W życiu klanu niewiele było miejsca na nowości. Owszem, czasami jeden kot pokłócił się z drugim, innym razem na świat przyszły kociaki, a jeszcze kiedy indziej wybuchała wojna, ale w spokojnych momentach, życie klanu mogło wydawać się monotonne. Dlatego część kotów oczywiście szukała co pikantniejszych ploteczek albo zaskakujących sensacji, ale Wilcze Serce do nich nie należał. Owszem, jako zastępca musiał mieć oko na wszystko, ale nie bawiło go szeptanie tajemnic poliszynela komuś do ucha. Tym dziwniejsze było, jak późno zorientował się, że przybyło im w klanie kota.
Gdy tylko nowa osobniczka pojawiła się w klanie, wszyscy przyjęli jej obecność jako coś tak naturalnego, że gdyby nie fakt, że razem z Igłą (czy raczej sam, widząc jego obecny stan), musiał przydzielić kotce mentora, mógłby w ogóle ją przeoczyć.
Tym większe było jego zaskoczenie, gdy kiedyś właśnie szedł na polowanie i zaczepiła go jakaś kotka. Nie przypominał sobie, żeby ją znał, ba, nie przypominał sobie, żeby kiedykolwiek widział na oczy kogoś do niej podobnego. Miała zdecydowanie za duże uszy, wąski pyszczek, niezwykłe zielone oczy, wpatrujące się w niego z niepewnością i najciekawszy kolor futra, jaki kiedykolwiek widział. Poza swoim oczywiście.
- Cz-cześć... Mm-mam na imię S-Strzyżyk - miauknęła niepewnie, czekając na jego reakcję.
Procesy myślowe w głowie czarnego zaszły na całe szczęście na tyle szybko, że wybawiony został od kłopotliwego pytania, kim do cholery jest stojąca przed nim istotka. To musiała być właśnie świeżo upieczona klanowiczka. Był pewien, że już nie zapomni, jak kotka wygląda, bo trzeba było przyznać, że raczej się wyróżniała.
-Wilcze Serce - odpowiedział, kiwając jej głową. Koteczka przyjęła to do wiadomości, wpatrując się w niego wciąż lekko przestraszonymi ślepiami. Rozmowa utknęła w martwym punkcie.
- Musisz być tą nową kotką - stwierdził bardziej do siebie, przerywając ciszę. - Miło cię poznać.
- C-ciebie też, W-Wilcze Serce.
Konwersacji groziło kolejne załamanie, dlatego kocur zdecydował się na komplement, który był czymś mniej oczywistym niż stwierdzenie, że ładną mieli dziś pogodę. Kotka wyglądała na wyjątkowo nieśmiałą. Skoro już miał okazję poznać nową klanowiczkę, szkoda by było skończyć na przedstawieniu się sobie. Szczególnie, że jako zastępca powinien coś-niecoś o niej wiedzieć.
-Masz ładne futro, Strzyżyku. Nie jesteś z żadnego klanu, prawda?
<Strzyżyk? Pierwsze koty za płoty :') Przepraszam, że tyle to trwało, możesz zrobić time skip przy odpisie>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz