i nie pasowały do twojego charakteru. Nie szukasz spisku. Szukasz rozwikłania zagadki twojej rodziny. Jesteś bardziej wiarygodny, niż ona. Nocna Tafla jest... okropną kłamczynią. Miałbym uwierzyć, że dałbyś się jej oszukać w tak prosty sposób, jak patrzenie na mnie przez nią "dla zmyłki" czy zaufać jej na tyle, by zwierzyć swoje plany? Zaufać jej, gdy obroniła cię przed Sosną? Jak cię znam, nie postąpiłbyś tak... lekceważąco do mnie i Irgi, znasz siłę swojego przeciwnika i nie jesteś idiotą.
Zdziwił się, że kocur tak wylewnie o tym rozmawiał. Widać było, że lubił gadać i otwierać pysk. Szkoda tylko, że nie umiał mówić na ciekawsze tematy, które go by interesowały. Jednak... w jednym miał rację, Nocna Tafla była mysim móżdżkiem. Prawie przez nią stracił głowę! Tylko dlatego, że namotał im we łbach, że im odpuścił i zajął się pogonią za prawdą, co było prawdą, jeszcze tu dychał. Ostatnie słowa bardzo połechtały mu ego. Może by się uśmiechnął, gdyby nie był tak podirytowany.
— Ja nie wiem co ona sobie myślała. Przyczepiła się do mnie, zaczęła łazić i narzekać na ciebie, tak jakby chciała uzyskać moją sympatię. Szczerze? To przy niej nie powiedziałem nic złego o tobie, bo sądziłem, że była przez ciebie nasłana. To ona mówiła, że chętnie by uciekła. Niedawno mi zdradziła jak, ponieważ wypytałem o to. A kilka dni temu stwierdziła, że skoro jestem synem Ości, to ta musi ze mną mieć jakiś kontakt skoro żyje i zaczęła naciskać na mnie czy matka ma jakiś plan. Powiedziałem jej, że nic nie wiem, bo w żadnym razie nie spiskuje, to ta wiesz co odparła? Że kłamię. Zaczęła się drzeć, że cytuje "mordujemy mojego braciszka" i od razu zaczęła wymyślać swoje pomysły... Byliśmy w lesie, no ale co za zidiociała gnida. Ja się nie zgodziłem na jej plan. Pewnie zaczęła ci się podlizywać, by do ciebie zbliżyć. Wrobiła mnie, aby zdobyć twoje zaufanie, bo JA oczywiście jestem WINNY wszystkiego. — Machnął zdenerwowany ogonem. — Gdybym naprawdę knuł twoją śmierć Irgowy Nektar by widziała, bo spędzamy ze sobą "niemiło" czas, wręcz codziennie — prychnął.
Mroczna Gwiazda uniósł uszy z zainteresowaniem, wsłuchując się w jego wywód, aż nie skończył.
— Mimo moich sarkastycznych komentarzy, wciąż brnęła w swoje i przekonywała mnie, bym jej zaufał. Nie należy do najinteligentniejszych kotów — powiedział. — Przydatne te informacje... Ach, sądziłem, że moja siostra jest mądrzejsza, ale czegóż się spodziewała, rozpowiadając wzdłuż i wszerz, że marzy jej się moja śmierć? — Jego wąsy zadrżały. Zwrócił wzrok na Irgę i ściszył głos. — Dowiedzieliśmy się, co było potrzebne. Muszę przemyśleć, co zrobić z moją siostrą — miauknął, by po chwili dać mu nieco luzu poprzez odejście od niego razem z kotką na wystarczającą odległość.
<Ty zły zwyrolu?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz