- Żłbk... Tera... - chyba zakrztuszony.
- Och, oczywiście...-odpowiedziała, i dodała w myślach: „Chętnie pójdę po jakiś wielki oset do twojego legowiska... Och, nie musisz mi dziękować”. Jemioła dalej nie mogła się przyzwyczaić, że jest bez burego futra. Niby ma jeszcze rude. Nie bure. Jej biedne futerko! Przynajmniej Narcyzowa Łapa dostała za swoje. Przepraszam, Narcyz. Mianowali ją kociakiem! I kto tu ma stulić pysk?! Jednak potem zauważyła Owczą Łapę na środku obozu. Nie, żeby ją jakoś specjalnie obchodził, ale może jej pomoże w sprzątaniu legowiska. Ale jaka była heca! Fajnie było patrzeć, jak kastrują Zwęglonego Kamienia. Głąb. Na zgromadzenie się wepchał, a jest nierudy. Klanie Gwiazdy ratuj!
- Hej ptaszku z psiego łajna!-zawołała go.-Czemu jak kociak nie hasasz po terytorium...?
- A czemu się tak do mnie odzywasz, proszę, nie bądź niemiła.
- Co?
- Pytam się, co się stało.
- Nic.
- No proszę. Próbuję ci pomóc.
- Aha.
- Co aha?
- Wszystko. W ogóle nie ogarniam, o co ci chodzi.
- Oh, naprawdę tak sądzisz? Mówię normalnie jak kot.
- Wiesz, nie, tylko to mówię dla żartów.
- Czego nie rozumiesz?
- Całego mojego życia.
- Pomóc ci?
- Słyszałeś w ogóle o tym, że to sprawy prywatne?
- A kto by nie słyszał?
< Owco? >
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz