*dawno temu*
Energia w nim buzowała, a radości nie było końca. Nie rozumiał dlaczego kotka nie chciała się z nim zabawić. Nie był naćpany ani nic z tych rzeczy. Po prostu... Chciał poszaleć, bo przez wiele księżyców tylko użalał się nad sobą i nie miał na nic sił. A teraz? Gdy nastał radosny czas? Miał sobie odpuścić?
- Skacz! Skacz! Skacz! Echo! Echo! Echo! - dopingował ją, podskakując dookoła niej. - Dalej! Juuupiiii!
Wojowniczka prychnęła i skoczyła jeden raz, po czym usiadła. Było to zadawalające, ponieważ w końcu powoli przekonywała się do tego.
- Wystarczy?
- Nieeee! Dalej! Skacz i ciesz się! - śmiał się na cały głos. - Dziękujemy ci Klanie Gwiazdy! Dziękujemy ci Rudzik! - wznosił okrzyki do niebios.
Zauważył jak vanka uśmiechnęła się lekko, na wspomnienie o bracie.
- Nie brak ci energii?- zapytała.- Już długo skaczesz...
- Jeszcze nie! - zapewnił. - Mam tą energiczność po dziadku. Tyle czasu tłumiłem ją przez Kruczą, ale teraz... teraz jestem wolny i wszystko we mnie się cieszy!
Tak! Jego łapy, jego łeb, jego ogon. Żył. Żył i nie tylko! Chciał czuć to uczucie już zawsze.
- To jak skończysz, to daj znać - powiedziała, odsuwając się trochę i przystając przy drzewie. - A jeżeli sobie coś zrobisz przez te skoki, to nie myśl, że cię będę do medyka zaciągać.
- Nie jestem taki stary, by coś sobie zrobić - sapnął, przystając na chwilę skakać. - Ty może tak... - rzucił jej oceniające spojrzenie.
Zanikające Echo w końcu była już... stara. Ile w zasadzie miała księżyców? Nie zastanawiał się nad tym, a teraz nagle go wzięło na takie rozmyślania. Siwizny to jeszcze nie widział na jej pysku. Zmarszczki pewnie ukrywała pod sierścią, więc też ciężko mu było stwierdzić ile ma. Na pewno jednak była od niego starsza. W końcu, gdy był uczniem, ona była dawno już wojownikiem. Znała pewnie jego pradziadka!
- Ej! - krzyknęła na niego z oburzeniem.- Nie jestem taka stara!
- No czy ja wiem... Przypomnij ile masz księżyców?
- Uh... Tyle co Rudzik - odpowiedziała wymijająco.
Zamrugał zdziwiony.
- Naprawdę? Aż dziwne... Nie wiedziałem, że jest taki stary...
On wyglądał znacznie lepiej od swojej siostry, a tu proszę. Miał nadzieję, że Klan Gwiazdy da mu długie życie. Musiał w końcu stać na straży, by żaden kolejny świr nie przejął władzy.
- Nie jestem stara, ile razy mam ci to powtarzać! - fuknęła wściekła na niego.
- No... młoda też nie jesteś - zauważył.
Przekrzywiła łeb.
- Jestem w kwiecie wieku, więc mów za siebie. Może i ty uważasz mnie za starucha... Ale nim nie jestem.
No dobra... Nie zamierzał dalej w to brnąć, bo jeszcze się obrazi i sobie pójdzie. Wtedy zostałby sam, a tego nie chciał. Lepiej się świętowało w towarzystwie.
- Hm... I nadal jesteś sama? Nie masz nikogo? - zdziwił się. - To wina oka?
No bo w zasadzie... Wyglądała bez niego tak... strasznie. Nic do niej nie miał. Również był szpetny. Sam jego pysk i wystające zęby z dawnej rany, odstraszały wielu. No ale taka jednooka? Bardziej rzucała się w oczy. Jednak wiedział z doświadczenia, że każdy brzydal znajdzie sobie kogoś, kto go pokocha. W końcu on i Bławatkowy Potok dobrze się dogadywali, a kocica nie wytykała mu jego szpetności.
- To nie twoja sprawa. Po prostu nie spotkałam nikogo odpowiedniego - warknęła.
- Ale w klanie... Już wszystkich znasz nie? To nikogo tutaj już raczej nie spotkasz - zauważył.
- No i? Będę do końca życia sama i tyle. Nie ma tu żadnej kotki dla mnie... Chyba. Nie wiem, może szczęście się do mnie uśmiechnie...
- Kotki? Lubisz kotki? - zdziwił się. - Nawet nie wiedziałem...
Prychnęła tylko podirytowana.
- To teraz już wiesz. I co, nie skaczesz już? Zmęczyłeś się? - zapytała, próbując odejść od drażliwego tematu.
A właśnie! Zapomniał po co w ogóle tu przyszli, tak się zagadał z kotką!
- Skacze. - miauknął, zaczynając na nowo się szczerzyć w niebiosa, podskakując. - Chodź potańcz ze mną. - zaproponował.
Trzeba było rozluźnić atmosferę i wznowić szerzenie szczęścia.
<Echo, tańcz>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz