*time skip hehehehe*
Nastawił uszu, słysząc szelest przy wejściu do leża medyka. Mimo wszystko, ani trochę nie miał zamiaru porzucać zadania, które dała mu Sosnowy Zagajnik. Segregowanie ziół, to było coś, co kocurka relaksowało i napawał świadomością, że jest potrzebny. Teraz więc miał okazję się na coś przydać, szczególnie, że niedawno Świetlikowe Skrzydło była wręcz zmuszona odejść do starszyzny. Kocurkowi było potwornie szkoda starszej kotki i często dotrzymywał jej towarzystwa, gdy zwyczajnie się nudził.
- W-witaj, Wilcze S-serce! - miauknął, po czym skinął mu łebkiem z szacunkiem. Cóż... trzeba przyznać, że złamanie obu łap wyszło synowi Iglastej Gwiazdy na dobre. Przestał aż tak się jąkać, mimo iż w jego głosie było słychać drżenie. Owszem, drgał na każdy dźwięk, jednakże nie kulił się ze strachu. Zachował jednak swe dobre cechy - uczynność i dobroć. Nienaganne maniery aż się wylewały z rudzielca i wręcz dziwił niektóre koty tym, że jest spokrewniony z pyskatym Ostrokrzewiową Łapą.
- Witaj Leszczynku. Ojciec chce cię widzieć - miauknął krótko i na pysku czarnego kocura zawitał tajemniczy uśmiech. Kocurek zamrugał ślepkami, przekrzywiając lekko łebkiem. Czego ojciec mógł od niego chcieć?
Zamyślił się na chwilę.
Jedyne, czego mógł od niego chcieć to... M I A N O W A N I E!
Leszczynek zadrżał na samą myśl o tym, że już niedługo może chodzić na zgromadzenia i patrole! Już miał wybiec z leża medyka, jednakże zatrzymał się w półkroku, stojąc kilka długości kocięcego kroku za Wilczym Sercem.
- H-hej, w-wujku Wilcze S-serce p-poprosiłeś t-tatę? - miauknął cicho, nawiązując do wcześniej rozmowy z zastępcą. Przecież to nic złego, że chciał. by go uczył, prawda?
- Nie pytałem, ale powiedziałem - odparł starszy kocur, na co Leszczynek skinął dziarsko łebkiem i raz-dwa go nie było.
* * *
"Leszczynowa Łapa! Leszczynowa Łapa! Leszczynowa Łapa!" te słowa szumiały mu w głowie, gdy stykał się nosami z Wilczym Sercem. A jednak! Jednak dostał go na mentora!Rudzielec nie posiadał się z radości! Cały drżał, nerwowo przebierając przednimi, z lekka krzywymi łapkami, które zrosły się nieco dziwnie po złamaniu. W końcu jednak pręgowany wziął głęboki wdech, uspokajając swoje dzikie emocje.
- N-nie z-zawiodę c-cię! - miauknął hardo i dosłownie uderzenie serca później został powalony na ziemię przez swoich braci.
- Broń się Leszczyn, nie dam ci teraz szans, skoro nareszcie jesteś uczniem! - zawołał Ostrokrzewik, pacając swojego brata w policzek, na co ten wytknął mu język, zrzucając z siebie pointa, który stęknął głucho, uderzając grzbietem o ziemię. Zaraz jednak wtulił się zarówno w kremowe jak i czekoladowe futro, ciesząc się, z tego, że jego życie małymi, tycimi kroczkami zaczęło zmierzać w dobrą stronę.
< Wilcze Serce? >
To jest takie urocze :3
OdpowiedzUsuńAaa, bardzo urocze jest <3
OdpowiedzUsuń