Spojrzała przerażona na siostrę. W jej ślipiach dojrzała także strach. Czajka przełknęła ślinę. Zagryzła zęby i z ciszą na ustach oraz zestresowanym spojrzeniem spojrzała na Pasikonik, czekając na ruch siostry. Spojrzała na białego kocura. Tego, który ich wychował bardziej niż matka. Nie potrafiła zrozumieć dlaczego. Z jakiego powodu kazał im się wzajemnie okaleczyć. Kiedy stał się takim potworem.
Czy wszyscy z jej rodziny musieli się prędzej lub później okazać pozbawieni serca?
— Czy to żart...? — miauknęła cicho, spoglądając na obserwującego ich wujka.
Kocur nie zdawał się żartować. Przyglądał się im zniecierpliwiony.
— Jeśli samego tego nie zrobicie, Szczypiorkowa Łodyga wam pomoże. Ale może nie być taka delikatna — dodał.
Pasikonik przełknęła ciężko ślinę, spoglądając na również przerażoną siostrę. W co one się wpakowały.
— Zróbmy to. — szepnęła do Czajki. — Szybko i płytko. To dadzą nam spokój i zostawią.
Brązowe ślipia spojrzały na nią.
— D-dobrze. — mruknęła, nawet nie myśląc o sprzeciwieniu się wyrokowi. — Kto zaczyna?
Pasikonik wysunęła pazury. Przegryzła wargi. Zrobi to szybko będą mieć to z głowy. Zapomną o tej durnej sprawie. Podeszła do siostry i spojrzała na nią niepewnie. Czajka kiwnęła łbem, wskazując na bok i wbiła pazury drżącą łapą w siostrę. Tortie pisnęła. Pasikonik spuściła wzrok, przyspieszając ów czynność, starając nie słuchać krzyku Czajki. Po czarno-rudej futrze zaczęła spływać bordowa krew. Pasikonik cofnęła się o krok. Poczucie winy przygniotło ją. Zrobiła jej krzywdę. Własnej siostrze. Bała się spojrzeć w jej zapłakane ślipia.
— Zrób to. Nie powstrzymuj się. — miauknęła cicho do niej, wbijając wzrok w ziemię.
— Zrób to. Nie powstrzymuj się. — miauknęła cicho do niej, wbijając wzrok w ziemię.
* * *
*przed wojną*
Wpatrywała się niepewnie w siedzącą niedaleko sylwetkę siostry. Wciąż wspomnienia zgromadzenia uderzały do jej łba. Tamto martwe ciało. Nie dawało jej spokoju. Bała się, że będzie następca. Morderca pewnie już na nią czyhał. Blady Zmierzch nie była zadowolona, że niechętnie wychodzi na polanę oraz nie chce odchodzić za daleko od obozowiska. Pasikonik miała jednak głęboko pod ogonem opinię kotki. Nie była godna bycia wojowniczką. Kremowa nie ukrywała, że bardziej interesowała ją ścieżka medyka. Potrafiła o tym pierdzielić godzinami. Pasikonik natomiast rzygała już tą wiedzą o kwiatkach i roślinkach. Miała tak bardzo gdzieś, którą rośliną się poparzy, a która pomoże jej na sraczkę. Mentorka jednak uważała to za ważniejsze od typowo wojowniczych umiejętności. Stąd pomiędzy kotkami nie raz dochodziło do konfliktu. Najchętniej poprosiłaby o zmianę mentora, lecz niegdyś przyjazny Zajęcza Gwiazda budził w niej teraz niepokój. Po dawnym miłym wujku zdawało się nic nie pozostać.
— A ty co tak odleciałaś? — mruknęła Czajkowa Łapa, sprawiając, że szylkretka uniosła wzrok do góry.
Widząc zdobiącą na boku kotki bliznę, spuściła wzrok.
— Blady Zmierzch mnie denerwuje. Stare kocisko. — mruknęła. — Zazdroszczę ci Rozżarzonego Płomienia.
<Czajka?>
Widząc zdobiącą na boku kotki bliznę, spuściła wzrok.
— Blady Zmierzch mnie denerwuje. Stare kocisko. — mruknęła. — Zazdroszczę ci Rozżarzonego Płomienia.
<Czajka?>
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz