*dawno temu*
Zbliżył się do jednookiej, uśmiechając się do niej paskudnie. No to teraz zacznie się zabawa. Musiał doprowadzić mentorkę do łez. A jak to zrobić, jak nie za pomocą uroczego bachora? Kociak odwali całą robotę za niego, a na dodatek starucha dostanie za swoje.
- Witaj Zanikające Echo... Poznaj syna lidera. To Turkuć - przedstawił go, obserwując jak maluch szarpię za jej łapę.
- To nie jest jego syn, zmyślasz! - usłyszał jej pisk.
No jak to nie? Czy ona była ślepa? Może to był czas, aby w końcu odeszła do legowiska starszych? Na pewno nikt nie będzie za nią tęsknił. On najbardziej. Trzeba było się jakoś od niej uwolnić.
- Jest jego. Rudy? Rudy. No i cię nie lubi! - syknął w jej pysk zadowolony. - Chciał cię ukarać za to, byś zmądrzała i poszła w krzaki w końcu z jakimś kocurem.
- Tak! Mas iść z koculem w ksacki!- pisnął po nim maluch, na chwilę się o niej odczepiając, by z powrotem na nią ruszyć, zaczynając ją gryźć po łapię. Ku ich zaskoczeniu, kotka nie reagowała tak śmiesznie jak ten czekoladowy zdrajca. Widział jak macha łapą próbując zwalić tego kleszcza, ale bezskutecznie.
- To, że rudy, nie oznacza, że syn. Bo jak pewnie już dobrze ten bachor wie, mój brat jest gejem - powiedziała, przez co rudzielec w moment zakończył swoje działania i aż spadł z wrażenia na glebę.
- Jak to blat? - zapytał Nastroszonego, gapiąc się na niego zdziwiony. - Ta lesba kłamie, tak? - próbował szukać ratunku.
Musiał jednak zniszczyć te jego nadzieję. Niech wie w jakiej rodzinie się urodził. Może dzięki temu zapała jeszcze większą do nich nienawiścią? On by się takich jednostek, połączonych z nim krwią, wstydził.
- Niestety ta wariatka mówi prawdę. To twoja ciocia, bo lider to jej brat i chroni jej tyłek przed konsekwencjami - Skrzywił się obrzydzony. - Bardzo mi przykro, że masz taką nienormalną rodzinę. I owszem to jego syn - Spojrzał na Echo. - Pogódź się z tym, że ma dzieci. Możliwe, że się wyleczył i już woli kotki.
Maluch otworzył szeroko pyszczek i zalał się łzami.
- J-jak t-to ciocia?! - wychlipał. - M-mam w rodzinie t-tylko zdrajców i g-gejów! - wrzasnął głośno, patrząc na kotkę z wyrzutem.
- On się nie wyleczył, to zostaje do końca życia. Zaszła jakaś pomyłka. A ty mały... Twój kolega nie powiedział ci, że to dziedziczne i też będziesz gejem? Może i nawet się w nim zakochasz... - wyszeptała mu do ucha, przez co odskoczył od niej i wtulił w jego łapy. Ugh... Powinien go chyba odtrącić? No i czemu beczał? Kocury powinny być silne, a nie się mazać!
- J-ja nie chcę t-takiej rodzinyyyyy! To same jakieś zboki! - zawodził. - Nie chce b-być gejem!
- Co ty mu wmawiasz Zboczone Echo? - Wykrzywił się z odrazy. - To kocię, a ty mówisz mu takie rzeczy! Nie będzie gejem, bo jest od ciebie mądrzejszy. Nauczę go bycia prawdziwym kocurem, a nie jego imitacją! - syknął do niej. - A sam fakt, że masz takie obrzydliwe myśli, że wyobrażasz go sobie i mnie jako parę, udowadnia jaka jesteś nienormalna! Nie rycz mały. Nie będziesz. Pobij tą larwę. Do krwi. Mocno. Niech przeprasza za swoje słowa! - Popchnął go do jednookiej.
Dzieciak piskiem do niego wrócił, dalej szlochając.
- N-nie chcę b-być gejeeeeeem! - wrzeszczał, kuląc się w jego łapach i trzęsąc się.
Jego ciocia jedynie parsknęła rozbawiona i usłyszał jak chichocze.
- Tak tak, od razu nienormalna... A on będzie gejem. Nie musi się tego bać... Spodoba mu się lizanie kocurów... Może jego tatuś mu nieco pokaże jak to jest? - dalej się śmiała, jakby ignorując to, że właśnie doprowadziła malucha do płaczu.
Nie wytrzymał i sam dał tej larwie po pysku, machając zdenerwowany ogonem. Jak on jej nienawidził! Powinna zdechnąć...
- Zamknij się. Nie będzie skoro nie chcę. To nie jest dziedziczne, to choroba. Da się z niej wyleczyć, pokazał to twój brat. A ja nie pozwolę, by twoje spartolenie przeszło na jego dzieci! - Skrzywił się, bo dzieciak płakał, a on za bardzo nie wiedział co zrobić. - Nie rycz powiedziałem, tylko ją walnij! Nie bądź tchórzem i mazgajem!
<Turkuć? Nie panikuj>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz