— O cholera — wyrwało Wilczemu Sercu.
Sroka natomiast jedynie tępo wpatrywała się w ciało siostry, z której powoli uciekała krew zabarwiająca wodę strumienia na bordowo. Gula w gardle uniemożliwiała powiedzenie jej czegokolwiek, a pomarańczowe ślipie jedynie potrafiło produkować łzy.
— O-ona — wydusiła w końcu z siebie. — Ona nie żyje
Wraz z tymi słowami gula w gardle zaczęła się bezpiecznie powiększać, a z pyska Sroczej Łapy wydobył się mimowolnie cichy jęk. Pomimo że siostra przez pół życia była niczym wkurwiający wrzód na dupie Sroka kochała ją. Gdy Zlepiona Łapa ją zostawił, a potem na świat przyszły jej pierwsze kocięta to właśnie w swoim rodzeństwie znalazła oparcie. To oni byli z nią przy jej humorkach, podczas dziecięcych zabaw oraz uczniowskich przygodach. Gdyby nie oni pewnie byłaby takim lisim bobkiem jak Barani Łeb. Oparła łapą łzy. Musiała... musiała zacząć myśleć logicznie. Spojrzała na Wilcze Serce. Musiała go przegonić, bo jeśli Klifiaki wyłapią jego zapach wybuchnie wojna, której nie chce nikt prócz Lisiej Gwiazdy.
— M-musisz uciekać — mruknęła, wlepiając pełne łez pomarańczowe ślipie w wyłysiałego kocura.
Widząc, że ten stoi lekko zaskoczony i podchodzi, chcąc ją pocieszyć, popchnęła go łbem.
— O-ostatnie czego potrzebujemy to wojna pomiędzy klanami — dodała Srocza Łapa, próbując zapanować nad drżeniem głosu. — W-wilcze Serce, dla dobra n-naszych kociąt...
Kocur niechętnie spuścił łeb i po pożegnaniu z kociakami przeskoczył po kamieniach na drugą stronę strumienia. Srocza Łapa jeszcze chwilę odprowadzała go wzrokiem aż odważyła się spojrzeć ponownie na martwe ciało siostry. Ponowna fala łez opanowała jej ciało, wprawiając je w nerwowe dreszcze.
— Mamo, co z ciocią? — zapytał Psia Łapa, szturchając niebieską wojowniczkę łapką.
— Nie dotykaj jej! — syknęła wściekle, gwałtownie jeżąc się.
Widząc jednak przerażone oczy syna, położyła futro. Był małym kociakiem, pewnie sam nie do końca rozumiał co się stało.
— C-ciocia — zaczęła niepewnie, nie wiedząc jak to wytłumaczyć takim maluchom. — C-iocia o-odeszła do K-klanu Gwiazd... — i rozryczała się na dobre
* * *
Pomimo że od tego tej tragedii minęło już trochę czasu Sroczy Żar nie mogła się pozbierać. Gdzie nie spojrzała zdawało się jej, że widzi jej zmarłą siostrę spoglądającą na nią z wyrzutem. Stała się praktycznie kompletnym workiem wypranym z emocji. Nic jej nie cieszyło, ani nie smuciło, jedynie jej nerwowość i lekkie paranoje urosły w siłę. Ignorowała istnienie wszystkich współklanowiczy poza Psią Łapą i Pójdźkową Łapą. Jedynie w walce potrafiła wyżyć się. W przemocy odnajdowała spokój. Z uśmiechem wspominała odgryzienie młodemu Wilczakowi kawałka ogona, niestety sama przy tym łamiąc swój. Spojrzała na dziwacznie zgięty w połowie ogon oblepiony pajęczynami i jakimiś liśćmi. Przez niego właśnie nie mogła wybrać się na mordobicie z Nocniakami, a miała nadzieję, że spotka się ze swoim ulubieńcem, który gejozował jej ucznia, Łabędzi Plusk. Korzystając prawie z pustego obozu, którego z połowa mieszkańców wyruszył na podbój Klanu Nocy, Sroczy Żar wymknęła się w stronę granicy z Klanem Wilka. Pierw powolnymi krokami zaczęła iść przed siebie zastanawiając się o czym chce porozmawiać z Wilczakiem. W jej łbie przelewały się dwa różne uczucia. Z jednej strony miała ochotę to wtulić się w wyłysiałą pierś kocura i móc się mu wypłakać. Lecz z drugiej strony nie miała najmniejszej ochoty okazywać przed nim słabości, a może i wydrapać mu oczy. Płacz i chęć w jakikolwiek pomszczenia siostry, pomimo że dobrze wiedziała, że to nie wina Wilczego Serca zawładnęły kotką. Biegła na oślep przed siebie. Chciała otrzymać trochę ciepła, lecz z drugiej strony panicznie bała się o nią prosić. Pragnęła czułości, lecz na samą myśl o tym przypominała się jej siostra.
Była... była roztrzęsiona. Nie wiedziała co wybrać.
Gniew czy smutek. Walkę czy płacz. Zemstę czy żałobę.
Czuła się tak zagubiona w swoich myślach, że miała ochotę wydrapać sobie mózg.
Była... była roztrzęsiona. Nie wiedziała co wybrać.
Gniew czy smutek. Walkę czy płacz. Zemstę czy żałobę.
Czuła się tak zagubiona w swoich myślach, że miała ochotę wydrapać sobie mózg.
<Wilcze Serce? czas na roztrzęsioną ukochaną>
To ostatnia niedzielaaaa, dzisiaj się rozstaniemyyyy
OdpowiedzUsuń