Mijały księżyce, a on się starzał. Jego dzieci wyrosły i wyszły na koty, z których mógł być dumny. Nawet Wyrwana Dusza ukończyła trening, chociaż słyszał, że jej szkolenie szło dość mozolnie. Zresztą nie tylko jej. Jak nic, to pewnie była zasługa krwi Szczypiorkowej Łodygi. Była w końcu taka tępa, chociaż odpuściła sobie te swoje młodzieńcze podrywy. Możliwe, że na starość zrozumiała, że nigdy nie będą ze sobą. A co do tego upływania czasu... Kamienna Gwiazda dalej nie zwróciła jego wojowniczego imienia. Miał umrzeć jako wieczny uczeń? O nie... Nie godził się na coś takiego! Pracował ciężko, nawet odpuścił nierudym przytyki w ich stronę, a nawet uratował zastępczynie przed rozszalałym samotnikiem i co dostał? Nic. To go... irytowało. Liderka była nieodpowiedzialna. Leniła się w swoim legowisku, wyrywając zdechłą Wilczą, która przypominała już trupa a nie kota. Obrzydlistwo. Na dodatek wciąż i wciąż czepiała się jego syna. Leśny Pożar był młody i miał prawo żyć tak jak chcę. Nie miał zamiaru go pouczać, był w końcu dorosły. Jego przyszłość mało go obchodziła. Ważne, że wola Piaskowej Gwiazdy w nim przetrwała.
— Na pewno mamy nic nie robić? — głos Falującej Tafli, a raczej Łapy, rozległ się obok jego ucha. — Już tyle czekamy. Piaskowa Gwiazda obiecała, że się nią zajmie, a widzisz jak dobrze jej się żyję.
— Co niby mamy zrobić? — prychnął. — Klan się jej słucha. Omotała ich.
Wojownik zamilknął, spuszczając po sobie łeb.
— Ja już nie chcę tak dłużej żyć. — szepnął cicho, a on na to zastrzygł uszami. Racja. Go też nużyło to ciągłe grzanie legowiska uczniów.
Byli posłuszni czarnej. Ich winy zostały już według niego spłacone. Takie upokorzenie było ciężko znieść, a się poświęcili i przyjęli je z godnością.
— Zabijmy ją. — odezwała się Szczypiorkowa Łodyga tuż za jego uchem. — Nie marzy ci się wielkość rudych jak dawniej? — mruczała do niego.
— Gdy Kamienna Gwiazda umrze, te czasy powrócą. Tygrysia Gwiazda nas nie zawiedzie. — rzekł do kotki, która prychnęła na to, unosząc wysoko brwi w zdumieniu.
— Przecież ona jest ostatnią osobą, która nas wywyższy! To zdrajczyni rudej sierści. Czemu tak ją popierasz? Chodzi o te wasze wspólne rozmowy? Lubisz ją?
Zasyczał, odwracając się do niej gwałtownie. Kusiło go dać jej po pysku, ale się powstrzymał, chowając pazury.
— Jest więcej warta niż Kamień, dobrze o tym wiesz. Wole podążać nawet dobrą drogą, ale za rudą niż za tą wypłowiałą — wykrzywił się z odrazy.
— Nie poznaje cię. — fuknęła.
— Nigdy mnie nie znałaś — Machnął ogonem i odszedł od ich dwójki.
Musiał jeszcze raz spróbować nawiązać porozumienie z liderką. Jeżeli i tym razem mu odmówi przywrócić go do roli wojownika... Niech sobie nie myśli, że po jej śmierci będzie siedział grzecznie z założonymi łapami. Zbezcześci jej grób, tak jak groby jej rodziców.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz