Za szybko.
Był tragicznym uczniem, starał się jak najszybciej ukończyć trening, ale i tak jedynie zawodził wszystkich. Błysk dawała mu spokój z litości? Może tak, bo oprócz treningów czuł, że wypadałoby pomagać Agrestowi przy tamie. Liderka jeszcze nie wyraziła się zbyt jasno co do kary dla niego. Był dość słaby, więc w budowie radził sobie strasznie. Czuł się jedynie jak piąte koło u wozu.
Uczucie to wzrosło wraz ze śmiercią Gronostaja. Jego najlepszy przyjaciel strasznie przeżył śmierć brata, a on czuł, że nie potrafi pomóc. Oddalili się, mimo iż Kuklikowi zależało na tej relacji. Gdy byli przy sobie, czuł ciepło. Wtedy nie potrafił myśleć o tym jaki jest tragiczny, tylko starał się zwracać uwagę na niego. ON był niesamowity. Jak... Ideał. Ktoś, kto był dla niego najważniejszy. Światło w ciemnościach. A teraz był sam w cieniu. Bez pomocnej łapy. Musiał się starać, by i jego nie zawieźć. By być na tyle dobrym, by pozwolono mu tu być.
Niecierpliwie potrząsnął ogonem. Nie mógł tego zepsuć. Jeżeli nie przyniesie żadnej piszczki, jedynie się ośmieszy. Błysk nie pozwoli mu zostać wojownikiem. Jaskółka niby w niego wierzyła, myślała, że on da sobie radę, ale w głębi duszy wiedział o swoich wielu niedoskonałościach. Nie był tak zdolny jak inni. Może był niewystarczający? W końcu uciekła mu mysz. Nie potrafił pokonać Stokrotki w walce, a co dopiero Krwawnika. Przy tropieniu zawsze łamał gałązki i zdobycz przepadała. Jego postawa łowiecka była... Niezbyt dobra.
Ale teraz pokaże że da radę.
Z szeleszczącego krzaka, wyskoczyła sikorka. Spojrzał na nią łagodnym wzrokiem. Była ładna, ale pomoże mu jak ją zabije. Bez niej, będzie miał może jeszcze problem. Przykucnął cicho tak jak uczyła go mentorka. Zwinnie, nie mógł ocierać futrem o rośliny czy ogonem sunąć po podłożu. Musiał być szybki, na tyle by złapać ptaka. Sunął łapa za łapą, powoli, by nie spłoszyć stworzenia. Jeszcze da sobie radę. Skoczył na nią gdy tylko był na tyle blisko. Upadł lekko na ziemię obok sikorki, przygwoździł ciałko ptaka do podłoża.
Już nie żyła, a ona sama bezwładnie zwisała mu z pyska.
Miał to. Chociaż jedno.
Ale pójdzie po więcej.
Będzie jeszcze wojownikiem, nikogo nie zawiedzie. Nie mógł, w końcu mama tego by nie chciała, prawda?
- Kukliku, koniec treningu. Wracamy do obozu- powiedziała czarna, trzymając w pysku ryjówkę. Kocurek nerwowo zastrzygł uszami. Nikt nie będzie miał powodów by się z niego śmiać, chyba dobrze się spisał...
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz