- Mamo, kiedy zostaniemy uczniami? - miauknął Orlik, oblizując mordkę mokrą od mleka. Koniczynka westchnęła cicho. To było jedno z pytań, o które się najbardziej obawiała. Przełknęła ślinę, nie wiedząc zbytnio co odpowiedzieć.
- Cóż... jestem pewna, że niedługo, skarbie - odparła wymijająco, odwracając speszona wzrok na Pylisty Świt, której dzieci z pewnością szybciej od tych Koniczynki, otrzymają uczniowskie imiona, zrobiło jej się żal kotki, jednakże dymna... zdawała się być arcy spokojna i nieprzejęta tym faktem - Jednak musisz jeszcze troszkę urosnąć, wiesz Orliku? - uśmiechnęła się ciepło, liżąc syna w policzek
- Huh... mamo...
- Tak synku?
- Czy tata będzie ze mnie dumny? - musiała przyznać, zaskoczyły ją słowa syna, które wręcz roztopiły serduszko cynamonki. Ukradkiem otarła łzę wzruszenia, tuląc do siebie najmłodszego potomka. Cieszyła się, że jej dzieci bez skrępowania rozmawiają o swym tacie, którego nie miały okazji poznać... Bardzo tego żałowała...
- Skarbie, tata już jest z was dumny, z każdego osobna - uśmiechnęła się promiennie, sięgając po wysuszoną stokrotkę i wplątując ją w śnieżnobiałe futerko syna tak, jak miała to w zwyczaju robić - Chciałbyś iść dziś na spacer dookoła obozu? - miauknęła spokojnie, mimo wszystko chcąc zmienić temat. Cóż... wieczne siedzenie w kociarni już dawały jej się we znaki, w postaci bolącego kręgosłupa i zastanych mięśni. Do tego uznała, że jej dzieciom przyda się jakieś urozmaicenie, niż tylko zabawy przed kociarnią.
- Spacer? - usłyszała zaaferowane, radosne miauknięcie Mniszka.
- Poza obozem? - wtórowała jej Bluszczyk
- Taaaaak! Prosiiiimy! - pisnęły kotki, przepychając się nawzajem, by chwilę później, oprzeć się łapkami o łopatkę mamy.
<Orliku? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz