przed treningiem w czasach kocięstwa
– Co wy na to – zaczął nagle Fiołek. Miodowooka spojrzała na niego – pobawimy się! – spojrzał po ich pyskach– Udajmy lisy! Kminek będzie złym lisem, a wy będziecie uciekać, a ja będę broniącym wojownikiem!Ona była okej z rolą uciekiniera. Ale czemu Fiołek zawsze chciał być koniecznie tym silnym wojownikiem w zabawach? Nie wiedziała. Nie zastanawiała się nad tym jednak długo, gdyż przyzwyczaiła się już do ukochanego braciszka, wyglądającego nieomal jak klon matki. Cętkowana spojrzała na liliowe kocię, a potem podążyła spojrzeniem tam, gdzie padał wzrok Kminek. Dostrzegła Deszczyk, i już po chwili domyśliła się, o co chodziło córce Przepiórki.
- Hej, Deszczyk? Chcesz się bawić w zabawę z tym lisem? – spytała delikatnie bura, uśmiechając się leciutko.
- I wielkim, silnym wojownikiem, broniącym bezbronnych kociąt!
- Ty też jesteś kocięciem. – miauknęła zielonooka starsza kocica, chichocząc.
- Nie mamo! Jestem wielkim wojownikiem! Patrz! – powiedział bojowo a zarazem buntowniczo żółtooki, po czym ustawił się w dumnej pozie, jakby właśnie próbował swą „potęgą i muskulaturą” odstraszyć jakiegoś niewidzialnego wroga. Bylica zachichotała ponownie, po czym polizała syna po łebku.
- Oh, tak, oczywiście, jesteś wieeeelkim wojownikiem Fiołeczku. – wymruczała. – o, spójrz, tam jest lis! – wymiauczała srebrna, po czym przysunęła do niebieskiego kulkę mchu.
- Wróg! Popamiętasz wielkiego Fiołka, obrońcę i potężnego wojownika rodziny! – wykrzyczał bojowo, po czym rzucił się na zabawkę z wysuniętymi pazurkami. Rozpoczął szarpanie kulki swymi szponami oraz wbijanie w nią swych kiełków i rozszarpywanie jej na drobne kawałeczki. Bura spojrzała na liliową chichocząc.
Typowy Fiołek.
Po chwili wraz z siostrą zaczęły udawać dwa lisy walczące z wojowniczą samotniczką Skowronek, podczas gdy ich brat dalej szarpał biedną kulkę mchu, a Bylica patrząc na to uśmiechała się chichrając.
***
przed bitwą rzezią
Leżała w norze wykopanej przez Fiołka razem z nim. Bała się. Tak strasznie się bała, że ich tu uwiężą. Że nie zobaczy już więcej swej matki. Co z tego, że ta cała Echo mówiła, iż zapewni im spotkanie z srebrną kotką. Oni i tak ich nie puszczą. Nie pozwolą im odejść. Chcieli ich tu zatrzymać, dla swoich korzyści. Ta cała Ptasi Jazgot ciągle komentowała, jaka to bura jest głupiutka, że dalej odmawia jedzenia. Ona jednak była nieugięta, mimo iż głód jej mocno doskwierał a ona powoli traciła siły. Oszczędzała energię, leżąc w miejscu, wbijając spojrzenie miodowych ślepi w brata lub ścianę. Nagle cętkowana usłyszała kroki, co za skutkowało ruchem jej kocięcego uszka w kierunku, z którego dobiegał dźwięk. Po chwili padł na nią cień jej przybranej siostry. Tej zdradzieckiej siostry, która mówiła tak okropne rzeczy o ich matce. Jak ona mogła. Jak mogła zdradzić tą, która uratowała jej życie, opiekowała się nimi, kochała ją i Skowronek jak własne córki? Cętkowana nie rozumiała, jak liliowa mogła dopuścić się takiego czynu. Co jej odbiło? Czyżby stanęła po stronie członków Klanu Nocy? Została przekonana, iż ich matka była szpiegiem? Wmówiono jej, że Bylica się nimi źle opiekowała? A może po prostu to było prostsze dla Kminek? Może sądziła, iż jeśli uzna, że jej matka kłamie w kwestii tego co stało się z jej matką, i chce w to uparcie wierzyć? A może wszystko na raz? Krokus zmarszczyła brwi, czego jednolita nie mogła jednak widzieć, bo bura leżała do niej odwrócona tyłem. Niech odpuści sobie rozmowę z nią. Ona nie chciała rozmawiać z kimś, kto tak podle zdradził jej rodzinę. Po chwili rozbrzmiał w jej uszach głos młodszej przybranej siostry.- Hej…Krokus…-miauknęła cichutko Kminek, po czym wskoczyła do dołu. Fiołek syknął na nią. Kotka cofnęła się delikatnie, ale zaraz potem położyła tuż przed pyszczkiem Krokus małą myszkę. – proszę…zjedz...nie możesz się głodzić…mama nie chciała by…
- Mama? Oh, tak, pamiętam. Ta kotka, której tak bardzo nie lubisz, która była taka okroooopna i która kazała Skowronek trenować. Tak. Już na pewno wezmę i to wtrancholę specjalnie dla takiego lisiego serca, jak ty. No. Jeśli nie czujesz, to to był sarkazm. – ostatnie zdanie wysyczała, po czym wstała i kopnęła piszczkę. Liliowa położyła swe uszka, po czym przerażona spojrzała na miodowooką, która nastroszyła swe bure futro, zwiększając optycznie jego objętość o jakieś trzy razy. – Spadaj, sierściuchu. Zdrajco rodziny. – warknęła – nie chcę od ciebie żadnej głupiej myszy, żadnych przysług, nie chcę cię widzieć, nie chcę cię słyszeć, nie chcę cię… - i wtedy została uniesiona w górę przez złotą karmicielkę. Fiołek nasyczał na starszą kocicę w obronie cętkowanej siostry, zaraz potem żółtooka wrzasnęła – PUŚĆ MNIE RYBI PYSKU!
- Pfymknij sfię, malcu – warknęła przez zęby pełne futra Ptasi Jazgot. – AŁA! – wrzasnęła, kiedy to niebieski syn Bylicy ugryzł ją w łapę. Starsza pchnęła malucha, który przetoczył się o dwie długości ogona dalej.
- FIOŁEK! – wrzasnęła wystraszona Krokus, iż coś mogło stać się jej bratu podczas upadku – PUŚĆ MNIE! JUŻ! – wrzeszczała przerażona, łzy popłynęły po jej policzkach. – T-t-to twoja wina…gdyby nie ty…nie ty…to m-m-może bylibyśmy z mamą, mo-o-oże ta cała Tulipan by nas nie pilnowała! – wymiauczała przez łzy, patrząc na Kminek, która w jej oczach zdawała się tylko liliową plamą, z powodu łez, które były w jej ślipiach. – J-j-jak mogłaś!
<Kminek?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz