Pierwszy raz w swoim króciutkim życiu, Rosa nie miała zamiaru ruszyć się nawet na milimetr. Słoneczne światło sprawiało tylko, że jej okropne samopoczucie staczało się coraz bardziej po górce w dolinkę rozpaczy.
Jej oczka bolały, każdy dźwięk przyprawiał o dreszcze, a światło wpadające do ziemistej nory tylko pogarszało sytuację. Nagle jednak jej bolączki zwiększyły się, w momencie, w którym usłyszała głos obok swojego ucha.
— Losa, hoć się bafić — zajęczała głośno kremowa koteczka, z którą od kilku księżyców dzieliła aktualne miejsce zamieszkania.
— Nie kce — mruknęła koteczka niewyraźnie, kładąc swoje łapki na uszy — Odejć.
Myślała, że to wystarczy do odgonienia natrętnej Myszy. Chociaż raz mogły sobie odpuścić niepotrzebne swawole. Jakże się jednak pomyliła, gdy poczuła, jak łapki siostry popychają ją w bok i wywracają na grzbiet.
— Fstafaj! — pisnęła głośno, tak że dźwięk jej głosu wżarł się w głowę rudej koteczki — Jestes ble!
To był moment, w którym w niedawno otwartych oczach koteczki pojawiły się łezki. Niezdarnie obróciła się tyłem do siostry, chowając pyszczek w łapy i przy okazji kładąc je na wywinięte uszy, usilnie starając się je przymknąć.
Ciche szlochanie sprawiło, że Mysz zrobiła niewielki kroczek w tył, kładąc po sobie uszy. Nie wiedziała, co dokładnie zrobiła, przecież nigdy nie było problemu z ich zabawami. Zazwyczaj to Rosa potrafiła ją w ten sposób obudzić, opierając o nią łapki i szturchając. Co innego może zrobić, jeśli to ona nie chce wstać!
— Co tutaj się dzieje? — Nagle obie koteczki drgnęły, gdy usłyszały poważny głos. Mysz spojrzała szybko w stronę wyjścia z nory, a widząc dużą kocią sylwetkę, jej uszy automatycznie się wyprostowały.
— Losa nie kce wstać — mruknęła koteczka niezadowolona, spoglądając na siostrę niedawno co otwartymi oczami. — A telas płace! Beksaa!
Ruda tylko skuliła się bardziej, szybko pociągając noskiem. Wcale nie płacze, wydaje jej się!
Resztką swojej malutkiej siły usiadła wyprostowana, przyciskając uszy do głowy. Miała zamknięte oczy, które uchyliła leciutko, spoglądając na Ryjówkę. Aż lekko się wzdrygnęła, widząc wbite w nią spojrzenie jasnobrązowych oczu matki. Dobrze wiedziała, że nie oszuka tej kotki w żaden sposób.
Po chwili mierzenia się spojrzeniami łezki ponownie pojawiły się w kącikach oczu rudej koteczki.
— Głofa mnie bolii — załkała cichutko, spuszczając wzrok na swoje łapki.
Chciała grać silną, ale jednak coś się jej nie udało.
Jej oczka bolały, każdy dźwięk przyprawiał o dreszcze, a światło wpadające do ziemistej nory tylko pogarszało sytuację. Nagle jednak jej bolączki zwiększyły się, w momencie, w którym usłyszała głos obok swojego ucha.
— Losa, hoć się bafić — zajęczała głośno kremowa koteczka, z którą od kilku księżyców dzieliła aktualne miejsce zamieszkania.
— Nie kce — mruknęła koteczka niewyraźnie, kładąc swoje łapki na uszy — Odejć.
Myślała, że to wystarczy do odgonienia natrętnej Myszy. Chociaż raz mogły sobie odpuścić niepotrzebne swawole. Jakże się jednak pomyliła, gdy poczuła, jak łapki siostry popychają ją w bok i wywracają na grzbiet.
— Fstafaj! — pisnęła głośno, tak że dźwięk jej głosu wżarł się w głowę rudej koteczki — Jestes ble!
To był moment, w którym w niedawno otwartych oczach koteczki pojawiły się łezki. Niezdarnie obróciła się tyłem do siostry, chowając pyszczek w łapy i przy okazji kładąc je na wywinięte uszy, usilnie starając się je przymknąć.
Ciche szlochanie sprawiło, że Mysz zrobiła niewielki kroczek w tył, kładąc po sobie uszy. Nie wiedziała, co dokładnie zrobiła, przecież nigdy nie było problemu z ich zabawami. Zazwyczaj to Rosa potrafiła ją w ten sposób obudzić, opierając o nią łapki i szturchając. Co innego może zrobić, jeśli to ona nie chce wstać!
— Co tutaj się dzieje? — Nagle obie koteczki drgnęły, gdy usłyszały poważny głos. Mysz spojrzała szybko w stronę wyjścia z nory, a widząc dużą kocią sylwetkę, jej uszy automatycznie się wyprostowały.
— Losa nie kce wstać — mruknęła koteczka niezadowolona, spoglądając na siostrę niedawno co otwartymi oczami. — A telas płace! Beksaa!
Ruda tylko skuliła się bardziej, szybko pociągając noskiem. Wcale nie płacze, wydaje jej się!
Resztką swojej malutkiej siły usiadła wyprostowana, przyciskając uszy do głowy. Miała zamknięte oczy, które uchyliła leciutko, spoglądając na Ryjówkę. Aż lekko się wzdrygnęła, widząc wbite w nią spojrzenie jasnobrązowych oczu matki. Dobrze wiedziała, że nie oszuka tej kotki w żaden sposób.
Po chwili mierzenia się spojrzeniami łezki ponownie pojawiły się w kącikach oczu rudej koteczki.
— Głofa mnie bolii — załkała cichutko, spuszczając wzrok na swoje łapki.
Chciała grać silną, ale jednak coś się jej nie udało.
<Ryjówko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz